Edukacja finansowa dzieci – podsumowanie pierwszego kwartału

Przeczytaj cykl poświęcony Edukacji finansowej dzieci. Znajdziesz w nim sprawdzone sposoby i pomysły na przygotowanie dzieci do świetnego radzenia sobie w świecie finansów. Oto lista artykułów z tego cyklu:Bogatszy o cenną lekcję szukałem sposobu na powrót do tematu. Któregoś dnia jechaliśmy samochodem odebrać mamę z pracy. Ni stąd ni zowąd zadałem dzieciom pytanie: – No dobra maluchy, kto wie co to jest zachcianka? Próbowały różnych odpowiedzi, ale w końcu poprosiły, żebym im wyjaśnił. Odpowiedziałem, że to coś, na co wydajemy pieniądze, choć nie jest nam tak naprawdę potrzebne. Potem wyjaśniłem czym różni się zachcianka od potrzeby i wreszcie zaproponowałem dziewczynom grę: – Teraz zagramy na punkty. Na zmianę zadam Wam pytanie, a Wy odpowiadacie, czy to potrzeba czy zachcianka. Kto pierwszy zdobędzie 10 punktów wygrywa. Trzy, cztery… Zabawa wyszła z tego całkiem niezła, bo niektóre rzeczy wcale nie były oczywiste. Na przykład: „kołderka” nie budziła żadnych zastrzeżeń – to oczywiście potrzeba. Ale już „zestaw dla dzieci z McDonalda” wywołał poważną dyskusję. Ja stałem na stanowisku, że to zachcianka, a dziewczyny przekonywały mnie z zapałem, że jest to jednak potrzeba, szczególnie, kiedy są głodne 😉 . Zabawa wciągnęła dzieci na tyle, że gdy mama wsiadła do samochodu, od razu zaczęły zasypywać ją pytaniami i kazały odgadywać co jest potrzebą, a co zachcianką. Było sporo śmiechu, szczególnie gdy zaczęliśmy sobie z żoną podrzucać hasełka w stylu „kolejna para butów dla mamy” albo „hantle, którymi tato i tak nie ćwiczy”. Udało się też uświadomić dzieciom niektóre koszty, jak czynsz za mieszkanie, albo rachunek za prąd. Były bardzo zdziwione, że musimy płacić za nasze mieszkanie. Prosty sposób, a pozwolił przekazać dziewczynkom sporo sensownych informacji. Polecam. Kilka razy przeprowadziłem też z Julą i Gabi rozmowy na temat tego, jak mogą zarabiać. Ponieważ nie dajemy dzieciom kieszonkowego aby nie uzależnić ich od „pensji”, tłumaczyłem im trochę, że pomagając nam w niektórych pracach (nie należących do zwykłych obowiązków dzieci, takich jak sprzątanie pokojów), mają szansę zdobyć trochę grosza. Na początku same dość chętnie wymyślały dla siebie różne płatne zajęcia, ale jak przyszło do ich wykonania, nie bardzo chciało im się pracować. I było tak aż do chwili, gdy w naszym domu pojawiły się słoiki, które całkowicie zmieniły podejście dzieci do zarabiania i odkładania pieniędzy. Zasadę trzech słoików zasygnalizowałem Wam krótko w poprzednim wpisie na temat dzieci. Przypomnę tylko, że opiera się ona na przekonaniu, iż mądre korzystanie z pieniędzy to ich przeznaczanie na trzy ważne cele: cieszenie się życiem, inwestowanie oraz pomoc innym. Chcąc nauczyć dzieci takiego podejścia do pieniędzy, przygotowujemy trzy słoiki, z których każdy ma odpowiednią nalepkę: Wydatki, Oszczędności, Pomoc innym. Następnie każdą otrzymaną lub zarobioną kwotę dzieci rozdzielają pomiędzy te trzy słoiki, przy czym zawsze część musi trafić też do słoika „Oszczędzanie” oraz „Pomoc innym”. Postępując w ten sposób dzieci uczą się kilku ważnych spraw. Po pierwsze: że nie wydaje się wszystkich zarobionych pieniędzy. Po drugie: że jeśli uzbroją się w cierpliwość i będą konsekwentnie oszczędzać, zrealizują swoje marzenia. Po trzecie: że dzięki pieniądzom mogą też czynić dobro, wspierając nimi innych ludzi. Julka i Gabi wybrały sobie w sklepie pokaźne, zakręcane słoje, na które wydałem w sumie prawie 70 zł. Ponieważ jednak mają odegrać tak istotną rolę w finansowej edukacji, przebolałem ten wydatek przekonując sam siebie, że to dobra inwestycja. Dzieci bardzo zaangażowały się zarówno w wybór słoików, jak i późniejsze oklejanie ich nalepkami wskazującymi do czego mają służyć. Już na początku pozytywnie zaskoczyły mnie tym, że obie zdecydowały, aby największy słoik przeznaczyć na oszczędzanie. Julka za cel postawiła sobie kupno telefonu komórkowego, a Gabrysia zakup niejakiego Furbiego (jakiś futrzasty stworek na baterię). Najdłużej dyskutowały ile przeznaczyć na „Pomoc innym”. Ostatecznie każda wrzuciła do właściwego słoika po 5 zł – mało, ale będzie jeszcze okazja, aby z nimi o tym porozmawiać.
- Jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach?
- Jak wychować dziecko z finansową pewnością siebie?
- Jak wyjaśnić dziecku działanie giełdy?
- Finansowa edukacja Twoich nastolatków - zobacz, czy ogarniesz ?
- Jak nauczyć dzieci postępowania z pieniędzmi i... nie popsuć ich?
- Czy kapitalizm jest dobry dla dzieci?
- Pieniądze nie rosną na drzewach - czyli uczymy dzieci finansów.
- Edukacja finansowa dzieci - jak to się robi w Kanadzie?
- Jak nauczyć dziecko finansów? Case study.
- Edukacja finansowa dzieci. Bank taty.
- Kieszonkowe dla dzieci - wady, zalety i... złoty środek?
- Edukacja finansowa dzieci - podsumowanie pierwszego kwartału
- Czego nauczyć dzieci o pieniądzach?

1. Jeżeli nie chcę zniechęcić ich do nauki, musi mieć ona formę zabawy lub gry. 2. „Potrzeba czy zachcianka” – super sprawdza się w samochodzie i daje okazję do fajnych rozmów. 3. Dzieci są mało zainteresowane pracą w celu zarobienia pieniędzy. Chyba, że mają konkretny cel. 4. Trzy słoiki sprawdzają się rewelacyjnie – nie tylko jako „sprzęt edukacyjny” ale również jako gwarancja posprzątanego mieszkania. 😉Jak na razie to tyle. Postanowiłem jednak, że w kolejnym kwartale sięgnę już po porady ekspertów zamiast działać w oparciu o własną intuicję. Mały figiel, a „finansowa edukacja” trafiłaby w główkach moich dzieci do przegródki „skwarowate nudy”. Dlatego jeśli znacie jakąś fajną literaturę na ten temat, grę, lub macie jakieś własne sprawdzone patenty – będę Wam bardzo wdzięczny za radę. Serdecznie Was pozdrawiam i czekam z ciekawością na Wasze komentarze. P.S. Kolejny wpis na temat dzieci i pieniędzy znajdziesz tutaj:
Marcin Iwuć
Założyciel FBO i finansista z międzynarodowym tytułem CFA (Chartered Financial Analyst). Po 11 latach w branży inwestycyjnej i bankowej rzucił etat, by zbudować firmę uczącą mądrego dbania o finanse. Autor bestsellera Finansowa Forteca (ponad 130 000 sprzedanych egzemplarzy). Pragnie dotrzeć z wiedzą finansową do 15 milionów osób.
Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, może zainteresuje Cię książka Marcina o inwestowaniu – „Finansowa Forteca”. W podobny sposób jak tutaj na blogu – prosto i merytorycznie – tłumaczy w niej, jak inwestować skutecznie i mieć święty spokój. Szczegóły poznasz TUTAJ.
PODOBAJĄ CI SIĘ ARTYKUŁY NA BLOGU?
Dołącz do ponad 63 050 osób, które otrzymują newsletter i korzystają z przygotowanych przeze mnie bezpłatnych narzędzi pomagających w skutecznym dbaniu o finanse.
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.
PLANUJESZ ZACIĄGNĄĆ KREDYT HIPOTECZNY
I NIE WIESZ OD CZEGO ZACZĄĆ?
To zupełnie naturalne. Kredyt hipoteczny to ogromne zobowiązanie, które przygniata przez kilkadziesiąt lat. W dodatku mnóstwo osób bardzo za niego przepłaca. Przygotowałem kurs Kredyt Hipoteczny Krok po Kroku, aby uzbroić Cię w niezbędną wiedzę i dać narzędzia do wygodnego podjęcia najlepszych dla Ciebie decyzji. Chcę Ci pomóc w znalezieniu kredytu hipotecznego, który:
✅ w bezpieczny sposób pomoże Ci zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu czy domu,
✅ nie obciąży nadmiernie budżetu Twojej rodziny,
✅ będzie Cię kosztował tak mało, jak to tylko możliwe,
✅ szybko przestanie być Twoim zobowiązaniem, bo sprawnie go spłacisz.