Edukacja finansowa dzieci. Bank taty
Moje córki wyjechały na wakacje, a to oznacza 2 tygodnie luzu. W domu cisza jak makiem zasiał. Atmosfera istnie wakacyjna i relaksacyjna. Za kilka dni zacznie mi pewnie brakować ich ciągłych pytań, wygłupów, śmiechów, krzyków i przytulania. Ale na razie napawam się błogą ciszą i spokojem. Dziś jednak od tematu dzieci nie uciekniemy. Ich finansowa edukacja to jeden z najważniejszych tematów, który od początku chciałem poruszać na blogu, ale… ciągle mi on „uciekał”, bo inne wydawały się ciekawsze i ważniejsze. Wiedziałem, że muszę coś z tym zrobić i życie samo posunęło mi rozwiązanie. Przedstawiam Wam Anię Sadowską, czytelniczkę bloga, która tak konsekwentnie „męczyła mnie” o wpisy na temat dzieci, że… teraz ma za swoje. 🙂
Jak zaczęła się nasza współpraca?
Cześć! Jestem Ania. Nie zarabiam milionów, ale dzięki poradom na blogu Marcina stać mnie na wiele. 🙂 Mam trójkę dzieci i bardzo mi zależy, aby przekazać im właściwą wiedzę o finansach i nauczyć odpowiednich zachowań, zanim dostaną do ręki pierwszą wypłatę. Pomimo tego, że ukończyłam studia, na których miałam przedmioty związane z ekonomią i rynkami kapitałowymi, wcale nie jest mi łatwo podczas spacerów, wspólnych posiłków czy zabaw poruszyć tak „ciężkie” tematy.
Niedawno z ciekawości sprawdziłam, czy szkoła chce coś przekazać moim dzieciom na temat finansów. Dwóch moich synków-bliźniaków właśnie skończyło pierwszy rok podstawówki. Oto co znalazłam w podstawie programowej:
7. Edukacja matematyczna. Wspomaganie rozwoju umysłowego oraz kształtowanie wiadomości i umiejętności matematycznych dzieci. Uczeń kończący klasę I: (…) 4) w zakresie obliczeń pieniężnych: a) zna będące w obiegu monety i banknot o wartości 10 zł; zna wartość nabywczą monet i radzi sobie w sytuacji kupna i sprzedaży, b) zna pojęcie długu i konieczność spłacenia go.Faktycznie, moje dzieci miały w elementarzu zadania odnośnie podpunktu a), ale podpunkt b) – już niekoniecznie. Nie sprawdzałam, co jest w podstawie programowej na kolejne lata, ale mam nadzieję, że coś zupełnie innego niż „Zna pojęcie windykatora i konieczność dogadania się z nim, żeby nie skończyło się wizytą komornika”. Zaczęłam szukać inspiracji oraz przykładów edukacji finansowej dzieci w internecie. Niestety, łatwo nie jest… większość blogów i portali finansowych koncentruje się na osobach dorosłych. Marcin wprawdzie fajnie zaczął, bo pojawiły się 3 (słownie: trzy) artykuły dotyczące edukacji finansowej dzieci:
1. Czego nauczyć dzieci o pieniądzach? 2. Edukacja finansowa dzieci – podsumowanie pierwszego kwartału. 3. Kieszonkowe dla dzieci – wady, zalety i … złoty środek?…ale nie było kontynuacji. Na spotkaniu czytelników bloga w Warszawie, jak również w komentarzach i mailowo, zaczęłam cisnąć Marcina by napisał więcej. I wiecie, co odpisał? Że obecnie jego priorytetem jest pisanie o finansach osób dorosłych, ale… skoro ten temat jest dla mnie taki ważny, to chętnie udostępni mi miejsce na swoim blogu bym pisała o tym dla innych rodziców. Jego reakcja mocno mnie zaskoczyła: – Marcin, ale ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. – To nim zostań. Na początku nikt nie jest ekspertem. – Ale do tego potrzeba wiedzy. – No pewnie. Dlatego zacznij ją zdobywać i dzielić się z innymi. To najszybszy sposób na naukę. Podjęłam więc wyzwanie. 🙂 Marcin zaproponował abym zapoznawała się z różnymi źródłami na temat edukacji dzieci i opisywała to, co może być interesujące i pomocne dla innych rodziców. Jeśli chcecie razem ze mną szkolić się z dziedziny, która w Polsce dopiero raczkuje, to serdecznie Was zapraszam. Zaczynamy od bankiera. Na początek wybrałam książkę Davida Owena „Bank Taty”. Autor jest dziennikarzem „New Yorkera”, a wiedzę na temat finansów zdobył w głównej mierze od ojca-brokera. Jak sam przyznaje, tata był dla niego przede wszystkim dobrym przykładem, który pozwolił mu wyrobić właściwe sposoby postępowania z pieniędzmi. Czy zatem książka pokazuje, jak mamy świecić przykładem? Niekoniecznie. Choć potwierdza, że dzieci uczą się sporo o pieniądzach przez obserwację naszych zachowań, to mogą nauczyć się jeszcze więcej, jeśli pozwolimy im podejmować próby i popełniać błędy. Właśnie dlatego autor założył swój bank, a potem giełdę, które miały tylko 2 klientów – jego własne dzieci. O szczegółach tego pomysłu i jego efektach napiszę dalej, najpierw jednak pokażę, co jest ważne w jego podejściu.
- Zrozum naturę dziecka i sposób jego rozumowania.
- Pozwól dziecku samodzielnie zarządzać swoimi pieniędzmi.
- Nie obiecuj, ale daj nagrodę PRZED wykonaniem zadania
- Daj dosyć duże kieszonkowe.
- Nie nakazuj, żeby dziecko odkładało pieniądze na oszczędności i cele dobroczynne.
- Nie uzależniaj kieszonkowego od wyników w szkole czy wykonania zwykłych obowiązków domowych.
- Ustal koszty, które dziecko ponosi samo.
Ech, czego to człowiek nie zrobi dla dzieci?
David -ojciec dwojga dzieci, dziennikarz New Yorkera (innymi słowy zwykły rodzic, który wykonuje jakiś zawód) – postanowił założyć domowy bank i sam podjął się zadania bankiera. Zapytacie pewnie, po co te wysiłki, skoro można założyć dzieciom konto w prawdziwym banku? Jasne, że można, ale żaden z banków chyba nigdy w historii nie spełniłby wysokich wymagań, jakie autor miał w stosunku do rachunku oszczędnościowego dla swoich dzieci. Właściwie warunek był jeden – rachunek miał przynosić odsetki w wysokości 5% …… miesięcznie!
Wszystko fajnie, tylko po co taka hojność? Przecież dużo mniejsze sumy też powinny dzieciom wystarczyć. Pewnie tak. Jednak celem Davida było nauczenie dzieci oszczędzania, przy jednoczesnym zapewnieniu im środków na własne potrzeby (a czasem i zachcianki). Tak korzystne oprocentowanie dawało dzieciom zysk 70 procent w skali roku, więc zgromadzona kwota robiła się dwa razy większa już po około 15 miesiącach. Podobnie jak przy kredytach chwilówkach, tylko zysk płynął w dobrą stronę. 🙂
David otworzył każdemu dziecku rachunek w wysokości 25 USD (jedno miało wtedy 6 lat, drugie 10 i oboje do końca nie wiedzieli, co to są odsetki). Zapowiedział im, że jeśli zachowają tą sumę w jego banku przez cały miesiąc, to dostaną 1,15 USD więcej. W kolejnych miesiącach autor wprowadził zasadę kapitalizacji odsetek, które naliczały się od całej kwoty zgromadzonej na koniec miesiąca (razem z wcześniejszymi odsetkami). Żeby tego było mało, dzieci na początku miesiąca dostawały kieszonkowe i mogły wpłacać do Banku Taty każdą dodatkową kwotę, którą od kogoś dostały lub zarobiły. Zaczynały się więc w szybkim tempie bogacić 🙂
Jak myślicie, co się stało z zachowaniem dzieci?
- a) poczuły, że żyją i rozpoczął się niekontrolowany wypływ środków z ich rachunku bankowego, jak tylko uzbierały jakąś sumę;
- b) poczuły, że mogą w końcu rządzić swoimi pieniędzmi i wolą mieć 2 razy więcej w kolejnym roku swojego życia, dlatego sporą część oszczędzały;
- c) poczuły tylko zdziwienie, że tata ma takie dziwne pomysły, zamiast po prostu sponsorować ich zachcianki.
- Im prościej, tym lepiej
- Ustal atrakcyjne oprocentowanie, ale możliwe do spełnienia
- Nie przynudzaj
– Jak założyć domową giełdę, która ma wiele wspólnego z rzeczywistością? – Czego się dziecko nauczy, gdy pozwolimy mu wystąpić w roli sprzedającego i kupującego na aukcjach internetowych? – Czy nastolatki powinny pracować po szkole? – Co to jest prawdziwa wartość netto? – Czy Rockefeller lub Aleksander Wielki byli od nas bardziej bogaci? – Jaką najlepszą rzecz rodzice mogą zrobić dla swoich dzieci, jeśli chodzi o ich przyszłość?Ja już zaczynam własne eksperymenty i w kolejnym wpisie dam Wam znać, jak działa nasz domowy bank. Od razu zaczynam też szukać kolejnej książki, z której wyciągnę dla siebie i dla Was kilka przydatnych wskazówek. To tyle na dziś. I co Wy na to? Ania dała radę. Hej, to znowu Marcin. Ania wysłała mi wpis i od razu pojechała na wakacje, więc pewnie na jej komentarze trzeba będzie trochę poczekać. Ale przyznam, że z największą przyjemnością przeczytałem jej wpis. Myślę, że to będzie super sposób na uzupełnienie bloga o tak ważny dla nas temat. Jestem bardzo ciekawy Waszych komentarzy. Co myślicie o wskazówkach autora? Może macie jakieś własne ciekawe spostrzeżenia na temat dzieci i finansów? I oczywiście – podpowiedzcie nam, jaka kolejną książkę z tej tematyki warto „wziąć na warsztat”. A dla osób zainteresowanych ewentualnym kupnem “Banku taty” załączam tradycyjnie linki do księgarni. Widziałem książkę również na stronach Matras i Empik w promocyjnej cenie (z jakichś przyczyn nie załadowały się do porównywarki). Miłego dnia! 🙂 (Uprzejmie Cię informuję, że są to tzw. linki afiliacyjne – korzystając z nich nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, natomiast ja mogę otrzymać kilka procent prowizji ze sprzedaży książki. Dlatego dziękuję Ci, jeśli wybrałeś zakup tą drogą ).
Przeczytaj cykl poświęcony Edukacji finansowej dzieci. Znajdziesz w nim sprawdzone sposoby i pomysły na przygotowanie dzieci do świetnego radzenia sobie w świecie finansów. Oto lista artykułów z tego cyklu:
- Jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach?
- Jak wychować dziecko z finansową pewnością siebie?
- Jak wyjaśnić dziecku działanie giełdy?
- Finansowa edukacja Twoich nastolatków - zobacz, czy ogarniesz ?
- Jak nauczyć dzieci postępowania z pieniędzmi i... nie popsuć ich?
- Czy kapitalizm jest dobry dla dzieci?
- Pieniądze nie rosną na drzewach - czyli uczymy dzieci finansów.
- Edukacja finansowa dzieci - jak to się robi w Kanadzie?
- Jak nauczyć dziecko finansów? Case study.
- Edukacja finansowa dzieci. Bank taty.
- Kieszonkowe dla dzieci - wady, zalety i... złoty środek?
- Edukacja finansowa dzieci - podsumowanie pierwszego kwartału
- Czego nauczyć dzieci o pieniądzach?
Anna Sadowska
Tworzy cykl o edukacji finansowej dzieci. Prywatnie mama Łucji, Pawła i Sebastiana. Szuka sprawdzonych metod, które pomagają wykształcić u dzieci i młodzieży właściwe podejście do pieniędzy. Podpowiada rodzicom, co jest istotne, aby w dorosłym życiu ich dzieci mogły odnaleźć się w kwestiach związanych z finansami i sprawnie zarządzać swoim domowym budżetem.Od kilkunastu lat pracuje w międzynarodowej korporacji, zdobywając doświadczenie w działach zakupów, rachunkowości i kontroli wewnętrznej.
Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, może zainteresuje Cię książka Marcina o inwestowaniu – „Finansowa Forteca”. W podobny sposób jak tutaj na blogu – prosto i merytorycznie – tłumaczy w niej, jak inwestować skutecznie i mieć święty spokój. Szczegóły poznasz TUTAJ.
PODOBAJĄ CI SIĘ ARTYKUŁY NA BLOGU?
Dołącz do ponad 63 050 osób, które otrzymują newsletter i korzystają z przygotowanych przeze mnie bezpłatnych narzędzi pomagających w skutecznym dbaniu o finanse.
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.
PLANUJESZ ZACIĄGNĄĆ KREDYT HIPOTECZNY
I NIE WIESZ OD CZEGO ZACZĄĆ?
To zupełnie naturalne. Kredyt hipoteczny to ogromne zobowiązanie, które przygniata przez kilkadziesiąt lat. W dodatku mnóstwo osób bardzo za niego przepłaca. Przygotowałem kurs Kredyt Hipoteczny Krok po Kroku, aby uzbroić Cię w niezbędną wiedzę i dać narzędzia do wygodnego podjęcia najlepszych dla Ciebie decyzji. Chcę Ci pomóc w znalezieniu kredytu hipotecznego, który:
✅ w bezpieczny sposób pomoże Ci zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu czy domu,
✅ nie obciąży nadmiernie budżetu Twojej rodziny,
✅ będzie Cię kosztował tak mało, jak to tylko możliwe,
✅ szybko przestanie być Twoim zobowiązaniem, bo sprawnie go spłacisz.
