Inflacja stylu życia – cichy złodziej TWOICH pieniędzy

19

Wyobraź sobie siebie za 20-30 lat. Zmęczony po całym dniu siadasz na kanapie, a w głowie pojawia się tylko jedna myśl: „MAM TEGO DOŚĆ”. Dość pracy, która Cię wykańcza. Dość zagraconego mieszkania, pełnego rzeczy, których nie potrzebujesz. Dosyć stresu, że Twoja rodzina jest o krok od finansowej katastrofy. Nie masz nawet siły, żeby zacząć myśleć o tym, jak wyżyjesz z marnej emerytury, która czeka Cię za kilka-kilkanaście lat. A przecież tak ciężko tyrałeś, awansowałeś, zarabiasz powyżej średniej. Gdzie są te wszystkie pieniądze? Co poszło nie tak?! Cóż – być może toczy Cię podstępna infekcja nazywana… inflacją stylu życia. 

Inflacja stylu życia to sytuacja, w której Twoje wydatki rosną wraz ze wzrostem dochodów. Kiedy zaczynasz zarabiać więcej pieniędzy, zaczynasz także więcej wydawać – na lepsze rzeczy, a także usługi i doświadczenia, które wcześniej były dla Ciebie zbyt drogie. Nie zrozum mnie źle. Inflacja stylu życia to naturalne zjawisko – nie ma nic złego w tym, że w miarę, jak zarabiasz więcej, rosną Twoje wydatki. Niebezpieczna jest natomiast sytuacja, w której Twoje wydatki rosną dokładnie w tym samym tempie, co zarobki.

Ze wzrostem przychodów, powinna rosnąć przestrzeń na zwiększanie oszczędności

Podam Ci przykład: załóżmy, że zarabiasz na rękę 5 000 zł i wydajesz co miesiąc 4 500 zł. Dajesz z siebie wszystko, angażujesz się w dodatkowe projekty i tym sposobem dostajesz podwyżkę do 7 000 zł. Euforii nie ma końca, czujesz się panem świata i od razu rzucasz się w wir zakupów. Twoje miesięczne wydatki rosną do 6 500 zł. W kolejnym roku znowu dajesz czadu i szef nagradza Cię podwyżką do 10 000 zł na rękę. Co robisz? Oczywiście, zaczynasz wydawać jeszcze więcej – tym razem co miesiąc przepalasz 9 500 zł. Zobacz, co się dzieje. Pomimo wzrostu przychodów, Twoja przestrzeń na zwiększanie oszczędności wcale nie rośnie. Wręcz przeciwnie – procentowo odkładasz coraz mniej. 500 zł z 5 000 zł to 10%, ale 500 zł z 10 000 zł to już tylko 5%… Efekt? Wiecznie puste konto bankowe i wrażenie, że jedna większa awaria samochodu dzieli Cię od prawdziwej finansowej katastrofy. 

Po angielsku inflacja stylu życia to „Lifestyle creep” i muszę przyznać, że termin świetnie oddaje naturę tego procesu. Czasownik: „creep” oznacza przecież skradanie się, a inflacja stylu życia działa właśnie w ten sposób. Zakrada się na nas gdzieś pomiędzy kolejnymi zakupami, które uzasadniamy rosnącym poziomem wynagrodzenia. Nie wiem, czy ten temat Cię dotyczy, ale wiem na pewno, że nawet najbogatsi mogą wpaść w jego sidła – potwierdzają to spektakularne bankructwa celebrytów takich jak Mike Tyson, Nicolas Cage czy Michael Jackson. No dobrze – ale jak często ofiarami inflacji stylu życia padają „zwykli Kowalscy”? 

Młody Kowalski kontra bieżące wydatki

Niestety – o wiele częściej, niż byśmy tego chcieli. Według badania SW Research dla PFR Portal z 2022 r., aż połowa młodych Polaków do 35. roku życia deklaruje, że nie oszczędza nic na dalszą przyszłość. Co ciekawe, powodem braku oszczędności w przeważającej większości przypadków wcale nie są zbyt niskie wynagrodzenia (tylko 25% respondentów wskazało tę przyczynę):

Powody braku oszczędności młodych Polaków
Powody braku oszczędności młodych Polaków, źródło

Głównym powodem tego stanu rzeczy są bieżące wydatki. A w tych królują: jedzenie, ubrania, kosmetyki i wyjścia do barów i restauracji.

Kategorie wydatków młodych Polaków
Kategorie wydatków młodych Polaków, źródło

Do pewnego stopnia świetnie to rozumiem – w mojej pamięci ciągle żywe jest wspomnienie pierwszych zarobionych „większych” pieniędzy. Nie było szans, żeby z tej wypłaty ostała się choćby złotówka. Mój głód zakupów był ogromny i było mi go trudno zaspokoić. Dlatego uwierz mi – wiem, jak to jest i nie zamierzam potępiać takiego zachowania. 

Dużo ważniejsze jest to, co robimy potem. Czy po świętowaniu i kupieniu sobie kilku wymarzonych rzeczy wracamy do naszego poziomu życia? A może jednak wydajemy dalej bez żadnych hamulców, zapychając mieszkania rzeczami, których wcale nie potrzebujemy? To jak ciągle zapychanie głodu zakupów konsumpcyjnym „fast foodem” – na dłuższą metę, nic dobrego z tego nie wyniknie. Jeśli od jakiegoś czasu zarabiasz więcej, a na koniec miesiąca Twój rachunek bankowy regularnie świeci pustkami – to jasny sygnał, że zakradła się do Ciebie inflacja stylu życia. Jak się jej przeciwstawić? Co możesz zrobić? Mam dla Ciebie 3 techniki obronne, dzięki którym możesz się uchronić przed inflacją stylu życia.

3 techniki, które uchronią Cię przed inflacją stylu życia

Techniki obronne są na pierwszy rzut oka banalne i wielokrotnie pisaliśmy o nich na tym blogu. Ale to, że coś jest proste, wcale nie oznacza, że łatwo to wdrożyć w życie. Nic się nie martw – wdrożeniem zajmiemy się w dalszej części artykułu. Omówmy na początek każdą z technik:

Podziel swój budżet na z góry określone procentowo koszyki

Choć szczegółowy budżet domowy to świetne narzędzie, które pozwala wprowadzić porządek w finansach osobistych, wcale nie musisz go robić, aby pokonać inflację stylu życia. Wystarczy, że swoje wydatki podzielisz na 3 kategorie: 

  • wydatki bieżące
  • oszczędności i inwestycje 
  • zachcianki, 

i każdej z nich przydzielisz określony udział procentowy. 

Jakie procenty przyjąć? To oczywiście zależy od Ciebie, ale podam Ci przykład: 

  • wydatki bieżące – 60% budżetu 
  • oszczędności i inwestycje – 20% budżetu 
  • zachcianki – 20% budżetu.

Aby system zadziałał, wcale nie musisz skrupulatnie monitorować swoich wydatków. Wystarczy, że zaraz po tym, jak wypłata wpłynie na Twoje konto, zrobisz przelewy na dwa inne konta – konto do oszczędności i inwestycji oraz konto, z którego będziesz opłacać swoje zachcianki. Załóżmy, że zarabiasz 5 000 zł na rękę i chcesz się trzymać podziału procentowego z naszego przykładu. 60% Twojej wypłaty (3 000 zł) zostaje na Twoim rachunku bankowym. Tych środków użyjesz do pokrycia bieżących wydatków. 20% Twojej wypłaty to środki, które przeznaczasz na oszczędności i inwestycje. Przelej je od razu na konto oszczędnościowe lub konto IKE/IKZE, jeśli korzystasz z tych wehikułów. Ostatni tysiak (20%) swobodnie możesz przeznaczyć na finansowanie swoich zachcianek, wyjść i spontanicznych zakupów. 

Dlaczego to rozwiązanie jest skuteczne? Po pierwsze dlatego, że trzy osobne konta nakładają na Ciebie fizyczne ograniczenie, dzięki czemu przed podjęciem decyzji zakupowej będziesz mieć czas do tego, żeby się zatrzymać i przemyśleć dany wydatek. Czy to będzie potrzeba, czy zachcianka? Skoro na zachcianki mam tylko tysiaka, to czy chcę go wydać właśnie na to? Po drugie, procentowe podejście do budżetu z automatu wymusza na Tobie wzrost kwoty, którą przeznaczasz na oszczędności. Gdy Twoje przychody rosną, w górę idą też oszczędności i inwestycje, ale też – pieniądze, które wydajesz na przyjemności. Przejdźmy teraz do kolejnej techniki.

Wprowadź zasadę płacenia sobie najpierw

Znasz prawo Parkinsona?

Praca rozszerza się tak, aby wypełnić czas dostępny na jej ukończenie – Cyril Northcote Parkinson

Mam wrażenie, że z naszymi wydatkami jest dokładnie tak samo – w jakiś magiczny sposób rozszerzają się, żeby „wypełnić” środki, które mamy dostępne na rachunku bankowym. 

Dlatego kolejna technika, która pomoże Ci pokonać inflację stylu życia, to płacenie sobie najpierw. Tak, jak w przykładzie omówionym wyżej, gdy tylko wynagrodzenie spłynie na Twoje konto, od razu zrób przelew na konto oszczędnościowe lub inwestycyjne. Kluczowe jest to, by jak najszybciej zabrać kwotę przeznaczoną na oszczędności i inwestycje sprzed swoich oczu. Nie czekaj z tym – jeśli odłożysz to nawet tylko o kilka dni, bardzo możliwe, że o tym zapomnisz. A jeśli poczekasz do końca miesiąca – finansowa wersja prawa Parkinsona zadba o to, by nic nie zostało na koncie. Skoro ten punkt mamy omówiony, przejdźmy teraz do trzeciej techniki. 

Dziel podwyżki 50:50 – pomiędzy oszczędności i polepszenie standardu życia

Tak, jak wspominałem Ci na wstępie tego artykułu, inflacja stylu życia jest zjawiskiem zupełnie naturalnym. Jeśli lubisz żyć komfortowo i nie realizujesz obecnie w pełnej koncentracji założeń ruchu FIRE (Financial Independence, Retire Early), wraz ze wzrostem wynagrodzenia, nieuchronnie wzrosną Twoje wydatki. Ważne jest to, żeby nie pozwolić im się wymknąć spod kontroli. Dlatego proponuję Ci bardzo prostą zasadę – 50% każdej podwyżki, premii i nagrody przeznacz na świadomą inflację stylu życia, a pozostałe 50% – na zwiększenie poziomu swoich oszczędności i inwestycji

Lubię to podejście, bo opiera się na bardzo jasnym podziale. Nie wymaga od nas szczególnego wysiłku. To prosta zasada, którą po prostu można się kierować w swoich finansach. Jednocześnie, to rozwiązanie daje nam przyzwolenie na poprawę komfortu swojego życia i realizację marzeń. To nie jest gra o wszystko albo nic. Odpowiedzialnie zwiększamy poziom oszczędności I JEDNOCZEŚNIE cieszymy się naszym życiem. 

I tyle – tak wyglądają 3 techniki, które uchronią Cię przed niszczącą inflacją stylu życia. Pamiętaj jednak, że techniki to tylko mały element sukcesu. W największym stopniu efekt będzie zależeć od tego, jaką masz relację z pieniędzmi. Każdy trener personalny potwierdzi tę prawdę – u progu każdej trwałej zmiany tkwi Twój MENTAL. Czyli praca nie w aplikacji bankowej, ale w swojej głowie. Dlatego w dalszej części tego artykułu podzielę się z Tobą czterema barierami, które możesz napotkać na swojej drodze i sposobami, jak możesz je pokonać. To pomoże Ci wdrożyć w życie techniki, które właśnie omówiliśmy. 

Pierwsza bariera: wszechobecna kultura konsumpcjonizmu

Dlaczego ciągle kupujemy? Bo konsumpcjonizm jest na tyle powszechny, że przez wielu nazywany jest wręcz kulturą. W przypadku tej bariery stawiamy czoła dwóm potężnym przeciwnikom – ogromnej machinie marketingowej oraz social mediom. Ten duet bombarduje nas ze wszystkich stron komunikatami: „Kup!”, „Jeśli nie kupisz, będziesz gorszy od innych!”, „Kup, bo będziesz nieszczęśliwy”, „Kup teraz, będziesz martwić się potem”. Tego typu przekaz jest tak wszechobecny, że naprawdę możesz poczuć, że jeśli nie będziesz mieć tego nowego smartfona, markowych ciuchów, czy sportowego auta, to coś będzie z Tobą nie tak. 

Efekt? Chcesz zakosztować choćby namiastki tego luksusu, który przewija Ci się przed oczami podczas scrollowania na telefonie. Nie wspominając już o tym, że zakupy są banalnie proste – wszystko jest tak naprawdę na wyciągnięcie ręki, o jeden dotyk palcem na ekranie telefonu od Twojego portfela. Nie masz kasy – żaden kłopot! Są przecież raty zero procent, możesz zapłacić po miesiącu, albo chwilówką, albo wejść na debet na koncie. Nic prostszego. To, co było namiastką sprzedanej Ci wizji luksusu, szybko staje się nowym standardem i ssącą potrzebą, która z wielkim apetytem pożre nawet najwyższe zarobki.

Jak się bronić przed konsumpcjonizmem?

Czy możesz się jakoś przed tym obronić? Bardzo dużo zależy od Twojej determinacji, ale mam też kilka podpowiedzi. Po pierwsze, wprowadź żelazną zasadę: żadnego finansowania zakupów długami (jedyny wyjątek to kredyt hipoteczny). Takie podejście nie tylko pomoże Ci ograniczyć konsumpcjonizm, ale przede wszystkim – pozwoli Ci uniknąć poważnych kłopotów. Każdy dług na konsumpcję to kula u nogi, która skutecznie opóźnia Twoje bogacenie się. Unikaj zadłużenia jak ognia. Po drugie, zrób sobie bardzo uczciwy rachunek sumienia: 

  • Co napędza Twoje wydatki
  • Czy kupujesz pod wpływem motywacji zewnętrznej, żeby komuś zaimponować?
  • Czy kupujesz, bo porównujesz się z innymi i chcesz im dorównać? 
  • Czy będziesz się cieszyć z danego zakupu nie tylko dziś, ale także za kilka miesięcy?

Zastanów się przez chwilę, co jest dla Ciebie ważne. Która kategoria wydatków daje Ci autentyczną radość i satysfakcję? Dla każdego odpowiedź może być trochę inna: książki, kolekcje, zabiegi kosmetyczne, wyjazdy zagraniczne – nie ma tutaj złych odpowiedzi. To Ty definiujesz SWOJE bogate życie i ustalasz własne symbole statusu, do których dążysz. Gdy masz pełną jasność, czym dla Ciebie jest bogactwo, łatwiej będzie Ci nie rozdmuchiwać poziomu życia w wielu kierunkach, a skupić się na jego wybranych, bliskich Ci aspektach. Pamiętaj, że to nie muszą być tylko rzeczy. Dla wielu osób nowymi symbolami bogactwa jest np. brak kredytów, możliwość podróżowania w wybrane miejsce na świecie, portfel pracujących inwestycji, czy praca w 100% na swoich zasadach. No dobrze – skoro pierwszą barierę mamy już omówioną, przejdźmy teraz do drugiej. 

Druga bariera: FOMO (Fear of Missing Out)

Jest nią FOMO, czyli strach przed tym, że coś Cię omija. Żyjemy w czasach, w których wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Nic dziwnego, że chcemy mieć wszystko i to najlepiej OD RAZU. Chcemy iść na koncert, a jednocześnie wyjść z kumplem na imprezę, kupić tę świetną kurtkę na przecenie i zjeść hipsterski obiad w nowo otwartej knajpie, która mignęła nam na Instagramie. A to dopiero początek listy, bo Ty naprawdę CHCESZ WSZYSTKIEGO.

Jak się bronić przed FOMO?

Niestety – w życiu nie ma opcji all-inclusive i nie możesz mieć wszystkiego naraz. Masz skończoną ilość czasu, zdrowia i pieniędzy, które możesz „wydać”. Im wcześniej się z tym pogodzisz, tym wcześniej możesz coś z tym zrobić. A co możesz zrobić? Przede wszystkim, bardzo świadomie podejść do swoich zakupów i z rozmysłem zadać sobie pytanie: „Jeśli teraz kupię XYZ, to z czego zrezygnuję?”. Nie chodzi tylko o rzeczy materialne. Pomyśl długofalowo – jak ten zakup wpłynie na Twoje poczucie bezpieczeństwa finansowego, swobodę układania życia zawodowego oraz realizację innych elementów Twojego bogatego życia? Weź pełną odpowiedzialność za to, z czego rezygnujesz. 

Luksusy, które teraz masz w standardzie

Chciałbym Cię zachęcić do jeszcze jednego podejścia. Gdy czujesz, że zaczynasz fiksować na punkcie rzeczy, których CHCESZ, a których jeszcze nie masz, spróbuj odwrócić swoją uwagę w stronę rzeczy, które JUŻ MASZ. Pomyśl o tym, jak możesz docenić to, co jeszcze do niedawna wydawało Ci się luksusem, a co teraz masz w standardzie. Pamiętasz, jak na studiach tułałeś się wszędzie autobusem, a teraz możesz komfortowo dojechać na miejsce we własnym samochodzie? A może przypomnisz sobie czasy, gdy ciasny budżet pozwalał Ci tylko na bardzo podstawowe obiady, a teraz możesz swobodnie ugotować sobie to, na co masz tylko ochotę, a nawet – zjeść pyszny posiłek w restauracji. 

Osobiście przypominam sobie o tym co kwartał podczas 3-dniowej głodówki. Wiem, to może brzmieć trochę ekstremalnie, ale chcę Ci podać przykład działania naszej głowy. Po 3 dniach głodówki każdy nawet najprostszy posiłek smakuje ekscytująco. Chemiczna mieszanka w naszym mózgu działa tak, że im intensywniej dostarczamy sobie nowych uciech, tym bardziej podnosi się próg emocjonalnego „haju”. Innymi słowy, ludzki mechanizm szczęścia łatwo się przytyka. Nie wierzysz? Zastanów się przez chwilę, jak długo cieszyłeś się z trzech ostatnich rzeczy, które kupiłeś. Albo wróć pamięcią do niedawnej majówki – czy ostatnie dni długiego urlopu smakowały tak samo, jak pierwsze? 

Wniosek? Czerpanie łapczywie i pełnymi garściami z możliwości wydawania pieniędzy da Ci mniejszą przyjemność niż delektowanie się nimi kęs po kęsie. Czasem, żeby poczuć się dobrze, wystarczy mała porcja degustacyjna. Jeśli np. jarają Cię sportowe samochody, pamiętaj, że nie musisz mieć na własność wyścigówki, żeby pojeździć nią po torze. Po prostu ciesz się tą podróżą do bogatego życia, zamiast ciągle się patrzeć na zegarek. Tyle w temacie FOMO, przejdźmy teraz do trzeciej bariery. 

Trzecia bariera: Strach przed byciem sknerą

Często spotykam się z bardzo ograniczającym malowaniem czarno-białego wyboru: albo ciułanie każdego grosza i dyskomfort, albo korzystanie z pieniędzy i łapanie pięknych chwil. Na pewno słyszałeś argumenty zwolenników obu tych podejść. Z jednej strony usłyszysz namowy do okładania każdej nadwyżki i wycinania wydatków do kości nawet przy braku długów, a z drugiej – zachęty do wydawania całej podwyżki, bo przecież pieniędzy nie zabierzesz do grobu. Tyle tylko, że wcale nie musisz wybierać. To fałszywa alternatywa, a pomiędzy oboma podejściami jest cały wachlarz dobrych możliwości. 

Jak już wspominałem – to zupełnie normalne, że wraz ze wzrostem zarobków, zwiększają się także nasze wydatki. Sęk w tym, by planując nowe wydatki zostawić miejsce na wzrost oszczędności. Wrócę na chwilę do mojego przykładu z głodówką. Na dłuższą metę, ani głodówka, ani przesadne objadanie się nie są dla Ciebie dobrym wyjściem. Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście zbilansowana dieta (plus głodówki od czasu do czasu). I dokładnie tak samo jest w finansach osobistych. Chodzi o to, by poszukać „zdrowego balansu” pomiędzy oszczędzaniem a podnoszeniem jakości życia. 

Chciałbym przy tej okazji zwrócić Twoją uwagę na pewien bardzo ważny aspekt. Celebrowanie sukcesów i mechanizmy nagradzania siebie pomagają nam utrzymać dyscyplinę przez dłuższy czas. Przecież każda decyzja kosztuje nas energię życiową, a tej mamy określoną ilość w ciągu dnia. Wyobraź sobie kogoś, kto całe mnóstwo tej energii poświęca na małe wyrzeczenia (np. rezygnację ze sławnej już w świecie finansów kawki na mieście), a potem, po otrzymaniu podwyżki, cała ta dyscyplina idzie w piach, bo „Tyle sobie odmawiałem, więc teraz mi się należy”.

Jak się bronić przed trzecią barierą?

Linia obrony jest tak naprawdę prosta. Wystarczy, że w swoim budżecie świadomie zaplanujesz miejsce na wydatki na swoje zachcianki. Pamiętaj też o zasadzie 50:50 – 50% każdej podwyżki przeznacz na oszczędności i inwestycje, a pozostałe 50% – swobodnie wykorzystaj na finansowanie swojego bogatego życia. Te dwa sposoby ułatwią Ci trzymanie zdrowego balansu i unikanie przesady w obie strony. Przejdźmy teraz do ostatniej bariery.

Czwarta bariera: Przekonanie, że zaczniesz oszczędzać, gdy będziesz mieć więcej pieniędzy

Wiele osób wpada w tę pułapkę. Ciągle myślą, że jeszcze nie są gotowi na to, żeby oszczędzać i inwestować. Muszą zarabiać jeszcze więcej, być na jeszcze wyższym etapie – dopiero wtedy to całe oszczędzanie będzie miało jakiś sens. To oczywiście wymówka – nie ma takiej kasy, której nie da się rozpirzyć, a argumenty, dlaczego to jeszcze nie jest dobry czas na oszczędzanie, znajdą się zawsze.

Jak się bronić przed czwartą barierą?

Zamiast czekać na duże pieniądze, zacznij oszczędzać i inwestować z tym co masz. Nawet jeśli będą to drobne kwoty. Takie podejście pozwoli Ci zacząć wyrabiać zdrowe nawyki finansowe i zbudować system, który potem bez problemu wyskalujesz na większe kwoty. Oszczędzanie tu i teraz zachęci Cię nie tylko do tego, by uszczelnić wydatki, ale też – by popracować nad budżetem domowym w taki sposób, by świadomie kierować pieniądze w te kategorie, na których naprawdę Ci zależy. Pod koniec miesiąca, zamiast zastanawiać się, gdzie się rozeszła Twoja kasa, podliczysz sobie na spokojnie swoją wartość netto. To bardzo skuteczne narzędzie, które pozwoli Ci przestawić głowę z gry wydawania pieniędzy, na grę powiększania swojego bogactwa i kolekcjonowania aktywów, które zyskują na wartości. Więcej na ten temat przeczytasz w „Finansowej Fortecy” – Marcin pokazuje w tej książce bardzo wyraźnie, że finanse to nie tylko cyferki, a w dużej mierze psychologia, której zaniedbanie grozi kraksą. Już niedługo Finansowa Forteca będzie dostępna w całości w wersji audio. Jeśli nie chcesz tego przegapić, zapisz się na listę zainteresowanych. 

Na koniec mam dla Ciebie jeszcze film z przypomnieniem wszystkich omówionych tutaj punktów:

Będziesz zawsze przez to spłukany - Film YouTube

Techniki i narzędzia, które tutaj przedstawiłem, działają najlepiej, jeśli są połączone ze świadomym układaniem swojej relacji z pieniędzmi. Trzymanie stylu życia w ryzach będzie dużo łatwiejsze, jeśli zdefiniujesz, jak wygląda Twoja wersja bogactwa. Zacznij do niej dążyć już dziś – zaczynając nawet od drobnych kwot, działając konsekwentnie, balansując wysiłki z nagrodami. Delektuj się tym procesem powoli, a ja życzę Ci długiej i satysfakcjonującej uczty. Czekam też na Twój komentarz – czy termin inflacji stylu życia był Ci znany? Czy doświadczyłeś jej działania w swoim życiu? Daj mi koniecznie znać. 

Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, może zainteresuje Cię moja książka o inwestowaniu – „Finansowa Forteca”. W podobny sposób jak tutaj na blogu- prosto i merytorycznie – tłumaczę w niej, jak inwestować skutecznie i mieć święty spokój. Szczegóły poznasz TUTAJ.

PODOBAJĄ CI SIĘ ARTYKUŁY NA BLOGU?

Dołącz do ponad 50 513 osób, które otrzymują newsletter i korzystają z przygotowanych przeze mnie bezpłatnych narzędzi pomagających w skutecznym dbaniu o finanse.
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.

PLANUJESZ ZACIĄGNĄĆ KREDYT HIPOTECZNY
I NIE WIESZ OD CZEGO ZACZĄĆ?

To zupełnie naturalne. Kredyt hipoteczny to ogromne zobowiązanie, które przygniata przez kilkadziesiąt lat. W dodatku mnóstwo osób bardzo za niego przepłaca. Przygotowałem kurs Kredyt Hipoteczny Krok po Kroku, aby uzbroić Cię w niezbędną wiedzę i dać narzędzia do wygodnego podjęcia najlepszych dla Ciebie decyzji. Chcę Ci pomóc w znalezieniu kredytu hipotecznego, który:

✅ w bezpieczny sposób pomoże Ci zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu czy domu,
✅ nie obciąży nadmiernie budżetu Twojej rodziny,
✅ będzie Cię kosztował tak mało, jak to tylko możliwe,
✅ szybko przestanie być Twoim zobowiązaniem, bo sprawnie go spłacisz.

Powiadom
Powiadom o
guest
19 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze