koniec-dolara

Trump vs Dolar – jak zabezpieczyć się na koniec walutowej hegemonii USA?

4

Niedługo minie 100 lat od kiedy amerykańskie dolary stały się synonimem bezpieczeństwa i stabilności. Jednak świetna passa każdej waluty kiedyś się kończy. I pewnie słyszałaś/eś już, że król-dolar umiera, bo kraje BRICS+ pracują nad własną walutą, ropę można już kupić za rupie i juany, a system międzynarodowych płatności SWIFT to przeszłość… A jakby tego było mało, to jeszcze Donald Trump i jego doradcy mówią jasno – czas osłabić USD! W tle pojawia się pomysł na wywrócenie do góry nogami walutowego porządku, roboczo ochrzczony „Mar-a-lago accord”. Na czym polega ten „plan”? Czy już wkrótce będziemy płacić chińskimi juanami i indyjskimi rupiami? Jak zawirowania wokół amerykańskiej waluty wpłyną na Twoje inwestycje i co możesz zrobić już dziś, żeby zmniejszyć ryzyko dla swoich oszczędności. Przyjrzyjmy się temu na spokojnie.

Dlaczego dolar jest najważniejszą walutą świata?

Jak do tego doszło, że zielone papierki zza oceanu są tak wszechobecne? Zapłacisz nimi praktycznie w każdej podróży. Widzisz ich symbol codziennie na swojej klawiaturze. Nawet gdy kogoś komplementujesz to pewnie zdarzyło Ci się powiedzieć „wyglądasz jak milion dolarów”. Tym bardziej w finansach i ekonomii wszystko jest przesiąknięte dolarami, a hasła „w kryzysie dolar rządzi niepodzielnie”, albo „bezpieczna dolarowa przystań” dają dobrze odczuć królewski status tej waluty. Jak się tu znaleźliśmy?

5/5 - (5 głosów)
Koniec dolara?

Jeszcze 100 lat temu Amerykanie musieli się starać, żeby Europa chciała używać dolarów. Do czasu. Wybuchła II Wojna Światowa. Amerykanie mistrzowsko rozegrali wojenne rozdanie – pomocy nie udzielali za darmo, tylko drenowali inne kraje z baz wojskowych, akcji i złota. Z wojny wychodzili mając u siebie 70% światowych rezerw złota oraz decydujący głos na arenie międzynarodowej. Dzięki temu w 1944 roku w Bretton Woods przeforsowali nowy światowy system, w którym waluty powiązano już nie ze złotem, ale z dolarem opartym wówczas na złocie.

Konferencja Bretton Woods z 1944 r.

Jednakże przez następne 25 lat nadmierne emitowanie dolarów skłaniało coraz krajów do żądania wymiany papieru na kruszec. Skarbiec w Fort Knox krwawił tak mocno, że prezydent Nixon w 1971 roku zakończył erę wymiany dolara na złoto. Świat pomarudził… i przeszedł na znanym nam dziś system walut fiducjarnych i zmiennych kursów walutowych. Dolar nie tylko wyszedł z tej transformacji bez szwanku, ale wręcz ugruntował swoją dominującą pozycję, dzięki tajnemu porozumieniu z Arabią Saudyjską. Amerykanie zapewnili militarną ochronę i pewne miejsce do lokowania pieniędzy, a szejkowie odtąd sprzedawali ropę wyłącznie za dolary. Tak, świeżo po rozwodzie ze złotem, dolar wszedł w konkubinat z ropą. Narodził się system petrodolarowy, w którym ropa i wszystkie główne surowce są kwotowane w dolarach. Potrzebujesz miedź, gaz, pszenicę? To musisz płacić zielonymi! Stamtąd dolar dostał takiego turbodopalenia, że Amerykanie musieli interweniować, żeby osłabić jego kurs. Mowa o porozumieniu z nowojorskiego hotelu Plaza z 1985 roku. Chwilę później padł mur berliński, a koniec zimnej przypieczętował dominację amerykańskiej waluty.

Myślisz, że brakuje tylko „i żyli długo i szczęśliwie”?  Ha, było i to! W 1989 roku amerykański politolog, Francis Fukuyama sugerował, że osiągnęliśmy „koniec historii”. Demokracja, kapitalizm, dolary zwyciężyły! Grana przez Bartłomieja Tołpę postać Jana Pawła w serialu 1670 podsumowałaby to jeszcze dobitniej:

Kadr z serialu 1670

Jeśli system walutowy działa to czemu go psuć?

Układ z dolarem w centrum pozwolił światu na dekady pokoju, handlu i rozwoju. Tyle, że na tej uczcie najsmaczniejsze kąski przypadły oczywiście Amerykanom:

  1. Bez większych konsekwencji drukowali pieniądze.
  2. Zaciągali tańsze i większe długi niż jakikolwiek inny kraj.
  3. Lobbowali swój biznes, gdzie tylko zechcieli.
  4. Cieszyli się stabilnym systemem finansowym i wiodącą globalnie giełdą.
  5. Tanio kupowali wszystko co świat ma do zaoferowania…
  6. … i jako wisienka na torcie USA używało dolara jako ekonomicznej broni.

Centralna rola dolara pozwala Stanom Zjednoczonym wywierać presję na inne kraje, sojuszników i rywali. Jak to robią?

  • Kontrolują koszt obsługi długu zewnętrznego większości krajów świata.
  • Mają ogromny wpływ na ceny surowców
  • Może odciąć kraje od płatności międzynarodowych
  • Mogą zamrozić ulokowane w dolarowych aktywach rezerwy walutowe dowolnego banku centralnego.

Zrozumiałe więc, że pretendenci do roli regionalnych hegemonów – Rosja, Chiny, Indie, Brazylia mają w interesie uniezależnienie się od dolara.

Liderzy krajów BRICS

Tym bardziej, że już sam dług Stanów Zjednoczonych, podważa wiarygodność ich waluty. Dolar jest więc na celowniku, a jego konkurenci nie próżnują by promować swoje własne waluty. Jak im idzie?

Jak daleko zaszła dedolaryzacja?

Zapowiadanie rychłego końca dolara jest bardzo chętnie eksploatowanym tematem internetowych komentatorów. Żerują na Twoim strachu, czy mają pełną rację? Poszukajmy na spokojnie odpowiedzi w danych. Zwróć uwagę, że bierzemy na warsztat rolę dolara globalnym systemie, a nie o jego cenę, czyli kurs. Status i cena waluty to dwie różne pary kaloszy. Przykładowo dolar może trzymać swoją pozycję jako wiodąca waluta, ale w tym samym czasie jego kurs może się wahać w górę i w dół o kilkadziesiąt punktów procentowych. Do kursu dolara jeszcze wrócę.

Na razie skupmy się na tym czy dolar traci status waluty rezerwowej? To co widzisz to skład całości światowych rezerw banków centralnych pokazany od 1900 roku.

Skład rezerw w danym roku kalendarzowym

  • Zapowiadanie rychłego końca dolara jest bardzo chętnie eksploatowanym tematem internetowych komentatorów. Żerują na Twoim strachu, czy mają pełną rację? Poszukajmy na spokojnie odpowiedzi w danych. Zwróć uwagę, że bierzemy na warsztat rolę dolara globalnym systemie, a nie o jego cenę, czyli kurs. Status i cena waluty to dwie różne pary kaloszy. Przykładowo dolar może trzymać swoją pozycję jako wiodąca waluta, ale w tym samym czasie jego kurs może się wahać w górę i w dół o kilkadziesiąt punktów procentowych. Do kursu dolara jeszcze wrócę.
  • Na razie skupmy się na tym czy dolar traci status waluty rezerwowej? To co widzisz to skład całości światowych rezerw banków centralnych pokazany od 1900 roku.
  • Złoty kolor na dole to udział złota
  • Czerwony kolor to amerykańskie dolary
  • Ciemnoszary to brytyjskie funty strerlingi
  • Żółty to japońskie jeny
  • Niebieski to euro
  • Blady różowy to chińskie juan

Skupmy się na XXI wieku. W 1999 roku pojawiło się euro, najpierw tylko w wersji elektronicznej, a od 2002 roku też w gotówce. Wspólnotowej walucie wróżono świetlaną przyszłość w rywalizacji z dolarem. Tymczasem po 25 latach, kryzysie bankowym europejska strefa walutowa trzeszczy w szwach, a udział euro wynosi w rezerwach wynosi ok. 16%, tj. „pi razy oko” tyle samo, ile wcześniej zajmowały w nich stare, indywidualne waluty – marki, franki, liry itd. Mijające ćwierćwiecze to także przeskok rozwojowy Chin i wejście ich waluty na światowe salony. Juan też miał wygryźć duży kawał dolarowego tortu. Tymczasem dokonały przeskoku rozwojowego i ich waluta – juan widoczny na różowo – też miał wygryźć kawał dolarowego tortu. Tymczasem trzeba mrużyć oczy, żeby zauważyć jego udział na tym wykresie. Ostatnie 25 lat to też czas ogromnych zakupów złota przez banki centralne. Udział kruszcu w rezerwach zwiększył się, ale jest to wzrost z 15% do 18% rezerw. A co z dolarem po tych dwóch dekadach? Jego udział w rezerwach spadł z 64% do 48%.

Okej, ale status waluty rezerwowej to nie wszystko. Może USD spektakularnie stracił na innych polach? Też nie. Kolejny wykres to udział poszczególnych walut w różnych sferach gospodarki i finansów. Zielone słupki to dolary, niebieskie to euro. Resztę walut znajdziesz w legendzie. Im wyższy słupek tym większa dominacja waluty w danej sferze. Znaczki „x” zignoruj, bo są nam niepotrzebne do tej analizy.

Udział walut w handlu, finansach i płatnościach międzynarodowych, dane na czerwiec 2024

Po kolei od lewej widzisz ile dana waluta waży w: międzynarodowym handlu, rezerwach walutowych, długu zewnętrznym, międzynarodowych należnościach banków, międzynarodowych obligacjach, obrocie instrumentami pochodnymi stopy procentowej, obrocie na rynku FOREX oraz transakcjach przez system SWIFT. Co z tego wynika?

  • Dolar króluje wszędzie
  • 12 na 14 najczęściej handlowanych par walutowych ma po jednej stronie USD, czyli handel walutami bez dolara prawie nie istnieje
  • Jedyny realny konkurent na tę chwilę to euro

Przez dwie dekady konkurencyjne waluty „wydarły” dolarowi co najwyżej pojedyncze punkty procentowe w tym zestawieniu. Pointa? Doniesienia o upadku dolara są znacznie przesadzone.

Ale przecież są wyraźne znaki odchodzenia od dolara?!

Pomyślisz, no ale globalny układ sił zmienia się na naszych oczach, a kraje BRICS nie próżnują i podkopują dolara.  Przecież detronizacja dolara może przyspieszyć! Jasne, pełna zgoda. Tylko znów, musimy przyłożyć skalę i oś czasu do tych działań. Weźmy na warsztat 3 popularne argumenty, które sprawiają wrażenie nadchodzącego nagłego zagrożenia dla dolara:

  1. Kraje globalnego południa coraz więcej handlują same ze sobą i chętniej przy tym zamiast w dolarze rozliczają się w lokalnych walutach? Ba, obracają ropą i gazem w juanach, rupiach, rublach.
    ALE czy wiesz, że transakcje wewnątrz bloku BRICS to tylko ¼ ich całkowitego handlu, a reszta ich handlu długo jeszcze będzie zależeć od bogatych zachodnich rynków zbytu? Natomiast rozpoczęcie sprzedaży paliw w innych walutach niż dolar to w dużej mierze efekt uboczny tego, że USA zaspokajają znaczą część swoich potrzeb własnym gazem i ropą łupkową, czyli mniej kupują z Bliskiego Wschodu.
  2. Powstają alternatywne systemy do przelewów międzynarodowych. Z roku na rok rośnie w nich liczba transakcji poza SWIFT.
    To fakt, ALE czy wiesz, że główny konkurent dla SWIFT – chiński system płatniczy CIPS – przeprocesował W CAŁYM 2024 roku 8 milionów transakcji [1], czyli 5 razy mniej niż SWIFT…w jeden dzień. Jeszcze 2 lata temu średnio DZIENNIE przez SWIFT przechodziło 44 mln transakcji [2].
  3. Kraje BRICS pracują nad wspólną (cyfrową) walutą.
    Tak trwają, ALE czy wiesz, że od kilku lat nie wyszły jeszcze nawet z fazy koncepcyjnej. O ile kiedykolwiek wyjdą. Zaś obecnym waluty tych krajów dużo brakuje do spełnienia rygorystycznych wymagań by przejąć wiodącą rolę na arenie międzynarodowej. Nie będę Cię zamęczał wywodami o głębokości rynku, otwartym przepływie kapitału czy wiarygodności banku centralnego. Wystarczy, że wymienię tylko jeden podstawowy brak – brak zaufania. Pamiętasz jeszcze Pana Jacka Ma, założyciela internetowego molocha Alibaba oraz Ant Group?

Na jego przykładzie Chiny pokazały, jak juan sprzyja przechowaniu wartości prywatnej własności. Jack Ma i tak ma szczęście, że przeżył re czego nie można powiedzieć o zbuntowanych rosyjskich oligarchach. To o jakim zaufaniu do rubli czy juanów mamy w ogóle rozmawiać? Zobacz co robią ze swoim majątkiem najbogatsze osoby w tych krajach – jeśli tylko mogą to uciekają do twardych zachodnich walut i kupują aktywa za granicą. Wracając do wspólnej waluty BRICS – zaufanie się nie sumuje, tylko jest tak mocne jak najsłabsze ogniwo w łańcuchu.

Kluczowy wniosek? Mamy tendencję przeceniać skalę zmian w krótkim czasie. Są wyraźne znaki, że czeka nas walutowa fragmentacja świata. Dolar zapewne nie będzie aż tak dominującym graczem. Tylko interpretując te znaki warto zachować powściągliwość i nie rozpędzać się z wnioskami. Na dziś alternatywy dla USD, nawet te z rynków rozwiniętych, są jak ta przysłowiowa trawa u sąsiada. Przy czym nie tylko nie jest bardziej zielona, ale też łatwo na niej rozwalić kosiarkę o rozrzucone po ogródku kamienie. Mówiąc jeszcze inaczej, tak dolar jest takim gnijącym jabłkiem. Ale wciąż jest najdorodniejszym owocem w całym koszyku. Jak długo może być jeszcze przydatny do spożycia?

Ile czasu dzieli nas od schyłku dolara?

Tu z pomocą przyjdzie nam post-mortem poprzednich walut rezerwowych świata. Jak długo umierały funty, guldeny, floreny, dukaty? „Obstaw” ile lat i teraz spójrz ze mną na ten wykres:

Ile czasu dzieli nas od schyłku dolara

To jest przeciętny cykl życia imperium opracowany przez Raya Dalio. Różnymi kolorami zaznaczył tu poglądowo okres wzrostu, dominacji i schyłku siły imperium w danej sferze – wojskowej, finansowej, technologicznej, edukacyjnej itd. Naniósł to na oś czasu, gdzie na środku jest umowne apogeum imperium, oznaczone jako rok zero. My skupmy się na czarnej linii obrazującej status waluty imperium jako waluty rezerwowej świata:

  • Zobacz, że przesunięta na prawo względem innych linii. Waluta rezerwowa jest zazwyczaj najpóźniej zdobywanym elementem imperialnej układanki. Symetrycznie, przy upadku imperium jest to najwolniej wytracany element dominacji.
  • Waluta hegemona zazwyczaj traciła status rezerwy światowej dopiero gdy na wszystkich innych polach dany kraj stracił większość swojej przewagi do konkurentów.
  • Średnio działo się to około 80 lat po szczycie imperialnej potęgi danego kraju. Patrz bardzo sceptycznie na tą średnią. To tylko zgrubny historyczny drogowskaz. Zresztą, sam punktu zero, czyli szczyt, można dokładnie określić dopiero post-factum.

Jednak nie przeszkadza nam to, żeby wyciągnąć dwa ważne wnioski:

  1. Przed końcem dolara powinniśmy najpierw zobaczyć utratę przewagi USA na wszystkich innych polach. Moim zdaniem dziś jest za wcześnie, żeby o tym mówić. A jak to widzi sam Ray Dalio? Oto jego poglądowa ocena siły USA w różnych sferach:

Poglądowa ocena siły USA w różnych sferach wg. Ray Dalio

Ocenia, że na niektórych polach, szczególnie handlu, konkurencyjności i technologii USA wytracają już swoją przewagę, ale trzymają się wciąż mocno militarnie i jako centrum finansowe.

  1. Koniecznie zwróć uwagę na oś czasu. To jest ponad 300 lat historii na tym wykresie! Stąd drugi kluczowy wniosek dla nas. Horyzonty czasowe zmian w systemie walutowym świata to dziesięciolecia, nie lata.

Jeśli historia ma być jakąś nauczką to największe prawdopodobieństwo ma scenariusz powolnej erozji dolara na arenie międzynarodowej. O ile świat zupełnie nie wywróci się do góry nogami.

Ryzykowny plan Trumpistów

Donald Trump podczas wiecu wyborczego w 2024 roku

I tu na scenę wchodzi Donald Trump. Z jednej strony wychwala potężnego dolara i deklaruje, że nie zawaha się go bronić. Próby zastąpienia dolara mają spotkać się jego bolesną kontrą. Jeszcze w styczniu 2025, 3 miesiące przed powstaniem tego wpisu, deklarował:

„Będziemy wymagać […] zobowiązania, że nie stworzą nowej waluty BRICS ani nie będą wspierać żadnej innej waluty mającej zastąpić potężnego dolara amerykańskiego — w przeciwnym razie zostaną objęte 100-procentowymi cłami.”[3]

Z drugiej strony prezydent USA chce zwiększyć eksport i obiecuje odrodzenie krajowego przemysłu. Do tego, jak twierdzi, niezbędny jest znacznie niższy kurs dolara.  Wiele wskazuje na to, że to nie chwilowy kaprys, ale pokoleniowa zmiana w polityce USA.

Skąd wiemy, że sprawa jest poważna? Mamy wyjątkową okazję, żeby „zajrzeć do głów” ekonomicznych doradców Trumpa. Na ich czele stoi obecnie Stephen Miran, który kilka miesięcy temu, pracując jeszcze w branży inwestycyjnej opublikował obszerny raport z propozycją zmiany światowego porządku monetarnego. Ten 40-stronnicowy dokument, manifest, opisuje jakie konkretne kroki mogłoby podjąć USA i wywołały nie burzę, ale huragan komentarzy. Propozycje szefa doradców ekonomicznych Trumpa dostały łatkę „Mar-a-lagoo accord”, czyli porozumienia z Mar-a-lago.

Rezydencja Donalda Trumpa w Mar-a-lago

Nazwa nawiązuje do rezydencji Donalda Trumpa oraz do „Plaza Accord”, czyli porozumienia z 1985 roku z nowojorskiego hotelu Plaza, gdy kraje G7 zgodziły się na wspólne interwencje, żeby osłabić kurs dolara. Chcę Cię bardzo mocno uczulić, że żadnego porozumienia jeszcze nie ma, a nawet nie trwają nad nim rozmowy. Spekuluje się nad nim na podstawie nieformalnego dokumentu przedstawiającego pomysł tylko jednej osoby z otoczenia prezydenta Trumpa. Nie jest to ani stanowisko Białego Domu, ani oficjalny plan, ani nic wyrytego w kamieniu. Natomiast nie powinniśmy lekceważyć tej perspektywy.

Jaka jest główna idea Mar-a-lago accord? Zaklada, że Stany mogą jednocześnie wywalczyć:

A) Niższy deficyt handlowy, tj. więcej eksportu i mniej importu dzięki niższemu kursowi dolara,
B) Utrzymanie dominującego statusu dolara i wynikających z niego niskich kosztów obsługi długu.
C) Silny wzrost gospodarczy przy niskiej inflacji

Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? Bo pewnie tak jest. To trochę jakby Stany Zjednoczone chciały mieć ciastko – niska inflacja, zjeść ciastko – spadek importu i kursu dolara, i jeszcze do tego mieć ciało kulturysty – silna gospodarka i niskie koszty finansowania. I nie trzeba ekspertów, żeby pokazać problemy. Każdy student ekonomii już na drugim roku na uczelni dowiaduje się, że:

  • Gdy osłabia się waluta to drożeje import => rosną ceny => wyższa inflacja.
  • Gdy rośnie inflacja to rosną oczekiwania inflacyjne i prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych przez banki => spadają ceny obligacji i rośnie odpowiednik WIBORu => zaciąganie nowego długu i obsługa starego kosztują więcej.
  • Wzrost rynkowych stóp procentowych (nawet jeszcze bez ruchów banku centralnego) odbija się też na rynku akcji => ludzie czują się biedniejsi, bardziej boją się o swoją pracę i trudniej/drożej jest im dostać kredyt = rynkowa reakcja na inflację od razu działa jak hamulec dla gospodarki.
  • Im bardziej „gmera się” przy kursie walutowym, tym bardziej spada do niego zaufanie = osłabia się status waluty na arenie międzynarodowej.

Te punkty pokazują, że gospodarka i rynki to niesamowicie skomplikowana maszyna składająca się milionów ludzi zawierających ze sobą transakcje. Gdy ktoś próbuje ręcznie sterować „przestawiając duże wajchy” to bardzo ciężko jest przewidzieć jaki to będzie miało skutek. Tym bardziej, że pociągnięcie za jeden sznurek narusza kilka innych. Doradcom Trumpa wydaje się jednak, że znaleźli na to genialny sposób.

Na czym miałoby polegać hipotetyczne „Porozumienie z Mar-a-lago”?

Jak miałoby przebiegać takie przemeblowanie porządku walutowego? Oto jaki obrazek wyłania się wypowiedzi ekonomistów związanych dziś z Białym Domem:

  1. Najpierw USA miałoby zmusić swoich partnerów handlowych do wzmocnienia euro, jenów, funtów i innych walut vs dolara. Wymagałoby to albo podniesienia stóp procentowych w tych krajach albo wyprzedawanie dolarowych obligacji z ich rezerw. To rodziłoby jednak problem. Masowe sprzedawanie obligacji to wzrost ich podaży, czyli spadek ceny, a to oznacza wzrost i tak już bolesnych kosztów obsługi zadłużenia przez USA.
  2. Stąd drugim krokiem miałoby być przymuszenie tych partnerskich krajów nie do wyprzedaży obligacji, tylko ich zamiany poza rynkiem na nowe, nienotowane, nie płacące odsetek 100 letnie papiery dłużne. Tylko dlaczego jakikolwiek kraj miałby się na to zgodzić?
  3. Tu też pada propozycja – w zamian za posłuszeństwo USA utrzymałyby nad danym krajem swój parasol bezpieczeństwa wojskowego i łaskawie zwolniły ten kraj z ceł.
  4. A jeśli ktoś nie zechciałby po dobroci, to można dodatkowym podatkiem (określonym eufemicznie jako opłata za użytkowanie obligacji „user fee”) pozbawić go odsetek od amerykańskich skarbówek.

Zatrzymajmy się na sekundę, żeby docenić jak absurdalnie agresywne zagranie proponuje Miran! Wyobraź sobie, że przez długie lata pożyczałeś kasę swojemu kumplowi ze szkoły. Pewnego dnia kolega podchodzi co Ciebie i na dzień dobry wlepia Ci „plaskacza” na twarz, mówiąc: „Masz zmniejszyć wartość mojego długu i zapomnieć o nim na 100 lat, albo zaraz dostaniesz kolejny strzał i sam będziesz się bronić przed tymi dryblasami z tej drugiej klasy.

Czy ten bezczelny pomysł może udać?

Niestety, nie możemy wykluczyć, że Waszyngton spróbuje pójść tym torem, nawet jeśli taka próba ma niewielkie szanse powodzenia.

Powiedzieć, że eksperci są mocno sceptyczni to jak nic nie powiedzieć. Pomysł został powszechnie skrytykowany za swoje nierealne założenia, niespójności i ryzyka. Amerykański laureata nagrody Nobla z ekonomii, Paul Krugman przyrównał go wręcz do pracy niedouczonego studenta [4].

Cytat z tekstu Pual Krugman – Trump’s Team of Economic Yes-Men

Tymczasem, świat zachodni przygląda się z duszą na ramieniu, a kraje BRICS zacierają ręce widząc jak Biały Dom igra z ogniem nad beczką prochu. Zaufanie do amerykańskich obligacji skarbowych, a zatem nierozłącznie sam status dolara mógłby ucierpieć na nieudanych próbach prowadzenia takiej agresywnej polityki przez administrację Trumpa. Zresztą już samo rozważanie tego pomysłu niszczy budowane dekadami zaufanie do amerykańskich obligacji skarbowych.

Jak to może wpłynąć na nasze inwestycje – moja opinia

  1. Nie mam wątpliwości, że największym zagrożeniem dla amerykańskiej waluty są sami Amerykanie.
  2. Ale Donald Trump choć jest dziką kartą, to wg mnie nie jest politycznym samobójcą. Za 1,5 roku, w listopadzie 2026, są wybory do Kongresu i wątpię, żeby chciał utraty republikańskiej większości rozpętując kryzys finansowy. Studzę więc swój strach przed czarnymi scenariuszami.
  3. Nie wierzę, że jakikolwiek prezydent USA zrezygnowałby ze statusu dolara na świecie.
  4. Jednocześnie jednak, po pogłębionym researchu, znacznie bardziej doceniam arsenał Białego Domu do manipulowania kursem swojej waluty. Dlatego choć dalej mam zamiar inwestować dużą część swojego portfela w dolarowe aktywa, to nie mogę wykluczyć, że amerykańska waluta jeszcze potanieje względem polskiego złotego. A mówię to po tym jak w niespełna 3 lata dolar spadł o ponad 20%? (tekst napisany 10.04.2025 przy kursie USD/PLN  3,80)

Co można zrobić już dziś, żeby zmniejszyć swoje ryzyko?

I już słyszę: „Maciek, to czy teraz sprzedawać dolary?”. Też chciałbym to wiedzieć.  To jest pytanie bez odpowiedzi. Przy spokojnych rynkach finansowych prognozowanie kursu walut to bardziej astrologia niż finanse. A w tak niestabilnym i nieprzewidywalnym otoczeniu jak dziś możemy tylko zgadywać. Zamiast tego skup się na tym na co masz wpływ. Co już dziś możesz zrobić, żeby zwiększyć swoje finansowe bezpieczeństwo w tak nieprzewidywalnych czasach.

Po pierwsze ostudź emocje. One są najgorszym doradcą. Dziś jest strach o to, że cena dolara spadnie na łeb na szyję. Ale przypomnij sobie jak w 2022 roku wróżono, że zaraz będziemy płacić 8 zł za amerykańską walutę. Kierunek zmian wcale nie jest wyryty w kamieniu i przyszłość na pewno nas zaskoczy scenariuszami, których dziś nie bierzemy pod uwagę. Dlatego nie warto moim zdaniem podchodzić zero-jedynkowo, w stylu „od teraz to unikam dolara jak ognia”.

Po drugie, jeśli myślisz, że „całe to zawirowanie z dolarem mnie nie dotyczy” to pora się obudzić. Losy amerykańskich obligacji skarbowych, dolara i amerykańskiego handlu wpływają potężnie na wiele sfer naszego życia w Polsce. To czy łatwo jest znaleźć pracę, ile kosztuje kredyt, jak pracują Twoje oszczędności, ile płacisz za paliwo, jak bezpieczni jesteśmy militarnie – to wszystko i znacznie więcej krzyżuje się z losami dolara. I właśnie takie momenty, kiedy dociera do nas, że stanie z boku finansów nie izoluje nas od ich wpływu, to najlepsze momenty, żeby się świadomie zaopiekować swoimi pieniędzmi.

Co się wiąże z trzecim punktem, jeśli masz oszczędności to nie trzymaj ich w gotówce! Polskie złote, dolary, funty, euro wszystkie waluty tracą na wartości. Im bardziej miesza się w międzynarodowym kotle tym bardziej martwię się o przyszłą siłę nabywczą tych walut. Dlatego żeby ochronić swój kapitał przed inflacją, a jednocześnie ograniczyć czyhające na niego ryzyka zbuduj sobie portfel różnych klas aktywów. Tu odrobina autopromocji, takie pierwsze kroki w inwestowaniu znacznie łatwiej będzie Ci stawiać z Finansowa Fortecą w ręku. Nie bez kozery nazwa to forteca. Znajdziesz w niej prostymi słowami wytłumaczone jak poszczególne rodzaje inwestycji zabezpieczają Cię na różne okoliczności. Akurat lektura na Wielkanoc dla Ciebie albo na prezent. Forteca czeka na Ciebie w papierze lub audiobooku – link znajdziesz pod spodem.

Po czwarte – nie stawiaj na jedną walutę. Opisana w Fortecy strategia daje od razu drugą superważną rzecz w kontekście tego filmu – dywersyfikację walutową. Dzięki niej portfel ma szanse zarówno, kiedy dolar jest tani, jak i wtedy, gdy lokalne problemy Polski czy Europy sprawiają, że za dolca trzeba słono zapłacić. Jak takie rozproszenie ryzyka walutowego działa w praktyce? Powiem Ci na moim przykładzie. W części obligacyjnej swoich portfeli mam znaczny udział polskich obligacji detalicznych indeksowanych inflacją – bez wahań cen, chronią wartość nabywczą moich PLNów i jeśli będzie rzeczywiście jeszcze słabszy dolar, to mam z czego podkupować przecenione amerykańskie aktywa robiąc rebalancing. W części akcyjnej za jednym zamachem inwestuję w cały koszyk walut, wybierając ETF na indeks akcji o globalnym zasięgu np. MSCI ACWI czy FTSE All-World. Dodam, bo to się myli bardzo często – liczy się to w co ETF inwestuje, czyli koszyk globalnych akcji w różnych walutach, a nie to w jakiej walucie ETF jest notowany na giełdzie. Wtedy jedną trzecią akcji mam w walutach innych niż dolar amerykański – głównie euro, jeny, funty – co mnie wydaje się wystarczająco dobrym rozwiązaniem, zważywszy jak mało czasu mnie kosztuje. A co, jeśli 2/3 dolara w części akcyjnej to nadal dla Ciebie za dużo, a nadal chcesz inwestować globalnie?  Tak dochodzimy do kolejnej rzeczy, którą możesz zrobić jeśli bardzo martwi Cię ryzyko osłabienia dolara.

Po piąte, można skorzystać instrumentów inwestycyjnych, które stosują tzw. hedging walutowy. Wtedy spadek kursu USD do PLN nie pomniejsza Twojego wyniku. Działa to też w drugą stronę, nie korzystasz, gdy dolar drożeje, więc nie jesteś zabezpieczany przed psuciem polskiego złotego.

POBIERZ plik: „Maciek tłumaczy zabezpieczenie walutowe i jak możesz je dodać do portfela”

Koniec dolara bonus
.

I jeszcze, po szóste, dla tych, którzy od dłuższego czasu inwestują – zachowaj pokorę. Przy takich tektonicznych ruchach wokół fundamentalnych składników status quo – dolar, treasuries, terms of trade – zachęcam by z ogromną pokorą podchodzić do obstawiania, jaka inwestycja zwycięży na obecnym zamieszaniu. Wszelkie heurystyki z poprzednich lat, w stylu jak słaby dolar to mocne surowce i rynki wschodzące, traktowałbym z dużym dystansem. Nie wiemy jakie ograniczenia na przepływy kapitału zastaniemy za miesiąc, czy za rok. Na tym tle jestem zwolennikiem unikania dziś koncentracji i wyważenia w swoich decyzjach alokacyjnych. Przykładowo wycięcie do zera amerykańskiej giełdy wydaje mi się równie nierozważne jak postawienie dziś wszystkiego na USA. Utwierdzam się jeszcze bardziej w dotychczasowym przekonaniu, że notowane obligacje nie oferują już klasycznego zabezpieczenia na czasy rynkowych wahań, bo same są jedną z przyczyn tych nerwów. W ich miejsce przynajmniej ja stawiam na wkomponowanie w portfel aktywów niebędących niczyim zobowiązaniem, tj. złota w portfelu długoterminowym, a w moim portfelu spekulacyjnym także  kryptowalut. Na dużą niepewność – stara dobra dywersyfikacja. Ten bilans zdrowia dolara był dla mnie inspirującym ćwiczeniem. Jestem bardzo ciekawy jakie Ty masz przemyślenia po tej lekturze? Jak oceniasz to co dzieje się wokół dolara i działań Białego Domu? Do zobaczenia w komentarzach! Piątka!

Maciek Pielok

Maciek Pielok

Doradca Inwestycyjny (licencja nr 761) z tytułem CFA (Chartered Financial Analyst). 14 lat doświadczenia w branży inwestycyjnej, a od 2008 r. zapalony inwestor indywidualny, który chętnie dzieli się swoją wiedzą. W zespole FBO Maciek to człowiek, który rozłoży na czynniki pierwsze nawet najbardziej skomplikowany temat i przedstawi go w zrozumiały sposób.

Jeżeli podobał Ci się ten artykuł, może zainteresuje Cię książka Marcina o inwestowaniu – „Finansowa Forteca”. W podobny sposób jak tutaj na blogu – prosto i merytorycznie – tłumaczy w niej, jak inwestować skutecznie i mieć święty spokój. Szczegóły poznasz TUTAJ.

PODOBAJĄ CI SIĘ ARTYKUŁY NA BLOGU?

Dołącz do ponad 55 000 osób, które otrzymują newsletter i korzystają z przygotowanych przeze mnie bezpłatnych narzędzi pomagających w skutecznym dbaniu o finanse.
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.

PLANUJESZ ZACIĄGNĄĆ KREDYT HIPOTECZNY
I NIE WIESZ OD CZEGO ZACZĄĆ?

To zupełnie naturalne. Kredyt hipoteczny to ogromne zobowiązanie, które przygniata przez kilkadziesiąt lat. W dodatku mnóstwo osób bardzo za niego przepłaca. Przygotowałem kurs Kredyt Hipoteczny Krok po Kroku, aby uzbroić Cię w niezbędną wiedzę i dać narzędzia do wygodnego podjęcia najlepszych dla Ciebie decyzji. Chcę Ci pomóc w znalezieniu kredytu hipotecznego, który:

✅ w bezpieczny sposób pomoże Ci zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu czy domu,
✅ nie obciąży nadmiernie budżetu Twojej rodziny,
✅ będzie Cię kosztował tak mało, jak to tylko możliwe,
✅ szybko przestanie być Twoim zobowiązaniem, bo sprawnie go spłacisz.

Proszę zapoznaj się z poniższą informacją.

Wszystkie prezentowane informacje mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny oraz stanowią prywatne opinie ich autorów.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments