9 błędów w inwestowaniu, które kosztują setki tysięcy
Podcast: Odtwarzaj w nowym oknie | Pobierz (Czas trwania: 1:13:28 — 100.9MB) | Umieść link
Subskrybuj: Apple Podcasts | Spotify | Android | RSS
Nie popełnia błędów, tylko ten, kto nic nie robi — ale w inwestowaniu taka bierność może Cię słono kosztować! Skoro błędy są nieuniknione, zdecydowanie lepiej uczyć się na cudzych niż własnych. Tym bardziej że tak jak w amatorskim tenisie, w inwestowaniu wygrywa się, popełniając ich jak najmniej. Im sprawniej omijasz „miny” po drodze, tym większą masz przewagę. Prawdziwy rachunek przychodzi dopiero po latach, bo najgroźniejsze błędy nie są widowiskowe — to drobne decyzje, które powtarzasz miesiąc w miesiąc, które finalnie mogą Cię kosztować nawet setki tysięcy złotych. Dlatego zebraliśmy dla Ciebie 9 błędów w inwestowaniu, które mogą Cię słono kosztować. Przeczytaj i sprawdź, których pułapek możesz uniknąć.
Poniżej znajdziesz listę 9 błędów z krótkim opisem, a szersze omówienie każdego punktu znajdziesz w filmie:

Błąd #1: Nierealistyczne oczekiwania
Każdy, kto miał do czynienia z jakąkolwiek ekipą budowlaną, wie, że obowiązuje coś takiego jak trójkąt niemożliwości. I on świetnie sprawdza się też w inwestowaniu. Jeśli celujesz w: szybko, dużo i pewnie, musisz się liczyć z tym, że wszystkie trzy naraz są niemożliwe. Możesz mieć tylko dwie i warto dobrze przemyśleć, w które dwie celujesz:

- Jeżeli chcesz szybko i dużo, wtedy uprawiasz hazard i po kilku zakładach z rynkiem pewnie bardzo szybko pomnożysz pieniądze przez liczbę mniejszą od 0.
- Jeżeli chcesz szybko i pewnie, musisz się liczyć z mizernym wynikami.
- A jeżeli postawisz na dużo i pewnie (a to chyba najbardziej godna polecenia droga) musisz się uzbroić w cierpliwość
A zatem celujemy w dużo i pewnie – warto pamiętać, że to potrwa i po drodze prawie na pewno napotkasz takie momenty, w których będzie strasznie. Żeby zachować w takich chwilach zimną krew i konsekwencję, dobrze, by nasze oczekiwania były mocno osadzone w historycznych danych. Dzięki temu będziesz spokojnie podchodzić do tego, czego oczekujesz po swojej inwestycji. Więcej na ten temat opowiadam w filmie powyżej, a my przechodzimy do kolejnego błędu.
Błąd #2: Przekraczanie „punktu spokojnego snu”
Excel zniesie wszystko. Twoja psychika – już niekoniecznie. Jeśli kilkudziesięcioprocentowe straty w portfelu wyrywają Cię z łóżka, a masz portfel, gdzie takie spadki są możliwe – to znak, że coś poszło nie tak w Twojej strategii inwestycyjnej. Twój portfel nie jest do Ciebie dobrze „dostrojony”.
Howard Marks, jeden z najbardziej uznanych inwestorów na świecie, stwierdził, że: „Zadaniem każdego inwestora jest takie dobranie aktywów do portfela, by zachować balans pomiędzy martwieniem się o utratę pieniędzy a martwieniem się o utratę okazji inwestycyjnych”. A więc każdy inwestor powinien znaleźć swój punkt spokojnego snu, czyli tak dobrać inwestycję i ryzyko, by nie budzić się w panice o trzeciej nad ranem. I co najważniejsze: żeby móc konsekwentnie trzymać się swojego planu, nawet jeśli świat wokoło panikuje. Pamiętaj, lepiej mieć portfel „wystarczająco dobry”, ale taki, z którym bez problemu wytrzymasz, niż „idealny” na papierze/w Excelu, który zmusi Cię do podejmowania decyzji pod wpływem emocji.
Błąd #3: Stosowanie timingu rynkowego
Często słyszymy od osób z mniejszym doświadczeniem w inwestowaniu, że nie ma się czego bać, wystarczy zastosować timing rynkowy. Czyli – kupować w dołkach i sprzedawać na górkach. No tak – to bardzo logiczne: kupuj tanio i sprzedawaj drogo. Świetna strategia ? Problem polega na tym, że lewą stronę wykresu zna każdy, a prawej strony wykresu nie zna nikt:
- Tu każdy jest mądry, bo liczby są znane.
- Prawa strona to przyszłość: kolejny dzień, tydzień, rok. Tego nie zna nikt — działamy w obrębie scenariuszy i prawdopodobieństwa.
Lusterko wsteczne jest pomocne, ale pamiętaj, że auto jedzie do przodu.
Odkąd przestałem stosować timing rynkowy, a zacząłem po prostu konsekwentnie trzymać się strategii, zyskałem mnóstwo wolnego czasu, a inwestowanie kosztuje mnie o wiele mniej emocji. Świetnie ujął to Peter Lynch, legendarny zarządzający funduszem Magellan: „Inwestorzy stracili więcej pieniędzy, przygotowując się do spadków rynkowych lub starając się je przewidzieć, niż na samych spadkach”. Skoro nie da się tego przewidzieć, to nie marnujmy czasu, nie próbujmy tego przewidzieć, tylko zbudujmy strategię dostosowaną do siebie, z którą wytrzymamy także przez okres spadków.
Błąd #4: Kopiowanie innych
Kopiowanie innych w inwestowaniu jest jak ściąganie na ważnym egzaminie od przypadkowej osoby, która siedzi w ławce obok. Tak naprawdę nie wiesz, czy ma tę samą wersję egzaminu, nie wiesz też, czy warto od tej osoby ściągać – może się okazać, że jej umiejętności i wiedza tak naprawdę wcale nie przewyższają Twojej. A przekładając to na inwestowanie – kiedy kogoś kopiujesz, nawet zakładając optymistycznie, że dobrze „przepiszesz” jego strategię, to i tak nie dopasujesz jej do swojego poziomu ryzyka. Nie bierzesz pod uwagę własnych celów, ograniczeń i sytuacji życiowej. A co gorsza: często nawet nie wiesz, co się dzieje z Twoimi pieniędzmi. Efekt? Nie wytrzymujesz emocji i płacisz za to wysoką cenę: ogromny stres, błędy, a często po prostu utratę pieniędzy.
Jeśli ktoś publicznie chwali się swoimi wynikami, twierdzi, że ma jakiś „patent na sukces” i jeszcze każe sobie za to płacić – zachowaj ostrożność! No bo zobacz – jeśli ktoś jest faktycznie takim inwestycyjnym geniuszem na poziomie Buffetta, Lyncha czy Dalio, to dlaczego jeszcze nie prowadzi funduszu inwestycyjnego wartego miliardy? Dlaczego nie piszą o nim książek?
Dlatego nie kopiuj innych. Weź odpowiedzialność za swoje finanse, inwestuj na własnych zasadach. Będziesz działać świadomie – znać ryzyko, jakie podejmujesz i wiedzieć, co robisz. Wiem, że to wymaga wysiłku, ale to jest wysiłek, który wkładasz raz, a potem to procentuje do końca Twojego życia.
Błąd #5: Zbyt drogie produkty inwestycyjne
Jack Bogle, jeden z najlepszych inwestorów na świecie, nazywany „ojcem taniego inwestowania” powiedział kiedyś, że: „Cud procentu składanego zwrotu z inwestycji potrafi być pokonany przez tyranię procentu składanego kosztów”. Warto pamiętać, że procent składany działa w dwie strony: dla Ciebie i… dla opłat. Różnica 1–2 p.p. rocznie przez 20–30 lat to realnie dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych różnicy w wyniku.
Oczywiście instytucje finansowe nie pracują za darmo, dlatego pewien poziom kosztów jest po prostu uczciwą zapłatą za usługi. Dziś jednak można inwestować bardzo tanio, zwłaszcza przez ETF-y, gdzie roczne koszty zarządzania to często ułamek procenta. I dlatego, powyżej pewnego poziomu opłat, trudno już mówić o wartości – to po prostu kara za niewiedzę. Jeśli inwestujesz, musisz znać pełny obraz kosztów, a nie tylko to, co widać w ulotce. A jeśli płacisz więcej – 1% czy 2% rocznie, to naprawdę warto zadać sobie pytanie: jaką konkretną wartość dostaję za tę opłatę? Czy ta usługa realnie poprawia mój wynik po odjęciu kosztów? Bo w większości przypadków, niestety, odpowiedź brzmi: nie.
Błąd #6: Kupowanie akcji pojedynczych spółek
Podpadnę teraz pewnie wielu inwestorom – ale muszę o tym napisać: kupowanie akcji pojedynczych spółek na początku swojej drogi inwestycyjnej to duży błąd. I nie chodzi o to, że giełda to kasyno. Chodzi o to, że prawdopodobieństwo sukcesu działa tu przeciwko Tobie – podobnie jak w ruletce. Dla zobrazowania: w ruletce masz 18 czerwonych, 18 czarnych i jedno zielone pole. Twoje szanse na wygraną to 48,6%, a szanse kasyna – 51,4%. Uwierz mi, to nie jest złoty sposób na zarabianie pieniędzy. No, chyba że dla kasyna ?
A teraz spójrzmy na rynek finansowy. Z danych wynika, że ok. 90% aktywnie zarządzanych funduszy przegrywa z indeksem giełdowym. Mówiąc inaczej: profesjonaliści, z dostępem do danych, zespołów analityków i ogromnych budżetów – i tak nie dają rady. A my, jako inwestorzy indywidualni, mamy jeszcze mniejsze szanse, żeby „pobić rynek”. Dlatego osobiście wolę po prostu kupić szeroki indeks przez tani ETF, a odzyskany czas przeznaczyć na zarabianie pieniędzy albo cieszenie się życiem.
Błąd #7: Fałszywa dywersyfikacja
Każdy zgodzi się z zasadą: „Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka”. To brzmi sensownie i nikt z tym raczej nie polemizuje. Problem w tym, że w praktyce wielu początkującym inwestorom tylko się wydaje, że stosują tę zasadę, a tak naprawdę tylko mnożą liczby produktów, a nie źródła ryzyka.
Przykład z życia: znajomy pokazuje mi swój portfel. Ma lokatę w polskim banku, fundusz obligacji skarbowych, inwestuje z żoną w PPK, dodał fundusz małych i średnich spółek polskich oraz portfel dywidendowych akcji polskich. Na pierwszy rzut oka – pięć różnych rozwiązań, niby dywersyfikacja jak się patrzy. Ale tak naprawdę, ten portfel stoi na dwóch nogach: polskich akcjach i polskich obligacjach. Cały wynik zależy od sytuacji gospodarczej, politycznej i decyzji NBP. To nie dywersyfikacja.
Ten błąd nie dotyczy tylko „produktów z banku”. Można mieć kilka ETF-ów i nadal nie mieć realnego zróżnicowania, jeśli wszystkie inwestują np. w te same amerykańskie spółki technologiczne. Prawdziwa dywersyfikacja zaczyna się tam, gdzie aktywa zachowują się inaczej, mają inną walutę, inny region, inną klasę ryzyka. Zasada jest prosta: nowy składnik w portfelu powinien robić coś innego niż pozostałe. Jeśli nie wnosi nowej wartości, tylko powiela to, co już masz – to nie jest dywersyfikacja.
Błąd #8: Płacenie za wysokich podatków i odmowa dopłat
Przejdźmy do kolejnego bolesnego błędu – rezygnacja z dopłat i unikanie „pokrowców antypodatkowych”. Chodzi o unikanie takich rozwiązań jak IKE, IKZE, PPK czy PPE. To taki trochę paradoks, bo przecież, jako Polacy jesteśmy bardzo oszczędni – potrafimy pojechać kilka kilometrów dalej, i chętnie korzystamy z promocji w sklepach. A jednocześnie, bez mrugnięcia okiem oddajemy 19% podatku Belki od zysków z inwestycji, które można było całkowicie legalnie zatrzymać za pomocą IKE i częściowo – IKZE.
Z kolei PPK dorzuca do Twojej składki dodatkowe pieniądze od pracodawcy i państwa – to darmowe pieniądze, które bez problemu można otrzymać. A mimo to partycypacja w PPK wynosi zaledwie 54%. To tak, jakby codziennie chodzić wokół banknotu 100-złotowego leżącego na chodniku, ale go nie podnieść, „bo trzeba się schylić”. Nie popełniaj tego błędu!
Więcej o tych rozwiązaniach przeczytasz tutaj:
- Ranking IKE i IKZE 2024. IKE i IKZE z rachunkiem maklerskim, XTB vs BOSSA vs mBank. POZNAJ ZWYCIĘZCĘ RANKINGU
- IKE czy IKZE – co się bardziej opłaca? Kalkulator IKE vs IKZE + kompletny przewodnik
- Wszystko o IKZE + KALKULATOR opłacalności
- Wszystko o IKE. Nie trać swoich pieniędzy!
- Pracownicze Plany Kapitałowe – wszystko, co musisz wiedzieć o PPK
Błąd #9: Zwlekanie z inwestowaniem
Wszyscy wiemy, że warto inwestować jak najwcześniej. Ale mamy tutaj ważne zastrzeżenie: nie wcześniej, niż jesteś gotowy. Jeśli masz długi, brak poduszki finansowej albo odkładasz na wkład własny do mieszkania — najpierw zajmij się tym. Ale jeśli masz już stabilną sytuację i wolne środki, to nie czekaj dłużej. Bo czas to kluczowy składnik procentu składanego.
Spójrz na ten przykład:

le gdyby ta sama osoba wpłacała tylko przez pierwsze 10 lat (czyli 60 tys. zł), a potem zaprzestała wpłat, ale nie ruszała zainwestowanych środków, to przy takich samych założeniach stopy zwrotu, do 65. roku życia skończy z kapitałem na poziomie 588 tys. zł.

Co ciekawe, jej kolega, który zacznie inwestować dopiero 10 lat później, ale systematycznie przez 30 lat (łącznie wpłacając 180 tys. zł) — skończy z… 553 tys. zł.

Mimo że wpłacił trzykrotnie więcej, ma mniej pieniędzy, bo… przegapił pierwsze 10 lat. Dlatego: w którymś momencie trzeba przestać czytać i analizować i zacząć działać. Wystarczy Ci prosta i przemyślana strategia. Reszta to kwestia konsekwencji i czasu.
A jak to dokładnie zrobić w praktyce? Dokładnie tego uczymy w kursie „Zacznij Skutecznie Inwestować”. Więcej dowiesz się tutaj:

Tyle na temat błędów w inwestowaniu, daj nam koniecznie znać w komentarzu, które z nich zdarza Ci się popełniać.
Marcin Iwuć
Założyciel FBO i finansista z międzynarodowym tytułem CFA (Chartered Financial Analyst). Po 11 latach w branży inwestycyjnej i bankowej rzucił etat, by zbudować firmę uczącą mądrego dbania o finanse. Autor bestsellera Finansowa Forteca (ponad 130 000 sprzedanych egzemplarzy). Pragnie dotrzeć z wiedzą finansową do 15 milionów osób.
Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, może zainteresuje Cię książka Marcina o inwestowaniu – „Finansowa Forteca”. W podobny sposób jak tutaj na blogu – prosto i merytorycznie – tłumaczy w niej, jak inwestować skutecznie i mieć święty spokój. Szczegóły poznasz TUTAJ.
PODOBAJĄ CI SIĘ ARTYKUŁY NA BLOGU?
Dołącz do ponad 63 050 osób, które otrzymują newsletter i korzystają z przygotowanych przeze mnie bezpłatnych narzędzi pomagających w skutecznym dbaniu o finanse.
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.
PLANUJESZ ZACIĄGNĄĆ KREDYT HIPOTECZNY
I NIE WIESZ OD CZEGO ZACZĄĆ?
To zupełnie naturalne. Kredyt hipoteczny to ogromne zobowiązanie, które przygniata przez kilkadziesiąt lat. W dodatku mnóstwo osób bardzo za niego przepłaca. Przygotowałem kurs Kredyt Hipoteczny Krok po Kroku, aby uzbroić Cię w niezbędną wiedzę i dać narzędzia do wygodnego podjęcia najlepszych dla Ciebie decyzji. Chcę Ci pomóc w znalezieniu kredytu hipotecznego, który:
✅ w bezpieczny sposób pomoże Ci zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu czy domu,
✅ nie obciąży nadmiernie budżetu Twojej rodziny,
✅ będzie Cię kosztował tak mało, jak to tylko możliwe,
✅ szybko przestanie być Twoim zobowiązaniem, bo sprawnie go spłacisz.
Proszę zapoznaj się z poniższą informacją.
