Frankowicze i Sąd Najwyższy. Co dalej?
Notice: Only variables should be passed by reference in /home/iwucm/domains/marciniwuc.com/public_html/wp-content/themes/kadence-child/functions.php on line 19
Notice: Only variables should be assigned by reference in /home/iwucm/domains/marciniwuc.com/public_html/wp-content/themes/kadence-child/functions.php on line 19
Podcast: Odtwarzaj w nowym oknie | Pobierz (Czas trwania: 38:22 — 45.5MB) | Umieść link
Subskrybuj: Apple Podcasts | Spotify | Android | RSS
Walczyć w sądzie, podpisać ugodę z bankiem czy czekać dalej? Co się najbardziej opłaca? Jeśli posiadasz kredyt we frankach szwajcarskich lub już go spłaciłeś, to ten odcinek jest właśnie dla Ciebie. 2 września 2021 Sąd Najwyższy zrobił czwarte podejście do orzeczenia w sprawie frankowiczów, ale ponownie nic z tego nie wyszło. Pytanie: co teraz robić? Wspólnie z moim gościem, którym jest radca prawny Arkadiusz Skrobich z kancelarii SQUARE we Wrocławiu, postaramy się podpowiedzieć Wam jakieś rozwiązanie.
Dzisiejszy wpis przygotowałem we współpracy z radcą prawnym Arkadiuszem Skrobichem z kancelarii Square. Arka znacie już bardzo dobrze, ponieważ gościł na blogu już dwukrotnie:
Jest specjalistą z kilkunastoletnim doświadczeniem. Przez ostatnie lata pomagał frankowiczom dochodzić swoich praw i jak mało kto zna ten temat. Zapraszam Was do obejrzenia filmu, w którym opisujemy szczegółowo jakie znaczenie będzie mieć orzeczenie Sądu Najwyższego (kiedy w końcu dojdzie do skutku) i co dalej z frankowiczami:
Cześć, Arku.
Cześć, Marcin, witam Państwa.
Arek od lat pomaga frankowiczom dochodzić swoich praw i zna temat na wylot od strony praktycznej z sal sądowych. Dlatego zwróciłem się do niego z propozycją współpracy przy tym odcinku. Partnerem dzisiejszej publikacji jest SQUARE – Kancelaria Prawnicza z Wrocławia.
Arek, zacznę od kilku statystyk. Na koniec 2020 r. blisko 40 tys. frankowiczów toczyło spór sądowy z bankami i tylko w ciągu ostatniego pół roku, czyli sześciu pierwszych miesięcy tego roku, ta liczba wzrosła o około 50% – do 58 tys. pozwów. Dotarłem także do informacji, że aż 83% spraw jest wygrywanych przez frankowiczów. Więc skoro sądy w przytłaczającej większości przypadków orzekają obecnie na korzyść frankowiczów, to po co Izba Cywilna Sądu Najwyższego zajmuje się w ogóle tą sprawą?
Frankowicze wygrywają, Jednak mamy do czynienia z trzema różnymi liniami orzeczniczymi. W pierwszym nurcie sędziowie odfrankowują te umowy, w drugim dokonują unieważnienia i zasądzają to wg teorii salda, w trzecim unieważniają i zwracają kwoty klientom. Wobec tego należało te trzy linie orzecznicze ujednolicić, bo stany faktyczne w tych sprawach bywają bardzo tożsame. Czasami nawet te same banki, te same umowy, ten sam rok są inaczej traktowane. Więc jest potrzeba, żeby orzeczenia ujednolicić. Dodatkowo Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, która skierowała to pytanie do całej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, pyta o kwestię zwrotu wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. To chyba nie doczekało się szerszego opracowania w orzecznictwie, a warto by było przy tej okazji też to rozstrzygnąć.
Za chwilę przejdziemy do szczegółów, ale powiedz, proszę, dlaczego to tak długo trwa i dlaczego po raz kolejny sędziowie nie dogadali się w tej sprawie.
Pierwsze dwa terminy zostały odroczone w uwagi na zachorowania na COVID. W czasie drugiego dochodziły już informacje, że tzw. sędziowie starzy i sędziowie nowi nie chcą razem orzekać. Chodzi bardziej o to, że starzy nie chcą orzekać z nowymi, ponieważ ci są powołani przez neo-KRS i w rozumieniu prawa europejskiego nie są sędziami. W związku z tym zadano pytania do Rzecznika Praw Dziecka, do prezesa NBP, szefa KNF-u o to, aby oni ustosunkowali się do tych kwestii. Te odpowiedzi nadeszły do Sądu Najwyższego i nadszedł czas na rozstrzygnięcie. Jednak tym razem także do tego rozstrzygnięcia nie doszło. I to głosy starych sędziów versus nowych zdecydowały o tym, że skierowano pytania do TSUE, de facto dotyczące statusu tych nowych sędziów. Czyli ci nowi sędziowie są sędziami w rozumieniu prawa europejskiego czy nie – tutaj należy pamiętać, że nie jest wartością orzeczenie wydane przez nie-sędziów. I taka uchwała, która miałaby być potem kontestowana przez wszystkie strony, nie odniesie takiego skutku jak orzeczenie wydane formalnie prawidłowo.
Czyli, niestety, ponosimy fatalne skutki pseudoreformy sądów, ale zostawmy to na bok. Jak być może wiecie z filmu o moich największych błędach finansowych, dawno temu ja również miałem wątpliwą przyjemność spłacania takiego kredytu i po analizie mojej umowy przez zespół Arka okazało się, że zawierała ona klauzule niedozwolone, a ponieważ ja ten kredyt i nadpłacałem, i po drodze przewalutowałem, po podliczeniu okazało się, że ta kwota możliwa do odzyskania z banku jest naprawdę spora, dlatego postanowiłem wystąpić na drogę prawną.
Arek, można powiedzieć, że obecnie sądy są zalewane takimi pozwami. Jak długo toczą się te postępowania i czy ten brak orzeczenia Sądu Najwyższego jakoś tutaj to pogarsza?
Sądy są zalewane, głównie Sąd Okręgowy w Warszawie, ale też Sąd Okręgowy w Gdańsku, sąd wrocławski. Tam, gdzie są siedziby banków, tam generalnie ten strumień spływa. I faktycznie ja swoim klientom mówię, że czeka ich czteroletni spór sądowy. W sytuacji takiego mega ekspresu pierwsza instancja to półtora roku, ale to raczej należy traktować jako szczęśliwy traf, a nie zasadę. Przy tej skali pozwów, które spływają do sądów, spodziewajmy się tego, że te procesy będą się jeszcze opóźniać. I sama uchwała nie wpłynie na szybkość rozstrzygnięcia, bo konkretni sędziowie w tych najbardziej obłożonych i doświadczonych sądach już wiedzą, jak rozstrzygać.
Problemy z terminami wynikają bardziej z tego, że sądy tak naprawdę są instytucjami niedofinansowanymi, nieobsadzonymi w pełni. Brakuje tysiąca sędziów, sal sądowych, asystentów, sekretarek – to są problemy, których nie rozstrzygnie najmądrzejsza ustawa. Bo reforma nie może polegać tylko na życzeniowych zapisach w ustawach. Za tym powinny być pieniądze, organizacja, wsparcie dla tych sędziów, a tego w ogóle nie ma, wobec tego ja nie widzę przesłanek, dla których sprawy kredytów walutowych miałyby przyspieszyć. Dla przykładu: w warszawskim sądzie powstał wydział frankowy. Liczy on 17 sędziów, miesięczny wpływ to kilka tysięcy spraw dotyczycących kredytów w CHF, więc to czysta matematyka. Jeżeli każdy sędzia ma do przerobienia 500–600 spraw, to choćby orzekał jedną sprawę dziennie, co wydaje się już niemożliwe, to on nie wyjdzie z sądu za trzy lata z tymi sprawami zakończonymi.

Klauzule abuzywne – co to jest?
Czyli musimy się przygotować na to, że takie postępowanie w sprawę kredytów w CHF potrwa ok. czerech lat. Cóż, jeśli w grę wchodzą duże pieniądze, to warto sobie spokojnie poczekać. Ale czekając, warto też mieć nadzieję, że wygramy naszą sprawę, dlatego teraz proponuję, żebyśmy przeszli przez te kwestie, którymi zajmował się Sąd Najwyższy, przez tych sześć pytań zadanych przez Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego. I od razu zaznaczę, że szóste pytanie budzi największe emocje, bo dotyczy tego, czy bank ma prawo żądać wynagrodzenia za tzw. bezumowne korzystanie z kapitału – to sobie zostawimy jako taką wisienkę na torcie. Ale żeby wszystko dobrze zrozumieć, zacznijmy od podstaw – od tego, że w umowach o kredyt hipoteczny indeksowany lub denominowany w obcej walucie banki na potęgę stosowały tzw. klauzule niedozwolone. Możesz, Arku, wyjaśnić, czym są takie klauzule?
To są klauzule, które w sposób rażący naruszają prawa konsumenta. W umowach frankowych najczęściej są klauzule, które dotyczyły przeliczenia kursu wg wewnętrznej tabeli banku – tabeli kupna i tabeli sprzedaży. Te tabele odbiegały od średniego kursu NBP i zawierały tzw. spread walutowy, czyli wynagrodzenie banku za przewalutowanie, mimo że np. tego przewalutowania de facto nie było, bo to było czysto księgowe rozliczenie. Ten spread mógł być kształtowany dowolnie, wg widzimisię banku, bez żadnego górnego limitu. Wobec tego te klauzule powszechnie traktuje się jako postanowienia abuzywne.
I oprócz tej klauzuli też są jakieś inne, drobniejsze. Nie chodzi tylko o przewalutowanie?
Tak. Ubezpieczenia dotyczące umowy, kwestia ustalenia oprocentowania wg zarządzenia banku. W każdej umowie, w każdym banku należy zwracać uwagę na te różne klauzule. Ale tak naprawdę, jeżeli patrzymy np. na ubezpieczenie i jego dobrowolność, to w czasie spłaty kredytu kosztowało ono kilka tysięcy złotych, i nie prowadziło zazwyczaj do takich finansowych konsekwencji jak wada klauzuli dotyczącej przeliczenia waluty.
Przeliczanie waluty było tak korzystne dla banku, że stało się jednym z powodów, dla których banki tak chętnie i z taką fantazją wciskały, namawiały i promowały te kredyty w walutach obcych.
Był w Polsce bank, który przez pewien czas miał spread w wysokości 18%. Więc konsument, który do niego przychodził i negocjował tę umowę, był szczęśliwy, bo np. marża wynosiła tylko 1%. Następnego dnia, w związku z przeliczeniem tego kredytu na walutę, ten kredyt był już o 9% droższy, a potem przy każdej racie był znowu o 9% droższy. Nie chcę tutaj zdradzać, jak się ten bank nazywał, ale Państwo możecie sobie sprawdzić w internecie.
Dobrze pamiętam marketingowy sposób prezentowania ofert kredytów we frankach szwajcarskich. Ale przejdźmy do tego, że pierwsze pytanie skierowane do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego przez prezes Małgorzatę Manowską dotyczyło tego, czy jeśli sąd stwierdzi, że w umowie kredytu występują klauzule abuzywne, to czy można je z umowy wyciąć, a powstałą lukę zaplombować czymś innym, czyli wstawić w to miejsce jakiś inny sposób określenia kursu waluty. I na czym tutaj dzisiaj stoimy?
Na dzisiaj nie mamy odpowiedzi na to pytanie, ale powszechnie sądy przyjmują, że nie można plombować umowy ani zwyczajem, ani odnosić się do prawa wekslowego, ani do ustawy o rachunkowości, wobec tego umowa w tym zakresie, w jakim dotknięta jest tą abuzywnością, to postanowienie od początku uznajemy za nieważne, nieistniejące w tej umowie i nie można takiego zapisu w żaden sposób uzupełniać.
Czy umowy powinny być unieważnione czy odfrakowione?
Czyli powstaje taka luka w tej naszej umowie. Drugie i trzecie pytanie dotyczyło tego, czy w takiej sytuacji, kiedy nie można tego czymś zaplombować, to umowa powinna dalej trwać i wiązać strony w pozostałym zakresie, czyli w praktyce być odfrankowiona, czy raczej powinna zostać uznana za zupełnie nieważną, czyli za bezskuteczną w całości. Co tutaj do tej pory orzekają sądy i czy coś się zmieniło?
Tutaj tak naprawdę mamy jeden z tych nurtów dotyczący odfrankowienia. Otóż umowa nadal będzie ważna i będzie wiązać do samego końca, jednak jest traktowana od początku jako umowa w złotych, oprocentowana wg stawki LIBOR.
Czyli bardzo korzystnie dla klientów.
Najtańszy kredyt na rynku. A nadwyżka, która do tej pory była spłacona, podlega zwrotowi na rzecz klienta. Jeżeli braliście Państwo kredyt po 2,2 zł, a dzisiaj frank kosztuje 4,2 zł, to tak naprawdę połowa Waszej raty wynika tylko ze wzrostu tego kursu. I ta nadwyżka jest do zwrotu. Przyznam szczerze, że chyba coraz więcej sędziów żegna się powoli z tym odfrankowieniem, wskazując, że jednak ta umowa jest nieważna, ale mimo wszystko obecnie jest to jeden z modeli nadal orzekanych przez sądy.
Jak się rozliczyć z bankiem – teoria salda czy dwa odrębne roszczenia?
Załóżmy zatem, że czyjaś umowa zostanie uznana za nieważną w całości. Powstaje nam taka kuriozalna sytuacja, bo klient otrzymał kredyt, na który nie ma umowy, i zresztą dawno tych pieniędzy z kredytu nie ma, bo kupił za nie nieruchomość, z kolei bank przez całe lata inkasował raty, jakieś prowizje i pobierał inne koszty od klienta, które także mu się nie należały. I czasami łączna suma tych wszystkich rat po tych kilkunastu latach przekracza już dawno kwotę zaciągniętego kredytu. Zatem zarówno klient, jak i bank otrzymali nienależne świadczenia, więc teraz należałoby się jakoś rozliczyć – tylko jak?
I dokładnie tego dotyczyło czwarte pytanie. Sąd Najwyższy miał rozstrzygnąć, który z dwóch scenariuszy powinien mieć miejsce. Scenariusz pierwszy: sąd stosuje tzw. teorię salda, czyli podlicza, kto komu przekazał więcej i zwrotowi podlega tylko różnica. Opcja druga: powstają dwa zupełnie niezależne świadczenia i każda ze stron musi dochodzić ich niezależnie. Czyli bank może „ścigać” klienta o zwrot kredytu, a klient, niezależnie od tego, ścigać bank o zwrot wszystkich pobranych do tej pory kosztów i rat. Jak w tej sprawie orzekają w tej chwili sądy?
Ta teoria salda była dla sądu bardzo atrakcyjna, bo sąd za jednym razem rozstrzygał dwa zagadnienia, co się komu należy. Wyliczał górkę i zasądzał nadwyżkę. Jednak teoria salda od początku budziła poważne zastrzeżenia. W maju tego roku Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów Sądu Najwyższego – to już jest takie dosyć szerokie grono i to orzeczenie ma dosyć istotne znaczenie, dodatkowo Sąd Najwyższy wpisał tę uchwałę do Księgi Zasad Prawnych – orzekł, że rozliczenia kredytobiorcy z bankiem po upadku umowy należy dokonywać poprzez teorię dwóch kondykcji. Mówiąc po polsku: poprzez rozliczenie dwóch niezależnych sobie świadczeń, sąd nie ma prawa dokonywać saldowania tego roszczenia. Jeżeli bank będzie chciał, to sobie sam swoje roszczenie zsalduje. Teoria salda święciła triumfy, a obecnie mam wrażenie, że coraz więcej sędziów po zapoznaniu się z uzasadnieniem tej uchwały Sądu Najwyższego będzie już orzeka zwrot wg dwóch kondykcji.
Kiedy nasze roszczenia wobec banku i banku wobec nas się przedawniają?
Piąte pytanie dotyczyło przedawnienia roszczeń banku. Bo jeśli dobrze pamiętam, to takie roszczenia przedawniają się po upływie trzech lat. I teraz pytanie: od kiedy te trzy lata liczyć: czy od momentu wypłaty kredytu przez bank – to by znaczyło, że tak naprawdę większość kredytu we frankach szwajcarskich już się przedawniła i bank nie może dochodzić tu żadnych swoich roszczeń i zwrotu – czy może w jakiś inny sposób? Jak to wygląda w tej chwili?
Gdybyśmy kanonicznie do tego usiedli i popatrzyli w przepisy, to powinno być tak, że trzy lata od momentu uruchomienia kredytu roszczenie o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia się przedawnia. Ale tutaj Sąd Najwyższy przyszedł troszeczkę w sukurs bankom, rozumiejąc też skalę problemu. I wyraził taką myśl: skoro to roszczenie się aktualizuje dopiero na wniosek konsumenta, a bank nie ma wpływu na to, kiedy wniosek wpłynie, to termin 3 lat od udzielenia kredytu byłby krzywdzący dla banku. Wobec tego po upadku umowy termin zwrotu kapitału na rzecz banku rozpoczyna swój bieg od momentu, w którym konsument ostatecznie zażyczył sobie unieważnić tę umowę.
Czyli od momentu, kiedy składamy pozew czy oświadczamy bankowi?
Składamy pozew bądź oświadczenie w sądzie, że chcemy tego unieważnienia. Sąd nie powiedział jasno, od którego momentu, ale faktycznie przesunął ten termin przedawnienia roszczeń banku bardzo do przodu. W ostatnim okresie bardzo pozytywne było orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dla konsumentów, bo Trybunał orzekł, że konsumentowi bieg terminu przedawnienia rozpoczyna się dopiero w momencie, kiedy konsument dowiedział się, że mu takie roszczenie przysługuje.
Czyli dawno przez nas spłacane raty – 10–15 lat temu – również się nie przedawniają i zwrotu można się domagać.
Tak. W mojej ocenie to oznacza tyle, że jeżeli, konsumencie, poszedłeś do swojego prawnika i on ci powiedział, że masz takie roszczenie, to wtedy po analizie konkretnego przypadku dopiero ten bieg przedawnienia zaczyna biec.
Bezumowne korzystanie z kapitału – groźba ze strony banków
I wreszcie ostatnie, najważniejsze z punktu widzenia frankowiczów pytanie: czy jeśli umowa zostanie uznana przez sąd za nieważną lub bezskuteczną, to czy bank może domagać się tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału? Mówię „tak zwanego”, bo to efekt radosnej twórczości bankowych prawników, którzy za wszelką cenę chcą zniechęcić klientów do drogi sądowej. Arku, wyjaśnij, o co tutaj chodzi.
To zagadnienie nie doczekało się jakiegoś bogatego orzecznictwa. Są pojedyncze sprawy, które banki przegrywają, ale jednak konsekwentnie i w pismach procesowych, i przed sądem grożą takim roszczeniem za korzystanie z kapitału. Źródło takiego roszczenia wynika z przypadku, kiedy ktoś bezumownie korzysta z cudzej rzeczy. Gdybym ja kupiłbym twój samochód, umowa byłaby nieważna, ale przez rok bym z niego korzystał, to miałbyś roszczenie o to, że przez rok korzystałem z Twojego samochodu. Banki obecnie dosyć twórczo rozwijają ten wątek, bo jedni mówią, że to nasze kredyty w CHF trzeba oprocentować jak kredyt hipoteczny nieobciążony hipoteką. Drudzy, że powinien być to kredyt gotówkowy z oprocentowaniem 5%, co w skali tych 12–15 lat robi kolosalną kwotę.
Na razie stanowisko sądów jest takie: oddalają to roszczenie, ponieważ pieniądze nie są rzeczą i takie wynagrodzenie dla banków byłoby sprzeczne z dyrektywą 93/13. Takie roszczenie odradzałoby de facto umowę kredytu, która jest w końcu nieważna, o gorszych warunkach, niż konsument miał w umowie. A to by było w ogóle sprzeczne z realizacją prawa konsumenta do dochodzenia swoich spraw.
Bardzo szeroko się na ten temat rozpisał ze swojej strony Rzecznik Praw Obywatelskich. I z tego, co wiem, już poszło pierwsze pytanie prejudycjalne z polskiego sądu właśnie w tym zakresie do Trybunału. I przyznam szczerze, że tej uchwały Sądu Najwyższego z tego powodu faktycznie brakuje, ponieważ tutaj może byłoby warto rozstrzygnąć to zagadnienie dosyć szybko, żeby nie powodować u konsumentów takiego wahania czy ryzyka: A co się stanie, jeżeli ja faktycznie wygram tę sprawę, czy nie będę musiał zwrócić dwa razy tyle? Rozstrzygnięcie tej kwestii stanowiłoby dużą wartość uchwały Sądu Najwyższego.
To by polegało na tym, że mieliśmy kredyt hipoteczny, oprocentowany jak kredyt hipoteczny, zabezpieczony na nieruchomości, a bank teraz mówi: OK, nie ma tej umowy, więc prosimy o zwrot znacznie większych kwot, bo w takim razie to nie był kredyt hipoteczny, tylko pożyczka gotówkowa na 7%, 10%, 12% itp., więc oddawaj nam, kliencie, jeszcze więcej, skoro wygrałeś proces. Tak naprawdę działanie banków jest tu nakierowane na to, żeby w klientach, chcących domagać się rozliczenia tej umowy, wywołać taki efekt mrożący.
A nic nie mówi się o tym, jak się takie roszczenie przedawnia. Czy ono przedawnia się trzy lata wstecz, kiedy te odsetki mógłbym zapłacić trzy lata czy 10 lat, czy od początku kredytu, czy nic się nie przedawnia. Kolejna rzecz jest taka, że bank w takim samym stopniu korzystał z moich pieniędzy. Może na początku to była jedna rata, 10 rat, 20 rat, ale dzisiaj większość frankowiczów ma już ten kapitał praktycznie spłacony. I wobec tego to bank z drugiej strony musiałby zwrócić klientom roszczenie o korzystanie z ich kapitału w trakcie tej umowy. W ogóle tu jest kilka takich węzłowych problemów. Na razie PR-owo banki na tym bardzo wygrywają, ale brakuje faktycznie mocnego rozstrzygnięcia sądowego, które da wyraźną wskazówkę.
Czyli wygrywają PR-owo, ale w pierwszych orzeczeniach przegrywają w sądzie.
Tak, polecam szczególnie przyjrzeć się orzeczeniom Sądu Apelacyjnego w Białymstoku – wydał już kilka takich rozstrzygnięć.
Iść do Sądu, podpisać ugodę czy nic nie robić – co wybrać?
Arek, na zakończenie wyobraźmy sobie taką sytuację. Mam kolegę, który ma jeszcze kredyt we frankach szwajcarskich, dzwonię do ciebie i mówię: Arek! Co on powinien zrobić? Czy powinien iść do sądu z tym swoim kredytem, może powinien podpisać ugodę, bo teraz głośno jest o tych ugodach, które banki proponują, czy może powinien spokojnie spłacać i czekać na jakieś systemowe rozstrzygnięcia? Jak byś odpowiedział na takie pytanie?
Chyba polecałbym skontaktować się z prawnikiem, zobaczyć tę umowę, przeanalizować ją: czy zawiera klauzule niedozwolone, w jakim zakresie, , jakie są korzyści, choćby estymowane, co można ugrać, co mamy na tapecie? Zazwyczaj jest tak, że jeżeli przychodzi wezwanie z kancelarii, to bank sam składa propozycję ugodową.
OK, czyli można przyspieszyć w ten sposób otrzymanie propozycji ugodowej.
Absolutnie tak. Niezależnie od tego, jeżeliby bank samodzielnie zgłosiłby się z ugodą, to warto skonsultować sprawę z osobą, która powie a co jest na drugiej szali? Bo sami w domu nie jesteśmy w stanie odfrankowienia policzyć. Znam może dwóch takich klientów, którzy mieli wiedzę pozwalającą im policzyć sobie to odfrankowienie.
Rozumiem, że w większości ugód, z którymi miałeś do czynienia, banki składają klientowi propozycję: OK, przeliczmy twój kredyt tak, jakbyś od samego początku zaciągnął go w złotówkach. Czy dobrze to rozumiem?
Tak. Oferta banków dzisiaj – a są takie trzy banki, które utrzymują oferty – to jest tak naprawdę kredyt złotowo oprocentowany wg stawki WIBOR. I to jest jakaś korzyść – nie mamy ryzyka kredytowego. Zyski są, ale nieznaczne -to nie są duże kwoty.
Z drugiej strony sytuacja ludzi jest różna. Ktoś potrzebuje ten temat załatwić już teraz, ktoś chciałby mieć to z głowy, nie śpi przez to. Są kredyty małe, w związku z którymi rozpoczynanie postępowania sądowego nie jest opłacalne. Więc każdy powinien do sprawy podejść indywidualnie. Chciałbym zwrócić uwagę na to, żeby wesprzeć się wyliczeniem, żeby namacalne było to, co możemy zyskać, co stracić. Popatrzeć sobie, jak to wygląda w czasie. Na pewno to nie jest decyzja, którą należałoby podejmować pochopnie.
Ile może kosztować postępowanie sądowe w sprawie kredytów w CHF?
Jedną z tych korzyści, kiedy zwróciłem się do ciebie, było to, że Twój zespół dokładnie policzył, o jakich pieniądzach my w ogóle mówimy.
Arek, docierają do mnie głosy, że są przeróżne kancelarie, które w różny sposób działają. Czasami sposób liczenia przez nie wynagrodzenia jest bardzo niekorzystny dla klientów. Ty znasz ten rynek, powiedz, na co zwracać uwagę i na co szczególnie uważać, kiedy rozważamy podjęcie współpracy z którąś z nich.
Tutaj jest dużo zamieszania, bo oprócz kancelarii, jest jeszcze wiele firm odszkodowawczych, jakichś „butików” albo spółek, które powołały się rok temu i zajmują się tymi sprawami, a tak naprawdę podzlecają to prawnikom.
Pierwsza rzecz, czy mam do czynienia z prawnikiem czy z jakąś „hurtownią”, jakie jest ich doświadczenie, ile spraw wygrali, jak podchodzą do tego tematu, jaka jest strategia danego postępowania? Dobrze by było porozmawiać z prawnikiem, nie z naganiaczem, nie z człowiekiem, który jest po prostu na call center i opowiada wszystkim tę samą melodię.
Warto porównać kilka kancelarii, a w szczególności ich cenniki. Chciałbym szczególnie zwrócić Państwa uwagę na taki zapis dotyczący wynagrodzenia liczonego jako korzyści uzyskane przez kancelarię. Często osoby, które do mnie dzwonią i negocjuję moje stawki, mówią: No tak, ale inna kancelaria mówi, że to się inaczej liczy. Szczególnie firmy odszkodowawcze jako korzyści traktują także saldo, które przy unieważnionym kredycie spada do zera. Mówiąc na przykładzie: wziąłem 500 tys. kredytu, mam obecnie saldo 600 tys. zł, czyli kancelaria, która reprezentowałaby mnie w takim wypadku, mówi: Spadek tego salda to jest korzyść. Ono spada o 600 tys. zł, wobec tego już od tego liczymy success fee. Następnie sąd zasądzi kolejne 300 tys. zł wpłaconych rat. Czyli już mamy 900 tys. zł. – I od tych dwóch kwot należy się nam wynagrodzenie, ponieważ to jest dla pana korzyść. A finał tej zabawy dla klienta może być taki, że on wygra te 300 tys. zł, z tym że bank potrąci swoje kwoty z jego kwot, więc fizycznie klient nie zobaczy żadnych pieniędzy. Faktycznie spłaci kredyt frankowy, ale wynagrodzenie kancelarii zapłaci od miliona złotych. Więc czytajcie Państwo umowy, dopytujcie. Jeżeli macie wątpliwości, to pytajcie. Jeżeli raz byliście nieuczciwie przez bank potraktowani, nie dajcie się nabić w butelkę drugi raz. Musicie być czujni. Tylko tyle potrafię Wam podpowiedzieć.
Czyli wynagrodzenie od korzyści, które muszą być jasno wskazane: jakie to są kwoty?, czy mówimy tu o kwotach, które my otrzymamy, a czy o wirtualnych spadkach salda. Uśmiechałem się w trakcie naszej rozmowy, gdy by pójść do prawnika, bo pamiętam, że kilka lat temu dostałem propozycję od grupy byłych doradców Open Finance, którzy zajmowali się najpierw przez szereg lat sprzedażą kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich, a przez następnych kilka – odzyskiwaniem roszczeń w związku z tymi kredytami, i na tych samych klientach starali się zarobić po raz kolejny: najpierw prowizję bankową, a teraz taką pseudoprawniczą prowizję.
Dosyć typowe, szczególnie że z czego oni tak naprawdę żyją? Z zarządzania danymi osobowymi, których nie mogą de facto przetwarzać. Bo poprzednio zdobyli te dane, udzielając kredytu, teraz je wykorzystują.
Pracując u pośrednika.
Tak zwani doradcy bez granic.
Ile nas może kosztować przegrany spór z bankiem? Statystyka pokazuje, że nie każdy spór frankowy jest wygrany.
Arku, ale nie da się też ukryć, że jeżeli rozpoczniemy tę batalię prawną z bankiem, to nie ma stuprocentowej gwarancji, że wygramy. Nawet teraz, kiedy sądy są już bardziej przychylne frankowiczom, 83% spraw jest wygrywanych, a pozostałe nie. Jak to w tej chwili wygląda?
Są różne statystyki. Banki przedstawiają tylko korzystne dla siebie rozstrzygnięcia, środowiska frankowe pewnie nie mają wystarczających danych i też pokazują, że to jest blisko 90%. Ja ze swojego doświadczenia widzę, że te 85% to by oddawało istotę rzeczy. Tylko nadal możemy być w kręgu tych 15% przegranych spraw, pytanie: co da się zrobić, żeby tam się nie znaleźć.
Pierwsza rzecz, proszę nie wierzyć w zapewnienia, że na pewno wygramy, bo statystyka podaje, że nie wszyscy wygrywają. Dlaczego nie wygrywają? Pierwsza kwestia to formułowanie umów kredytowych – jedne są łatwiejsze, drugie – trudniejsze. Druga rzecz to kwestie sądów. Jest w Polsce jedna apelacja, która nadal orzeka przeciwko frankowiczom. Kolejna kwestia to jest to, jak się ludzie zachowują w czasie takich rozpraw, co zeznają? Ja już słyszałem naprawdę przeróżne historie. Oczywiście w sądzie zeznają zgodnie z prawdą, tylko należało wcześniej przegadać to z prawnikiem i ustalić, bo to powodowało bardzo poważne ryzyko i w efekcie klienci przegrywali. Wobec tego zachęcam Państwa do porównywania kilku ofert kancelarii, skontaktowanie się z prawnikami, którzy będą prowadzić Waszą sprawę. Nie z ludźmi, którzy mają za zadanie nagonić kogoś do kancelarii. Nie każdy wygrywa. Przegranie sporu z bankiem, licząc tak z grubego palca, to koszt rzędu 20 tys. zł.
Bo tyle po drodze przez wszystkie instancje poniesiemy kosztów prawnych i wszystkich innych. Około 20 tys. zł? Tak byś szacował? Pewnie w zależności od kwoty, którą chcemy odzyskać.
Wpis sądowy – tysiąc złotych za każdą instancję. Biegły – tysiąc, tysiąc pięćset; musimy go powołać i opłacić na etapie sądu. Nasz własny prawnik – pewnie będzie chciał jakieś wynagrodzenie. I dalej w przypadku przegranej płacimy też wynagrodzenie prawnika banku – w zależności od wartości sporu są to kwoty rzędu 12–16 tys. zł. Trzeba wobec tego zadać sobie pytanie: czy moja sytuacja prawna jest na tyle jasna i ktoś przeanalizował to na tyle głęboko, nie traktuje tego hurtowo, że możemy iść do tego sądu i żądać przysługujących nam praw?
Rozumiem, że kiedy zgłasza się do Was ktoś ze sprawą, po ocenie której szanse na wygraną wydają się nikłe, to klient dostaje taką właśnie informację.
Tak, są takie sprawy. Przede wszystkim tam, gdzie był jakiś wątek prowadzenia działaności gospodarczej. Ktoś np. kupił lokal od początku z myślą, żeby założyć w nim sobie biuro. Albo zgłaszają się do nas ludzie, którzy w ogóle mają umowy biznes i potem okazuje się, że to jest kamienica w 90% wynajmowana. Takie przypadki też są. Są też sprawy mniej oczywiste, a jednak zwiększające ryzyko przegranej. I wtedy, jeżeli to nie jest „hurtownia”, to prawnik, która analizuje umowę, powinien zwrócić uwagę na ryzyka, które gdzieś tkwią w sprawie.
Załóżmy, że ktoś chciałby skontaktować się z tobą, skorzystać z pomocy twojej kancelarii. Przysyła się umowę do analizy?
Na wstępnym etapie wystarczy umowa. Na jej podstawie przesyłamy wstępną kalkulację korzyści. I to jest kluczowe, żeby móc porozmawiać w ogóle o tym, co jest na stole. Bo w sytuacji, w której myślimy, że wygramy 100 tys. albo 200 tys., inaczej rozmawia się o wynagrodzeniu, inaczej o pewnych ryzykach, które związane są z tą sprawą. Bardzo ważną kwestia jest to, czy został spłacony kapitał, bo większa jest szansa na uzyskanie tzw. zabezpieczenia, czyli zawieszenia spłat kredytu do końca trwania procesu. Też otrzymaliśmy takie rozstrzygnięcie.
Czy jeśli ktoś już przekazał sumę rat wyższą niż ten kapitał, który otrzymał z banku w złotówkach, nie we frakach, to sąd może wydać zabezpieczenie, czyli dopóki nie będzie rozstrzygnięcia, nie trzeba tego kredytu spłacać.
Dokładnie tak.
Arek, jestem ci bardzo wdzięczny za dzisiejszą rozmowę. Przypomnę, że Arek jest partnerem w kancelarii SQUERE z Wrocławia, ja również korzystam z jego usług i podpowiedzi. Więc jeżeli jesteście w takiej sytuacji, czujecie, że w Waszej umowie frankowej jest do wygrania potencjalnie spora kwota, to myślę, że warto skorzystać z takiej wstępnej analizę, która w przypadku jego kancelarii nic nie kosztuje.
Kontakt do Arka Skrobicha:
– kancelaria@sqrlegal.pl
– https://sqrlegal.pl/kontakt/
Super, powiedz, czego się spodziewać w przyszłości po tym braku rozstrzygnięcia? Znasz już polskie środowisko prawne, czy jesteś optymistą, czy raczej uważasz, że będzie tylko gorzej, dłużej itd.?
Na odpowiedź z Trybunału będziemy czekać ok. półtora roku. Trybunał się nie wypowie co do meritum frankowiczów, lecz co do kwestii tego, czy dane osoby mogą zasiadać w Sądzie Najwyższym. To jest generalnie smutne, bo wydawałoby się, że po tylu latach w kraju demokratycznym to już chyba wiemy, że nie-sędziowie nie orzekają w sądach. Myślę, że żeby postępowania odbywały się szybciej, to należałoby to troszeczkę zmienić. Są sędziowie, którzy dosyć odważnie podchodzą do tych procesów i w faktycznie w półtora roku potrafią temat zamknąć. Dużo spraw zawieszono na czas trwania analizy tej sprawy przez Sąd Najwyższy. Ale jest tak, że te skargi kastracyjne, te pytania sądów niższej instancji dalej trafiają do Sądu Najwyższego. I mimo że Sąd Najwyższy zapytał o tę sprawę, to może być tak, że w innych, mniejszych składach będzie te sprawy rozstrzygać. Przyznam szczerze, że nie sądzę, żeby było szybciej, bo żadnych widoków na to nie ma, ale moim zdaniem na korzystny wyrok warto chwilę poczekać, dać sobie czas i coś z tym kredytem zrobić.
Super, przypomnisz mi, na jakim etapie jest moja sprawa?
Tak, bank skierował odpowiedź do sądu na nasz pozew.
Więc jak coś tam się ruszy, jak za kilka lat będzie jakiś wyrok, to na pewno podzielę się tym z moimi widzami i słuchaczami. Arku, bardzo serdecznie dziękuję ci. Moim gościem był mecenas Arkadiusz Skrobich. Dziękuję bardzo serdecznie.
Dziękuję bardzo, pozdrawiam Państwa.
Mam wielką nadzieję, że rozmowa z Arkiem pomogła Ci lepiej zrozumieć znaczenie uchwały Sądu Najwyższego i rozjaśniła ewentualne niejasności. Jeśli masz jakieś pytanie do tego tematu – koniecznie zadaj je w komentarzu. Wspólnie z Arkiem spróbujemy na nie odpowiedzieć.
Marcin Iwuć
Założyciel FBO i finansista z międzynarodowym tytułem CFA (Chartered Financial Analyst). Po 11 latach w branży inwestycyjnej i bankowej rzucił etat, by zbudować firmę uczącą mądrego dbania o finanse. Autor bestsellera Finansowa Forteca (ponad 130 000 sprzedanych egzemplarzy). Pragnie dotrzeć z wiedzą finansową do 15 milionów osób.
Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, może zainteresuje Cię książka Marcina o inwestowaniu – „Finansowa Forteca”. W podobny sposób jak tutaj na blogu – prosto i merytorycznie – tłumaczy w niej, jak inwestować skutecznie i mieć święty spokój. Szczegóły poznasz TUTAJ.
PODOBAJĄ CI SIĘ ARTYKUŁY NA BLOGU?
Dołącz do ponad 63 050 osób, które otrzymują newsletter i korzystają z przygotowanych przeze mnie bezpłatnych narzędzi pomagających w skutecznym dbaniu o finanse.
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.
PLANUJESZ ZACIĄGNĄĆ KREDYT HIPOTECZNY
I NIE WIESZ OD CZEGO ZACZĄĆ?
To zupełnie naturalne. Kredyt hipoteczny to ogromne zobowiązanie, które przygniata przez kilkadziesiąt lat. W dodatku mnóstwo osób bardzo za niego przepłaca. Przygotowałem kurs Kredyt Hipoteczny Krok po Kroku, aby uzbroić Cię w niezbędną wiedzę i dać narzędzia do wygodnego podjęcia najlepszych dla Ciebie decyzji. Chcę Ci pomóc w znalezieniu kredytu hipotecznego, który:
✅ w bezpieczny sposób pomoże Ci zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu czy domu,
✅ nie obciąży nadmiernie budżetu Twojej rodziny,
✅ będzie Cię kosztował tak mało, jak to tylko możliwe,
✅ szybko przestanie być Twoim zobowiązaniem, bo sprawnie go spłacisz.
Witam serdecznie.
Mam prośbę o rozwinięcie tego tematu o wątek kredytu już spłaconego. Mój kredyt był zaciągniety w 2009 na 20 lat a całkowicie spłacony w 2017. Czy są jakieś orzeczenia sądów w podobnych przypadkach i gdzie jest możliwość się z nimi zapoznać?
Z góry dziękuję.
Spłata kredytu niczego nie zmienia. Kwoty zapłacone są do zwrotu. Nie pamiętam tych sygnatur ale na pewno można to znaleźć.
Witam
Podłączę się pod to pytanie. Dodatkowo, co jeśli kredyt został spłacony przez sprzedaż mieszkania.
pozdrawiam
Też to niczego nie zmienia. Kwoty są do odzyskania.
Brawo Marcinie za krok w odzyskaniu nienależnie pobranych pieniędzy przez bank!
Skarbnicą wiedzy, łącznie z sygnaturami wygranych i przegranych spraw, jest nawigator stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu: https://nawigator.bankowebezprawie.pl/pozwy-indywidualne/. Warto przejrzeć kilka, kilkanaście orzeczeń.
Z całą sympatią dla Pana, proszę mi powiedzieć czy Pan udzieliłby mi kredytu na 500 000,00 zł za darmo ? Bez prowizji, bez odsetek no i oczywiście na 30 lat☺️abstrahując od kwestii spreadu i klauzul abuzywnych, chyba nie możemy jednak odmówić przedsiębiorcy prawa do zarobku, a podejście z podcastu do tego zmierza, chyba jednak nie jest to uczciwe postawienie sprawy. Jednak kredytobiorcy x lat temu mieli wybór co do rodzaju kredytu. Ja mam kredyt w Pln i od kilku dobrych lat place dużo wyższe odsetki przez to właśnie że nie podjelam ryzyka walutowego.
Każda sprawa jest nieco inna, więc kwestię rozstrzygnięcia, kto na gruncie prawa ma rację, pozostawiam sądom.
Zróbmy jednak mały eksperyment myślowy, który może ciut lepiej pomoże Ci wczuć się w sytuację.
Załóżmy, że w Twojej umowie o kredyt w PLN znalazłyby się zapisy, w wyniku których bank – wbrew obowiązującemu prawu – naliczałby Ci znacznie wyższe koszty, niż powinien.
Załóżmy także, że uzbierałoby się tego 100 tys. zł.
Czy mając tę wiedzę:
a) domagałabyś się zwrotu tych kosztów,
b) machnęłabyś ręką, bo to w końcu prawo przedsiębiorcy do zarobku?
Po to m.in. istnieją sądy, aby rozstrzygać takie spory.
Natomiast banki świetnie rozgrywają temat PR-owo, wpływając na opinię publiczną i mnóstwo osób łapie się w tę pułapkę.
Odpowiedz sobie uczciwie:
(1) Czy na pewno posiadasz wystarczającą wiedzę, aby rozstrzygać w tej sprawie lepiej, niż badający wnikliwie każdą sprawę i konkretne zapisy umowne sąd?
(2) Czy fakt, że Ty spłacasz kredyt w PLN, jest powodem, aby odmawiać frankowiczom prawa do dochodzenia swoich roszczeń na drodze sądowej?
Marcinie oczywiście rozumiem Twoje podejście. Natomiast tak jak napisałam jestem trochę rozczarowana tendencyjnościa w tym przypadku. Na ogół Twoje materiały są dosyć obiektywne i dają obraz całej sytuacji tu tego zabraklo. Polemika z podcastu jest bardzo jednokierunkowa. Jeśli chodzi o wynagrodzenie to pomijam kwestię spreadu i klauzul ok dochodzmy tego. Niemniej nie zgodzę się że Bank w tych przypadkach powinien pożyczyć te pieniądze za darmo bo to absurd. Nie rozumiem też podejścia aby kredyty te traktować jako złotówkowe ale z oprocentowaniem Libor – dlaczego? Jeśli są de facto złotówkowe to niech będą liczone wg Wiboru i to jest uczciwe postawienie sprawy.
Megii,
wspólnie z moim gościem wyjaśniamy po prostu obecną sytuację, ale oczywiście swoje zdania w tym temacie mamy.
Poza tym, pomimo starań, blog z natury rzeczy będzie zawsze subiektywny, gdyż patrzę na świat przez pryzmat własnych poglądów.
Ale tak w imię wspólnego zbliżania się w stronę większego obiektywizmu:
– Czy widzisz coś, co Twoim zdaniem banki zrobiły źle?
Podobnie myślę, jak Megii i wielu innych tu komentujących.
Jak jest z aspektem etycznym takich postępowań. Potrafię zrozumieć osobę, która idzie na układ z bankiem i rozlicza się tak jakby kredyt był w PLN i oparty na WIBOR. Ale w tym przypadku prawnicy za wiele nie zarobią. Prawnicy dążą do tego (niech mój imiennik z Kancelarii Square mnie poprawi jeśli się mylę), żeby umowa została uznana za nieważną i klient mógł odzyskać wszelkie zobowiązania z tytułu odsetek – i od tego wziąć wynagrodzenie. Oczywiście wszystko zgodnie z literą prawa (lub jego niuansów).
Czy klient, który:
– od 10 lat korzystał z cudzego kapitału,
– przy pomocy tego kapitału zakupił nieruchomość, której wartość wzrosła w tym czasie kilkadziesiąt procent,
uważa, że najuczciwszym (najbardziej PRAWYM) rozwiązaniem jest oddanie bankowi kapitału w wysokości takiej samej jaką dostał 10 lat temu i po sprawie?!?!?!
Czy chodzi o to, że jeżeli Bank grał do tej pory nieuczciwie, to ja teraz też będę grał nieuczciwie? (nie chodzi mi o łamanie przepisów prawa tylko o pomijanie aspektów etycznych) No jeżeli tak to ktoś widzi – to ten świat nigdy nie będzie nam przyjazny.
Arkadiusz K, Megii
Ogólnie z perspektywy prawa to jest bardzo ciężkie zagadnienie. To prawda, że banki grały nieuczciwie. Poza klauzulami abuzywnymi, dochodziło również do absurdalnie dziwnego wyliczania zdolności kredytowej – we frankach potrafiła być w skrajnych przypadkach nawet kilkukrotnie większa. Te działania miały wymuszać zaspokojenie wysokiej podaży na kredyty w obcych walutach. I tu dochodzimy do sedna – banki nie zrobiły tego przez przypadek, tam pracują bardzo wykwalifikowani ludzie. Te działania były chłodno wyliczone na wysokie zyski. Dlatego sąd będąc świadomym takiej sytuacji nie ma łatwego wyboru. Mimo, że klient wydaje się być jawnie pokrzywdzony, nie można faworyzować żadnej ze stron. Nie zaprzeczam, że kredytu frankowe przyciągnęły wielu ‘cwaniaków’, którzy teraz liczą na profity. Mimo wszystko, rozstrzyganie spraw w duchu ‘klient wiedział na co się pisze’ otwiera bardzo niebezpieczną interpretację prawa, która pozwala na liczne nadużycia, dlatego raczej unikałbym opiniotwórczości. Mimo jakiegoś tam doświadczenia z tematyką finansowania nieruchomości kredytem, nie zazdroszczę sędziom którzy muszą rozstrzygać te sprawy.
Czyli chcesz powiedzieć, że klienci nie czytali umów podpisując je? Jeżeli sposób naliczania nie był jasno określony i jeśli jest jedyną wadą umów należałoby tą kwestie wyprostować i uregulować, a różnice rozliczyć na korzyść poszkodowanych.
Niemniej w całej sytuacji bardziej zauważam tendencje do wyjścia z błędnej decyzji podjętej przez osoby zaciągające kredyty przy niekorzystnym kursie niż chęć uregulowania wad umownych.
Pewnie są takie rzeczy, skoro Sądy wydają takie wyroki. Żeby jednak wskazać konkretnie musiałabym zobaczyć dokumenty, uważam że z góry nie da się tego założyć. Każdy przypadek jest inny.
Nie wiem ile Pan/Pani ma doświadczenia w prawnych aspektach umów kredytowych w PLN indeksowanych do CHF lub denominowanych w CHF.
Proszę przeczytać uzasadnienia wyroków sądów w tych sprawach (również uchwały SN). Znajdzie Pan/Pani tam odpowiedzi na postawione pytania.
“Niemniej nie zgodzę się że Bank w tych przypadkach powinien pożyczyć te pieniądze za darmo bo to absurd”
Krótko, taka jest sankcja nieważności umowy ab initio. Kredytodawca musi zwrócić kredytobiorcy wszystkie wpłacone środki + odsetki i zgodnie z teorią dwóch kondykcji wystąpić ze swoim roszczeniem do kredytobiorcy. I tu może zostać orzeczone, że to roszczenie się już przedawniło (kredytobiorca nie będzie zobowiązany zwrócić kwoty otrzymanego kredytu).
“Nie rozumiem też podejścia aby kredyty te traktować jako złotówkowe ale z oprocentowaniem Libor – dlaczego?”
To wynika z dyrektywy UE o ochronie konsumentów, 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993. Klauzule abuzywne należy z umowy usunąć i jeżeli sąd orzeknie, że umowa bez nich może być realizowana, to właśnie taki jest tego skutek. Sąd nie może “niczym” zastępować usuniętej klauzuli. BTW, sądy ostatnio, w większości uznają, że usunięte klauzule, zapisy dotyczące ustalania wysokości oprocentowania są postanowieniami stanowiącymi essentialia negotii i umowa bez nich nie może być kontynuowana, jest nieważna od momentu jej podpisania (ab initio).
Nie ma Pani racji. Przecież taka opcja oznaczałaby,” kradnij, oszukuj przedsiębiorco, a Sąd i tak w twojej obronie stanie”. To co zrobiły banki to przestępstwo, kryminał. I muszą ponieść karę. Jeżeli Sąd uzna, że kredytobiorca nie może otrzymać na x lat danej kwoty “za darmo” unieważniając umowę, niech zasądzi jakąś rozsądną wpłatę na cele dobroczynne, a nie dla banków.
Jeśli złodziejowi za oszustwo groziłoby tylko zwrócenie tego co ukradł, to każdy by kradł, bo w najgorszym przypadku musiało by się zwrócić tylko to co się ukradło. Oszust (bank), bo wpisywanie całego wachlarza klauzul niedozwolonych tak po prostu należy nazwać, powinien ponieść karę za to, że wykorzystuje swoją przewagę i oszukuje klienta. Kara powinna być tak dotkliwa, żeby następnym razem nie przyszła oszustowi do głowy myśl, by kolejny raz spróbować klienta oszukać.
Mówimy o tym – odstraszający skutek dyrektywy 93/13. 🙂
Panie Arkadiuszu, myślę, że większość osób, nie słyszała nawet o tej dyrektywie i nie czytała jej wykładni przedstawianej wielokrotnie przez TSUE.
Największym frajerami są ci, którzy wzięli kredyt w złotówkach.
Chwalmy cwaniactwo – nasza polską specjalność.
Do przeciwników kredytobiorców walutowych – a jaką karę widzicie dla banków które celowo zorganizowały taki rodzaj oszustwa.
To nie jest problem kredytobiorców walutowych. Myli Pan pojęcia i powtarza za bankowcami. Kara i sankcje zgodne z prawem polskim i prawem UE.
“Problemy z terminami wynikają bardziej z tego, że sądy tak naprawdę są instytucjami niedofinansowanymi, nieobsadzonymi w pełni. Brakuje tysiąca sędziów, sal sądowych, asystentów, sekretarek – to są problemy, których nie rozstrzygnie najmądrzejsza ustawa. Bo reforma nie może polegać tylko na życzeniowych zapisach w ustawach. Za tym powinny być pieniądze, organizacja, wsparcie dla tych sędziów, a tego w ogóle nie ma (…)” – bardzo dobra, trafna diagnoza stanu polskiego sądownictwa i przyczyn dlaczego sprawy w Polsce trwają tak długo (nie tylko te “frankowe”), którą również podzielam. Z koleżeńskim pozdrowieniem – również r.pr.
Dzięki. Cytat za sędzią z Wrocławia: “Przepraszam, że wyznaczenie sprawy tyle trwa ale mam salę sądową raz w tygodniu”. Kurtyna
Marcin, to najlepszy i najbardziej merytoryczny wywiad, jaki do tej pory miałem okazję słuchać. Zabrakło mi jedynie z grubsza odpowiedzi o wynagrodzeniu dla kancelarii za prowadzenie sprawy. Sam miałem kredyt w JPY udzielony przez Noble Bank, kredyt spłaciłem w tym roku,ale zastanawiam się nad pozwaniem banku.
Dziękuję Michał. Co do wynagrodzenia – z moją sprawą u Arka było tak, że najpierw była wstępna analiza umowy kredytu, w której sprawdzano m.in. obecność klauzul niedozwolonych i wstępnie oszacowano, o jakich kwotach sporu w ogóle mówimy. Ta analiza była za darmo.
Potem była szczera rozmowa, jakie są szanse na wygraną, jakie ryzyko przegranej, rozmowa o tym, jakich kosztów spodziewać się, jeśli przegram i wreszcie propozycja wynagrodzenia dla kancelarii. Mi się bardzo podobało to, że nie było malowania trawy na zielono, tylko otwarte pokazanie, co kancelaria może dla mnie zrobić, ale też otwarte postawienie sprawy, że korzystnego rozstrzygnięcia sporu zagwarantować oczywiście nie może.
Zakładam, że każdy przypadek jest nieco inny ( i różny poziom skomplikowania sprawy), stąd wynagrodzenie ustala się indywidualnie.
Proszę przekazać tą informację Panu Arkadiuszowi (ale pewnie on wiem o tym)
Ktoś, kiedyś, bardzo ciekawie napisał w komentarzu na pozwalembank (FB):
”
a ja bardzo chciałbym aby SN odciął się od oszustwa jakiego dokonał bączyk i odpowiedział na ważne pytania. Same klauzule to pryszczyk przy naruszeniach prawa jakie są udziałem tych nibykredytów, a więc będę czekał kiedy SN uczciwie powie o naruszeniach:
1. art. 358§1k.c. w zw. z art. 58§1 k.c. (w brzmieniu kodeksu cywilnego od: 5 sierpnia 2006r. do: 9 sierpnia 2007r.) w zw. z art. 9 pkt. 15 w zw. z art. 3 ust. 3 ustawy Prawo dewizowe (Dz.U.2002.141.1178) z dnia 05 września 2002r., (w brzmieniu od: 21 kwietnia 2007r. do: 23 stycznia 2009r.),
2. art. 353(1) k.c. w zw. z art. 3581 k.c. (w brzmieniu od dnia 5 sierpnia 2006r. do 9 sierpnia 2007r.) w zw. z art. 58§1k.c. w zw. z art. 13 ustawy z 28 lipca 1990r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 55, poz. 321) w zw. z art. 69 u.p.b. (w brzmieniu od 01 kwietnia 2007r. do dnia 27 grudnia 2007r.),
3. art. 359k.c. w zw. z art. 58§1k.c. w zw. z art. 76 u.p.b. w zw. z art. 69 u.p.b. (w brzmieniu od 01 kwietnia 2007r. do dnia 27 grudnia 2007r.).
4. art. 69 u.p.b. w zw. z art. 110 u.p.b. w zw. z art. 5 ust. 2 pkt. 7 u.p.b.,
5. art. 384 k.c., (w brzmieniu od dnia 5 sierpnia 2006r. do 9 sierpnia 2007r.)
6. stwierdzi o oszustwie banku dokonanym już na etapie informacyjnym:
– wprowadzenie w błąd, co do charakteru umowy poprzez twierdzenie, iż jest to umowa walutowa w CHF,
– ukrycie faktycznego charakteru finansowego umowy, która nie jest umową o kredyt w rozumieniu art. 69 u.p.b., lecz niebezpiecznym dla konsumenta produktem „finansowym/frankowym” łączącym w konstrukcji umowy mechanizmy CIRS/FX SWAP,
– wprowadzenie w błąd, co do faktycznej kwoty CKK oraz RRSO,
7. stwierdzi też, iż do sierpnia 2011 roku prawo bankowe nie przewidywało umów indeksowanych i denominowanych (dopiero ustawą o zmianie ustawy – prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw z 29 lipca 2011r. (Dz. U. Nr 165 poz. 984), która weszła w życie 26 sierpnia 2011r., dodano w art. 69 ust. 2 punkt 4a),
8. uczciwie wskaże, iż art. 3 kc obowiązuje, i wskaże, że w realizacji zobowiązania kredytu bankowego przez kredytobiorcę nie ma mowy o zwrocie kwoty innej niż kwota wykorzystanego kredytu albowiem przedmiotem świadczenia, którego może domagać się wierzyciel, nie są w sensie ekonomicznym znaki pieniężne, jako pewna ich ilość, lecz wartość ekonomiczna środków oddana do dyspozycji kredytobiorcy, określona umową zobowiązaniową, waloryzowana odsetkami. Przy czym waloryzacja odsetkowa zgodnie z treścią art. 359 k.c. możliwa jest tylko w walucie świadczenia i od kwoty kapitału udostępnionego kredytodawcy, nie zaś wyliczonego przez bank w oparciu o nieuczciwe postanowienia
”
Nie sprawdzałem czy wszystkie naruszenia wymienione powyżej są mają podstawę aby je podnieść na rozprawie sądowej. Jeżeli tak, to teraz ma Pan pełniejszy obraz tego oszustwa.
Dzięki za uwagę. Część tych samych argumentów sam podnoszę. Ale… gdybym o tym mówił językiem prawniczym słuchacze umarliby z nudów. 🙂
Można to przekazać w prostszy sposób, tylko trzeba rozumieć to co w prawie jest napisane. Ważne jest, żeby o tych naruszeniach prawa mówić. Przez prawie już 7 lat mojego procesu przestudiowałem k.c tak, że pewnie bym z tego egzamin na studiach prawniczych zdał 🙂
Teraz zauważyłem, że odpowiadałem Panu Arkadiuszowi, a nie Panu Marcinowi.Przepraszam za “trzeba rozumieć to co w prawie jest napisane” 🙂
Spoko:) nie odebrałem tego osobiście.
Mam do Pana prośbę.
Mógłby Pan spytać Pana Arkadiusza kiedy, według jego wiedzy, Europejski Trybunał Praw Człowieka może orzec o przewlekłości postępowania sądowego?
Gdzieś przeczytałem, że 10 lat procesu bez prawomocnego wyroku to jest przewlekłość stwierdzana przez ETPCz. Z góry dziękuję.
Generalnie tak. Pytanie jak przebiegało postepowanie, skąd zwłoka? Czy tylko z winy sądu czy także obstrukcji strony przeciwnej? Przyznam, że to chora sytuacja.
Ponaglenia nie pomogły? Skarga na bezczynność?
Zwłoka jest z winy sądu i obstrukcji ze strony pozwanego, do której sąd się przychylał i ją akceptował.
Ponaglenia nie pomogły a skarga na bezczynność oddalona
Czasami trudno znaleźć słowa w słowniku człowieka kulturalnego. Trzymam kciuki.
Walczę już 7 lat, poznałem ten system od środka i …. Cierpliwości mi nie zabraknie i teraz już się nie poddam. Dziękuję za słowa otuchy.
Teraz zauważyłem, że odpowiadałem Panu Arkadiuszowi, a nie Panu Marcinowi. Przepraszam za stwierdzenie “trzeba rozumieć to co w prawie jest napisane” w moim komentarzu poniżej.
W kwestii uzupełnienia tematu, to co czeka osoby z kredytami indeksowanymi do CHF/denominowanymi w CHF. Ciekawostka dla Pana i czytelników.
UOKiK, którego celem jest ochrona konsumentów popiera rozporządzenie wykonawcze KE, które jest niezgodne z polskim prawem i prawem UE o ochronie konsumentów, dyrektywa 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 oraz jest krzywdzące dla konsumentów w Polsce. Opinia ta, jest działaniem wspierającym banki w Polsce w ich oszukańczym procederze dotyczącym umów o kredyt hipoteczny w PLN, indeksowany do CHF lub denominowany w CHF.
Projekt rozporządzenia wykonawczego KE:
https://ec.europa.eu/info/law/better-regulation/have-your-say/initiatives/13177-Wskazniki-referencyjne-stop-procentowych-ustawowy-zamiennik-dla-LIBOR-londynska-miedzybankowa-stopa-procentowa-dla-franka-szwajcarskiego-CHF-LIBOR-_pl
Opinia UOKiK:
https://ec.europa.eu/info/law/better-regulation/have-your-say/initiatives/13177-Wskazniki-referencyjne-stop-procentowych-ustawowy-zamiennik-dla-LIBOR-londynska-miedzybankowa-stopa-procentowa-dla-franka-szwajcarskiego-CHF-LIBOR-/F2669033_pl
Wprowadzając procedurę wdrożenia, KE powinna uwzględnić (moje przemyślenia, i nie tylko – nie jestem profesjonalnym prawnikiem), że:
1) Rozporządzenie BMR z dnia 1 stycznia 2018 roku stosuje się wyłącznie do umów oferowanych po tym dniu, zawierających klauzule awaryjne. W tych umowach zamiana wskaźnika LIBOR na SARON następuje automatycznie i nie wymaga ich aneksowania.
2) Kredytodawca powinien w należyty sposób udzielić pełnej i wyczerpującej informacji kredytobiorcy o nowym wskaźniku i konsekwencjach jego wprowadzenia.
3) W umowach zawartych przed 1 stycznia 2018 roku (prawo nie może działać wstecz), nieposiadających klauzul awaryjnych, wprowadzenie nowego wskaźnika SARON do umów konsumenckich może odbyć się tylko i wyłącznie za pomocą pisemnego aneksu do umowy, na którą to zmianę kredytobiorca musi wyrazić pisemną zgodę ponieważ zapisy dotyczące ustalania wysokości oprocentowania są postanowieniami stanowiącymi essentialia negotii umów kredytowych. Każda próba zmiany treści umowy w innej formie będzie skutkować jej nieważnością. Banki od daty wprowadzenia Rozporządzenia BMR miały prawie cztery lata aby rozwiązać ten problem w umowach kredytowych zawartych przed tą datą i nie zrobiły nic w tym kierunku.
4) Jednostronna zmiana w umowach kredytowych (“wpisanie” wskaźnika SARON), o którą lobbują banki w swoim interesie, jest przede wszystkim niezgodne z Dyrektywę 93/13/EWG. Narzucenie nowego wskaźnika SARON pozbawia konsumenta jego praw i jest niezgodną z polskim prawem ingerencją strony trzeciej w treść umowy zawartej pomiędzy przedsiębiorcą i konsumentem.
Proszę przeczytać opinie na temat tego projektu, przedstawione przez “Obywatel UE”, wyszukać istniejące interpretacje prawne na temat zastąpienia wskaźników LIBOR w tego rodzaju umowach oraz zasięgnąć opinii prawników w tym temacie.
Jeżeli uzna Pan to za stosowne, proszę o nagłośnienie tej sprawy.
Zapomniałem dodać w powyższym wpisie.
https://independenttrader.pl/czym-grozi-kumulacja-kapitalu-w-rekach-wiel-kich-instytucji.html
“Prawie 3,2 tys. lobbystów ma ułatwiony dostęp do osób zasiadających w Parlamencie Europejskim oraz Komisji Europejskiej. To właśnie 15 komisarzy Komisji Europejskiej (a nie Parlament) ma największy wpływ na losy Unii. Wpływając lub przekupując zaledwie 8 osób, korporacje mogą przepchnąć każde prawo.”
Rzeczywistość w jakiej żyjemy czy teoria spiskowa?: https://independenttrader.pl/jak-bankierzy-zapewnili-sobie-bezkarnosc.html
Ci sami ludzie, którzy teraz pozywaja banki za kredyty frankowe w 2006r, organizowali akcję pt. pozwólcie nam ryzykować.
Hipokryci.
Proszę Pana, jaki związek ma ryzyko z tym, że zapisy tej umowy są niezgodne z prawem polskim i UE? Proszę przeczytać mój wpis z 2021-09-09 11:34.
Ja niczego nie ryzykowałem. Zabezpieczyłem się przed ryzykiem kursowym i procentowym, jeżeli Pan wie o czym mówię. Nienawidzę tylko jak “instytucja zaufania publicznego” łamie w tak wielu aspektach prawo i do dzisiaj twierdzi, że umowa jest zgodna z prawem pomimo setek prawomocnych wyroków w tej samej sprawie mówiących coś innego.
O jakim ryzyku Pan pisze? Oprocentowanie mojego kredytu to 0,4%. Wysokość raty kredytu w okresie od 2006 roku to różnica +/- 400 PLN.
Ciekawe co Pan powie o ryzyku, osobom których oprocentowanie jest oparte o WIBOR, a on wzrośnie do np. 10-15%?
Związek Banków w Polsce (nie mylić ze związek polskich banków!) sam stworzył mechanizmy oszustwa dla 1 miliona kredytobiorców a teraz płac bo udzielił kredytów w CHF? Przekładając całe ryzyko na konsumentów? Ja spłacam swój od 15 lat, na drogę sądową wystąpiłem 8 lat temu i pytam się: gdzie był bank z propozycją ugody w ciągu tych kosmicznych lat spłacania kredytu? Bank dzwonił tylko wtedy jak miałem niedopłatę w racie na 1 CHF. Teraz to ja czekam na rozstrzygnięcie wyrokiem sądowym, bo bank już swoją szansę dostał. Więc drodzy kredytobiorcy weźcie sprawy w swoje ręce, bo się nie doczekacie a banki nadal będą grały na zwłokę licząc że wszyscy spłacimy te kredyty w CHF.
O jakich kredytach w CHF Pan pisze? Ja znam tylko jedną osobę, która wzięła kredyt walutowy w CHF. Te kredyty, to kredytu w PLN, indeksowane do CHF lub denominowane w CHF.
Rozumiem, że jeśli kredyt został zawarty w 2007 i spłacony w 2009 r., to po temacie? Od spłaty minęło już 12 lat.
Ciekawy przypadek. Jeszcze rok temu powiedziałbym, że po terminie. Po orzeczeniu TSUE są duże szanse.
Panu Arkadiuszowi zapewne chodzi o: https://rf.gov.pl/2021/06/11/wyrok-tsue-a-kwestia-przedawnienia-w-sprawach-kredytow-frankowych/
Warto chyba spróbować, jeżeli koszty/”zysk” będą dla Pana akceptowalne.
Wiele osob traciło już powoli nadzieje w związku z ich kredytami frankowymi. Jednak przy pomocy kancelarii prawniczych udało się odzyskać należne pieniadze oraz przewalutować kredyty na złotówki.
Była to jednak również nauczka dla banków. Które od czasu takich wyrokach zaczęły bardziej informować klientow o potencjalnym ryzyku podwyższenia raty kredytu ( na przykład wynikającym z podwyższenia stóo procentowych – co bedzie raczej nieuchronne).
Mam nadzieje, ze takich sytuacji w przyszłości już nie będzie.
Za każdym razem, gdy poruszany jest temat procesów w sprawach “kredytów frankowych” jest mowa o 2 instancjach i to kończy temat.
Czy widomo jest ile wygranych spraw przez frankowiczów jest zaskarżanych do SN oraz jak wyglądają statystyki w tym temacie? Czy te sprawy są z reguły oddalane, czy wracają do niższej instancji i ile trwa cały proceder?