Oszczędzanie pieniędzy nie jest proste ani oczywiste. Często wydajemy je nawykowo, nawet nie zdając sobie sprawy, którędy wyciekają nasze zarobki. A dziura w budżecie ciągle się pogłębia… Poznaj 9 sprawdzonych sposobów na wycięcie wydatków, które w łatwy sposób pomogą Ci zwiększyć oszczędności. I dodatkowo zgarnij nagrodę!
Pomyślałem, że warto przypomnieć sobie podstawy i sięgnąć po mądrość moich Czytelników. Dlatego dziś odrobina oszczędnościowych inspiracji + zaproszenie do konkursu z nagrodami w zamian za wskazanie wydatku do wycięcia” 🙂 Ale zacznijmy od krótkiego wspomnienia.
Pamiętam moją pierwszą świnkę-skarbonkę. Plastikowy, szkaradny twór, który spoglądał na mnie bezmyślnym spojrzeniem, uśmiechając się głupio. Wtedy kompletnie nie zwracałem uwagi na jej urodę. Po prostu cieszyłem się, że wkrótce będę bogaty 😉 W jej pękatym brzuchu sukcesywnie rosła liczba drobniaków otrzymywanych od rodziców i dziadków. Zbierałem kasę, by zrealizować swoje wielkie marzenie: kupić „Nysę”, zamontować w niej łóżko i objechać nią świat:
Wszystko z powodu książek Alfreda Szklarskiego o podróżach pewnego Tomka (jak widać, czytanie jest niebezpieczne). Pamiętam pewne upalne lato. Inne dzieciaki wcinały lody, biegając potem po podwórku z brudnymi buziami, a ja miałem pierwsze „dorosłe” dylematy – wydać kieszonkowe na słodycze, czy wrzucić do skarbonki? Wizja Nysy to przybliżała się, to oddalała, mamiąc mnie wyobrażeniem wielkiej przygody, która będzie trwała znacznie dłużej, niż pochłonięcie kilku gałek lodów. Ostatecznie na Nysę nie uzbierałem, ale starczyło na używany rower „Wigry 3”, który ochrzciłem imieniem „Pony” (na cześć wierzchowca, którym bohater książek Szklarskiego poruszał się po Australii). Właśnie tak dokonał się mój oszczędnościowy chrzest, zostawiając w mojej małej głowie przekonanie, że owszem, da się kupić przyjemności za pieniądze, ale cieszą jeszcze bardziej, gdy są wyczekane.
Potęga prostego równania
Być może masz podobne doświadczenia z dzieciństwa? Od czasów, gdy porzuciliśmy nasze skarbonki minęło wiele lat. Na naszych kontach bankowych lądują czasem naprawdę spore kwoty, które nijak nie zmieściłyby się w brzuchu świnki. Świat wokół jest już zupełnie inną rzeczywistością. Dorośliśmy. Potęga prostego równania pozostaje jednak niezmienna:
ZAROBKI – WYDATKI = OSZCZĘDNOŚCI
Zdaję sobie sprawę, że w erze rozbuchanego konsumpcjonizmu oszczędzanie może być obciachem. Zwłaszcza wtedy, gdy możesz kupić wszystko, o każdej porze dnia i nocy, za pomocą kilku kliknięć – płacąc pieniędzmi, których w życiu nie widziałeś na oczy. Niełatwo się oprzeć. Zewsząd atakują nas reklamy, które chcą nam narzucić „unikalny” styl życia, zapewniając, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki. Kto by nie brał?
ostatnia aktualizacja:
Najlepsze lokaty bankowesprawdź
Najlepsze konta osobiste za 0 zł
Promocje bankowe do 900 zł premii
Najtańsze kredyty hipoteczne aż 10 banków
Czy nie wydajesz zbyt dużo?
Większość osób upatruje problemów finansowych w tym, że za mało zarabia. I oczywiście – najlepszym sposobem na poprawę sytuacji finansowej jest zwiększenie zarobków. W praktyce nie ma jednak takich pieniędzy, których nie da się przepuścić. Jeśli nie panujesz nad wydatkami, większe zarobki i tak się rozejdą na bzdury. Dlatego warto przejrzeć od czasu do czasu nasze wydatki i zobaczyć, czy nie trzeba wymienić uszczelki w cieknącej rurze, którą płyną nasze pieniądze.
Jeśli pracujesz i zarabiasz od lat, po drodze otrzymywałeś podwyżki lub bonusy, a ciągle brakuje Ci oszczędności, to jesteś o krok od sięgnięcia po długi.
Zaczyna się bardzo niewinnie. Sięgasz po pierwszą pożyczkę i czujesz ulgę. Te „darmowe” pieniądze są niczym ożywczy wietrzyk w upalny dzień. Dopóki nie zmieni się on w finansowe tornado spirali zadłużenia:
Może Cię zainteresować:
Ugotujesz się jak żaba – czyli długi w naszych głowach
Dlaczego warto oszczędzać?
Oszczędności są super. To właśnie dzięki nim możesz spać spokojnie, mając poczucie finansowego bezpieczeństwa. Pomagają również w realizowaniu pasji i marzeń, bez uwierającego poczucia, że znowu musisz oddać komuś pieniądze. Pomnażając oszczędności generujesz także pozytywne sprzężenie zwrotne: większe oszczędności to dodatkowe dochody z odsetek i zysków, a także poczucie większego bezpieczeństwa kreujące przestrzeń do odważniejszych zmian, pomagających zwiększyć dochody z pracy. Większe dochody pomagają z kolei generować jeszcze większe oszczędności i pozytywny cykl pięknie się napędza.
Gdy z kolei wydajesz więcej pieniędzy niż zarabiasz, Twój bilans jest ujemny i powstają długi. Zadłużanie się jest bardzo nierozsądne. Powiem więcej. Zadłużanie się na cele konsumpcyjne jest bardzo głupie. Spłacane raty (w tym koszty i odsetki) powiększają Twoje wydatki – w ten sposób powstaje sprzężenie zwrotne działające mocno na Twoją niekorzyść. Długi powodują nie tylko to, że bogacisz się coraz wolniej. Najczęściej stoisz w miejscu, albo – co znacznie częstsze – z dnia na dzień stajesz się coraz biedniejszy.
9 wydatków, które możesz wyciąć od razu
Jeżeli pomimo upływu lat nadal tkwisz w punkcie, w którym Twoja świnka-skarbonka stoi zupełnie pusta, mam dzisiaj coś, co pozwoli Ci ruszyć z miejsca, bez wielkich wyrzeczeń. To lista 9 wydatków, które możesz wyciąć od razu, aby zacząć oszczędzać i odkładać pieniądze na wymarzony cel. Dzięki temu zaczniesz wyrabiać pozytywne nawyki, które szybko wejdą Ci w krew, a Ty nieuchronnie zaczniesz się bogacić. Jeżeli potrafisz oszczędzić 100 zł, z pewnością odłożysz wkrótce też 1000 zł.
1. Przesiądź się na publiczny transport lub rower
Mimo tego, że posiadam samochód, od wiosny do jesieni poruszam się po Warszawie komunikacją miejską albo rowerem. W ten sposób oszczędzam nie tylko pieniądze, które wydałbym na paliwo, ale także ogromną ilość czasu i nerwów, które traciłbym, stojąc w korkach. Aktywność fizyczna to również darmowa dawka endorfin, hormonów szczęścia, które niesamowicie poprawiają mi humor – zwłaszcza gdy jadę przez rozćwierkane śpiewem ptaków parki. Korzystam z samochodu tylko w nielicznych przypadkach – najczęściej, gdy jadę poza Warszawę.
2. Negocjuj abonament za kablówkę lub zrezygnuj z niej
Czy naprawdę musisz mieć 92 programy? Czy poza kablówką nie opłacasz jeszcze Netflixa, HBO czy innych sieci? Odłączyliśmy w domu kablówkę i – przyznam szczerze – nikt nawet nie zauważył, bo na YouTube są lepsze treści za darmo. Jeśli chcesz zostawić swoją kablówkę, zobacz kiedy ostatnio ją negocjowałeś.
Klientów, którzy nie negocjują, sieci kablowe nazywają „śpiochami”. Firmy te mają trzy poziomy ofert dla obecnych usługobiorców:
(1) oferta dla śpiochów,
(2) oferta za przedłużenie umowy,
(3) oferta utrzymująca klienta.
Śpiochy płacą najwięcej. Oferty przedłużeniowe zwykle mają taką samą cenę lub ciut wyższą, ale w zamian możesz otrzymać szybszy Internet czy dodatkowe opcje. Ale najlepsze oferty ma dział utrzymania klienta, których inne działy w ogóle nie widzą. Wyślij pocztą wypowiedzenie umowy, a skontaktuje się z Tobą dział utrzymania klienta. Jeśli umowa kończy Ci się za kilka miesięcy, wpisz sobie tę datę w kalendarzu i jak przyczajony tygrys czekaj na negocjacje.
3. Pij wodę z kranu
Jeśli w Twojej miejscowości woda z kranu nadaje się do picia, to pij właśnie kranówę. Zaoszczędzisz pieniądze i miejsce na wysypisku, gdzie zalegają tony plastikowych butelek. Jeżeli nie jesteś przekonany, zachęcam Cię serdecznie do zajrzenia na stronę Piję wodę z kranu. To społeczna inicjatywa, która zrodziła się z pytania o to dlaczego w kraju, w którym prawie każdy ma bezpośredni dostęp do wysokiej jakości wody w domu, wciąż kupuje się wodę butelkowaną. To nieekologiczne, nieekonomiczne i niepraktyczne. Najczęściej kupowanie butelkowanej wody w sklepie to kwestia przyzwyczajenia, a nie świadomego wyboru. Od kilku lat jedziemy całą rodziną na warszawskiej kranówce i wciąż się nie mogę nadziwić, jak mogłem kiedyś kupować całe zgrzewki plastikowych butelek?
4. Zabieraj z domu jedzenie do pracy
Najwygodniejszym sposobem na jedzenie w pracy są przekąski od „pana kanapki” albo obiad zjedzony na szybko w knajpie. Być może nawet nie zauważasz, jak te pieniądze wypływają z Twojej kieszeni. Kiedy jednak podliczysz, ile rocznie wydajesz na gotowe jedzenie kupowane w pracy, możesz się chwycić za głowę. Ja, swego czasu, właśnie tak zareagowałem. Każdego dnia wydawałem od 25 do 30 zł na „lunch” i przekąski. Przy 251 dniach roboczych w roku wydawałem w ten sposób od 6 275 zł do 7530 zł! To było chore!
Zamiast przepłacać, możesz kupić znacznie tańsze produkty w sklepie, które będą świeże, zdrowe i dodadzą Ci energii na wiele godzin. Jedz sezonowo – korzystaj z warzyw i owoców, które są aktualnie dostępne i próbuj nowych smaków. Żyjemy w pięknych czasach dostępności do tysięcy blogów kulinarnych, dzięki którym już ciężko o wymówkę, że przygotowanie jedzenia w domu jest za trudne.
5. Nigdy nie rób zakupów „na głodnego”
Jeżeli idziesz na zakupy głodny, najprawdopodobniej skończysz przy kasie płacąc za rzeczy, których normalnie byś nie kupił. Jasne, że czasem warto zaopatrzyć się w większe ilości pewnych towarów, aby nie robić zakupów zbyt często. Gdy jednak w supermarketach widzę wózki wypchane po brzegi żywnością, zaczynam się bać, że wybuchła wojna. Jeśli kupisz większe ilości niektórych produktów (wędliny, słodycze, napoje, przekąski), to po prostu więcej i szybciej zjesz. Efekt netto? Mniej pieniędzy w portfelu i więcej centymetrów w pasie. Jak temu zaradzić? Bardzo prosto. Przed zakupami zrób listę produktów, których NAPRAWDĘ potrzebujesz. Sprawdzone, działa! I jeszcze jedno. Nie zabieraj na takie zakupy dzieci 🙂
6. Nie kupuj drogich prezentów
Obdarowywanie się jest super – sam bardzo lubię robić i dostawać prezenty. Jednak im jestem starszy, tym bardziej doceniam czas, który mogę poświęcić bliskim mi osobom i na odwrót – czas, który moi bliscy, w ramach prezentu, poświęcają mi. Doskonale pamiętam wspólnie spędzone chwile, w przeciwieństwie do materialnych prezentów, które gromadzą jedynie kurz. Uwaga i zaangażowanie to najpiękniejsze, czym możemy podzielić się z osobami, na których nam zależy. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że są one zupełnie za darmo. W dodatku spędzając czas z ważnymi dla nas osobami, obdarowujemy również siebie. Dlatego, jeżeli w najbliższym czasie czekają Cię czyjeś urodziny, pomyśl o prezencie DIY. Nie masz pomysłu? Nic straconego! W 63. odcinku podcastu znajdziesz listę 19 bezcennych i niestandardowych prezentów. Co prawda mowa tam o prezentach pod choinkę, ale większość z nich jest na tyle uniwersalna, że spokojnie możesz podarować je w dowolnym momencie roku.

7. Umawiaj się ze znajomymi w domu lub na świeżym powietrzu
Spędzanie czasu ze znajomymi lub z rodziną nie musi być kosztowne. Spotkania w knajpie, czy restauracji są atrakcyjne, ale też sporo kosztują – zwłaszcza, gdy niespodziewanie przedłużą się do późnych godzin nocnych, bo zdarzyło Wam się zagadać. Nie musisz zawsze spotykać się na mieście. Świetną alternatywą będzie wieczorek filmowy w Twoim mieszkaniu, wspólne gotowanie, na które każdy przynosi produkty, a na wiosnę piknik na zielonej trawce.
8. Ogranicz kupowanie ubrań
Miałem taki okres w życiu, że wszystkie stare ubrania klasyfikowałem jako „może się przydać w czasie remontu czy sprzątania” i zostawiałem je „na potem”. Efekt był taki, że szafa pękała w szwach. Wprowadziłem wtedy zasadę robienia wiosennych porządków i jeśli czegoś nie założyłem w ciągu roku, to wrzucałem do kontenerów PCK. To otworzyło mi jednak oczy na fakt, że – choć nie miałem tej świadomości – kupuję po prostu za dużo ubrań.
Dlatego usiadłem z kartką papieru i zastanowiłem się na spokojnie, kiedy używam różnych ciuchów. Zrobiłem sobie listę ubrań, w których dobrze się czuję i które faktycznie muszę mieć. Okazało się, że wystarczą mi 4 marynarki, 8 par spodni, 10 koszul, 10 T-shirtów, 2 swetry, 3 bluzy, itp. Lista nie była specjalnie ascetyczna, ale gdy zostawiłem w szafie tylko to, czego faktycznie używam, okazało się, że miejsca jest mnóstwo.
I wtedy wprowadziłem ostatnią zasadę, którą gorąco mogę Ci polecić, jeżeli masz problem z nadmiarem ciuchów (a i tak nie masz się w co ubrać ;)). Teraz, jeśli chcę kupić nową rzecz, to jakąś starą muszę wyrzucić lub komuś oddać. Co to powoduje? Ta zasada tworzy naturalną, mentalną barierę przed spontanicznymi zakupami, bo oznaczają one automatyczną konieczność pozbycia się czegoś, w czym dobrze się czuję. Efekt jest taki, że mam stosunkowo niewiele ubrań, we wszystkich czuję się świetnie, w szafie mam porządek i mnóstwo miejsca, a na zakupy wydaję ułamek tego, co kiedyś. Po prostu okazało się, że tak naprawdę potrzebuję tych ubrań znacznie mniej, niż kiedyś mi się zdawało.
9. Nie kupuj „przydasiów”
Zainspirowany podcastem z Marcinem Krupą, podczas wiosennych porządków zajrzałem do szafek kuchennych i zobaczyłem, ile mam mikserów, blenderów i innych specjalistycznych sprzętów, z których rzadko korzystam. Taki przegląd bardzo studzi zapał do kupienia kolejnego „przydasia”, który wydaje się niezbędny do życia, a – koniec końców – bardzo szybko zapomina się o jego istnieniu. Wyrzuciłem również wszystkie niepotrzebne rzeczy z piwnicy, przy okazji zdając sobie sprawę z tego, ile pieniędzy przeciekło mi przez palce, gdy je kupowałem. Teraz zanim coś kupię, zastanawiam się, jakie są szanse, że dana rzecz wyląduje w ciemnym kącie.
Uzupełnij moją listę i wygraj dowolną książkę o wartości do 100 zł
Zwykle takie „wyliczanki” mają 10 punktów, ale postanowiłem zostawić dziś miejsce dla Ciebie 🙂 Każdy z nas ma inne doświadczenia i przetestował różne patenty na oszczędzanie. Zależy mi abyśmy wspólnie zebrali jak najwięcej pomysłów, które będą pomocne dla całej naszej blogowej społeczności.
Podziel się w komentarzu swoim patentem na wycinanie wydatków i wygraj niestandardową nagrodę. Autorowi najciekawszego komentarza kupię wskazaną przez niego książkę o wartości do 100 zł, dorzucę jako bonus moją książkę „Jak zadbać o własne finanse?” i z największą przyjemnością udam się na pocztę, by wysłać taki prezent 🙂
Zwycięzcę konkursu wyłonimy w czwartek, 9 maja, o godzinie 20:00, a wyniki ogłoszę w tym wpisie. Serdecznie zapraszam Cię do zabawy i przede wszystkim do wzajemnego dzielenia się wiedzą. Dzięki temu pomożesz mi bardzo w realizacji misji tego bloga:
Uzbroić 15 milionów Polaków w wiedzę i narzędzia,
które skutecznie pomogą im zadbać o własne finanse,
by mogli się bogacić i realizować swoje pasje.
…dołączając jednocześnie do grona #finhackerów – społeczności osób, które w mądry sposób dbają o własne finanse 🙂
Wyniki konkursu
Zamieściliście aż 193 komentarze (!!!) z pomysłami na wydatki, które można wyciąć od razu. Liczba komentarzy i Wasze zaangażowanie po prostu mnie uskrzydliło i sprawiło, że jeszcze więcej energii pakuję w pracę.
Każdy Twój komentarz, każda odpowiedź na moje zapytanie to taki znak z Twojej strony, że to, co robię, jest dla Ciebie ważne, pomocne i trafia w temat, który leży Ci na sercu. A najbardziej mnie cieszy, że wokół bloga zebrała się taka wspaniała społeczność, która sobie nawzajem pomaga. W społeczności tkwi siła.
Wasze pomysły na wycinanie wydatków to prawdziwa kopalnia praktycznej, zweryfikowanej w boju wiedzy, po prostu złoto. Myślę, że teraz już nikt nie powie, że nie ma pomysłu ;p
Przestudiowałem wszystkie komentarze bardzo wnikliwie i naprawdę niezwykle trudno było mi wybrać tylko jednego zwycięzcę. Tak naprawdę każdy komentarz wiele wnosi. Dlatego też poza nagrodą główną przyznam dodatkowo wyróżnienia.
Nagrodę główną otrzymuje Loniulka. GRATULACJE! Dziękuję Ci za niezwykle konkretne porady.
Cześć Marcin i Drodzy Czytelnicy ?
nie będziecie mieli łatwo przeczytać te wszystkie komentarze i wytypować zwycięzcę/zwyciężczynię ?
Moje sposoby na wycinanie wydatków są dosyć proste:
- jako że mieszkam w bloku, zakręciłam grzejniki, bardzo lubię roczne rozliczenie. Administracja co roku dzwoni i upewnia się, czy licznik się nie popsuł. No, nie popsuł się ? kilka stówek rocznie w kieszeni.
- elektryka w domu jest zrobiona w ten sposób, że jak mnie nie ma ponad 12 h dziennie, licznik stoi w miejscu. Włączona jest wyłącznie lodówka. Niższe rachunki za prąd też lubię.
- Wszelkie ładowarki odłączam z kontaktów, gdy komputer/telefon się naładują.
- Jako, że u mnie w domu najwięcej prądu bierze TV i czajnik, wodę gotuję i zalewam napój od razu (kiedyś zapominałam i tak grzałam wodę kilka razy w ciągu godziny nawet). TV wł jedynie gdy mam ochotę coś obejrzeć i odpocząć (uwielbiam dokumenty – polecam Planeta Ziemia).
- Zmywarkę uruchamiam, gdy jest zupełnie załadowana. Tabletki kupuję zawsze w promocji. Myję na trybie oszczędnym.
- Pranie robię, gdy uzbiera mi się masa ciuchów. Proszek i płyn do płukania zawsze kupuję w promocji.
- Wszelkie sprzęty w domu posiadam najwyższej klasy energetycznej. Raz a porządny sprzęt, na lata. Podczas wyboru cena jest dla mnie najmniej ważnym kryterium i świetnie się to u mnie sprawdza.
- Żarówki wymienione wszystkie na energooszczędne ?
- Nowy telefon? na pewno nie potrzebujecie, jeśli poprzedni wciąż działa. Wycinacie ten wydatek.
- Rachunek za telefon na 100zł? Zapomnijcie, dzwonicie do operatora, renegocjujecie abonament i voila, 75zł miesiecznie w kieszeni = 900zł rocznie leci na oszczędności
- TV/kablówka/internet? Polecam zostawić neta, reszta out! 600 w kieszeni, jeśli musisz mieć Netflixa, umówcie się ze znajomymi/rodziną na wspólny pakiet, to wciąż 444 w kieszeni rocznie.
- Koniecznie musisz kupić nowy ciuch, zastanów się 2x. Jeśli nadal potrzebujesz, sprzedaj coś czego już nie nosisz. Niektórzy też korzystają z lumpeksów/wymiany ciuchów w necie itp.
- Sprzedaj wszystko to czego nie potrzebujesz. Gromadzenie rzeczy w szafach to też koszt.
- Rower, spacer zamiast samochodu lub komunikacji miejskiej. Dla mnie to 900 zł rocznie.
- Wytnijcie wydatki na książki, o ile możecie (wciąż pewne pozycje warto mieć w domu i do nich wracać, ale kolejny kryminał czy romans na półce to już nie koniecznie) i skorzystajcie z bibliotek. Polecam blogi, podcasty, audiobooki. Są rewelacyjne.
- Woda w butelce, nie dziękuję. W pracy i domu mam filtr, a na drogę butelkę wielokrotnego użytku. Jakieś 1500 w kieszeni.
- Zadbajcie o odporność. Lepsze jedzenie, trochę sportu i comiesięczne wizyty u lekarzy a potem w aptece macie z głowy. Dla mnie to była co najmniej stówka co miesiąc. Teraz jakieś kilkadziesiąt groszy na imbir i kurkumę. Szacuje to na 1100zł rocznie oszczędności, plus 20% więcej do pensji, za brak chorobowego.
- Wytnijcie wydatki za wszelkie konta bankowe, one na prawdę mogą być darmowe w 100%.
- Potnijcie karty kredytowe po ich spłacie.
- Jak mięso, to od rzeźnika, zmiel w domu, przygotuj samodzielnie, podziel na porcje na kolejne obiady. Koszt mielonego z opakowania w markecie to 17zł/kg i chrząstki w pakiecie. Zmielone w domu 13 zł i zdrowe zęby.
- Nie wydawajcie na reklamówki, szmacianka i plecak, a na co tygodniowych zakupach oszczędzacie jakieś 50zł rocznie.
- Jeśli koniecznie musisz coś kupić w necie, zapytaj znajomych czy czegoś nie potrzebują. Ja pytam w pracy i zawsze ktoś się znajduje na wspólną przesyłkę, lub darmową powyżej x kwoty zamówienia. i poszukaj cashbacku, kodów rabatowych. sprawdza się to w 80%. Zwroty cashback to nawet kilka procent, z kodów do -30%.
- Jeśli już w domu nie masz motywacji ćwiczyć zapytaj w pracy o karnet, zamów dopiero jak będziesz potrzebować. Koszt karnetów na siłowni to kosmiczna kasa. Dla mnie to ponad 1400zł rocznie.
- Kupujcie większe opakowania, jeśli mowa o chemii do domu. Ileż to jest kasy! Szampony w profesjonalnych sklepach fryzjerskich są 4x tańsze niż z popularnej sieci. zamiast 120zł na sam szampon rocznie wydaje na świetny i mega wydajny produkt 40zł.
- Zakupy spożywcze? Tylko z listą. świeżyzna co drugi dzień, tylko minimum potrzeb. Większe zakupy możesz zrobić raz na dwa tygodnie. Gotowanie w domu. Śniadanie w domu. Obiady można peklować w słoikach. Zamrozić. Nie kupujcie więcej niż potrzebujecie. Ja nie wyrzucam jedzenia praktycznie wcale. Ani na co dzień, ani po świętach. Absolutne minimum wystarczy. Na niewyrzucaniu jedzenia i odpowiednim planowaniu wydatków na jedzenie rocznie zaoszczędzam 10 tys zł. I wcale nie przymieram z głodu ?
- Negocjujcie ceny, wszędzie. Dostaniecie rabat nawet na skarpetki.
- Jeśli buty to tylko dobrej jakości zawsze na wyprzedażach. Na tych za 30-40 zł wychodzi się drożej. Przeliczyłam na sobie.
- Dla kobiet: paznokcie u kosmetyczki to komfort, ale nauczenie się, sprzęt niezbędny i wykonywanie go samodzielnie w domu to oszczędność czasu i pieniędzy oraz satysfakcja. Dla mnie to 1500zł rocznie.
- Te powyższe moje wyliczenia to jakieś ponad 20.000zł rocznie. Ale suma co? Też nie wierzyłam, dopóki sobie tego nie policzyłam. Ta kasa leci rok w rok na oszczędności. I cieszę się, że teraz mogę najpierw zapłacić sobie ?
- Nie warto oszczędzać na dobrym ubezpieczeniu na życie, na edukacji, emeryturze, dentyście, ew zabiegach lekarskich/badaniach . Profilaktyka zawsze będzie tańsza niż leczenie.
To moje wypracowane punty, których trzymam się od kilku lat i które również szanuje i respektuje moja lepsza połowa ? Uwierzcie mi, wcale nie czuję się ograniczona finansowo, wręcz przeciwnie w końcu mam poduszkę, w końcu mogę pojechać na upragnione wakacje, w końcu nie żyję od 10-tego do 10-tego, czuję się bezpiecznie, spokojnie, mogę mieć premium Spotify ? mogę mieć premium dostęp do audiobooków. Mam na swój angielski, na kursy, na książki techniczne. Czuję, że jestem królową swoich finansów i jakby na to spojrzeć jeszcze bardziej optymistycznie, to całkiem dziana ze mnie babka ?
Takie racjonalne podsumowanie moich działań finansowych tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze robię. ps. tak, ja też kiedyś pożyczałam kasę od rodziny, bo brakowało.
Polecam, da się! ?
Wyróżnienia w postaci książki „Jak zadbać o własne finanse” z moją dedykacją i autografem wygrali (imię jest linkiem do komentarza):
– Marta
– Magda
– Waldek
Gratuluję wszystkim zwycięzcom 🙂 Na adres e-mail, który podaliście zostawiając komentarz, otrzymacie informacje na temat odbioru nagrody.
Hej Marcin,
u mnie niestety dojazd do pracy komunikacją miejską i międzymiastową nie wchodzi w grę (40km+na drugi koniec miasta), ale swego czasu szukałem oszczędnośći właśnie w ograniczeniu spalania. Stworzyłem sobie prostego Excela z rozgraniczeniem miasto-trasa, ilość przejechanych kilometrów na litr, ilość zatankowanego paliwa, kwota, STACJA NA KTÓREJ TANKOWAŁEM i prowadziłem go przez prawie pół roku. Najbardziej zaskakujące było jak dużo pali mój chcąc nie chcąc mały samochód (stary VW Polo). Zainteresowałem się eco-drivingiem (lub jak kto woli hyper-millingiem) czyli po prostu zwyczajną jazdą ekonomiczną.
Polecam każdemu poczytać jakie zachowania można w sobie wyuczyć, żeby ograniczyć spalanie. Ponadto kilka prostych, a nawet darmowych poprawek jak podniesienie ciśnienia w oponach czy wymiana filtra paliwa pozwoliło mi ograniczyć spalanie o 2-3 litrów benzyny na 100km w trasie i na mieście. Biorąc pod uwagę, że jeżdżę 100 kilometrów dziennie, a średnia cena paliwa waha się od 4,5-5zł za litr potrafię zaoszczędzić trzycyfrową kwotę na tankowaniu i jestem o tym ABSOLUTNIE przekonany.
Dodam jeszcze, że w mojej subiektywnej ocenie stacja paliw na której dokonujemy tankowania samochodu również ma znaczenie. Jako dodatkowy bonus nie-finansowy dodam tylko, że taka jazda jest bezpieczniejsza i dzięki temu ograniczyłem także dość słabe zachowanie na drodze.
Pozdrawiam, świetny blog!
Krzysztof
Ja polecam dbanie o siebie jako inwestycję: wysypianie się, dobre jedzenie, ruch, ubieranie się stosowanie do pogody, pozwolenie sobie na odpoczynek – to naprawdę przekłada się na spore oszczędności i czasu i pieniędzy, bo nie trzeba stać w kolejkach do lekarza czy apteki po lekarstwa.
A poza tym: pomimo że czytam sporo, to przestałam kupować książki (po części dlatego że mam w domu jeszcze sporo pozycji, które kupiłam i nie miałam kiedy przeczytać). Pożyczam od znajomych albo z biblioteki. Swoje książki, które już przeczytałam staram się sprzedawać lub wymieniać w grupach facebookowych.
Kosmetyki typu szampon, żel pod prysznic, odżywka zawsze zużywam do końca zanim kupię kolejne – w ten sposób nie posiadam już kolekcji 10 odżywek do włosów, gdzie nawet nie wiedziałam jak się sprawdzają, bo tak nimi żąglowałam że nie zdążyłam zauważyć, która się sprawdza a która jest bublem.
Jak tylko mogę sobie na to pozwolić to nie rozkładam na raty np ubezpieczenia na auto. Owszem jednorazowo to spory wydatek, ale w skali roku to oszczędność 100-200zl.
Kupując używane rzeczy (np ubrania, meble) staram się negocjować ceny
Cześć Marcin świetna lista. Każdy punkt do mnie przemawia. Szczególnie negocjowanie abonamentow, jestem w tym dobra. Jakiś czas temu wynegocjowalam 200zlotych miesięcznie na wynajmie mieszkania ;). Jestem urodzona minimalistka choć mój mąż uważa że sknerą ;). W szafie mam 12sztuk odzieży. Kosmetyki do makijażu kupuje raz w roku. Chemii do domu nie kupuje na ogół używam sprawdzonych metod babć typu ocet i soda które naprawdę działają. Kosmetyki dla calej rodziny mydła olejki itd kupuje ekologiczne w polskich mydlarniach lecz korzystamy z nich wszyscy unikam kupowania szamponów z sls do każdego rodzaju włosów domowników. Ubrania dzieciakom kupuje Polskiej produkcji i dobrej jakości a to dla tego że nosi je troje dzieci jak tylko jedno wyrośnie odziedzicza je następne w świetnym stanie dzięki czemu nie kupuje jednorazowych ubrań w sieciowkach i oszczędzam. Z zabawkami robimy podobnie. Książek raczej nie kupujemy choć czytamy mnóstwo, ebooki i biblioteki to super sprawa. Gdy potrzebuje czegoś najpierw sprawdzam czy nie ma tego na olx często znajduje za ułamek ceny potrzebny przedmiot, ostatnio kupiłam tak nowy wózek. Poruszamy się pieszo lub komunikacja miejska. Choć auto mamy. Dbamy o siebie jemy zdrowo co przekłada się na rzadkich wizytach u lekarzy i w aptekach.
Hej,można wiedzieć jakich producentów wybierasz jeśli chodzi o ubranka dla dzieci? Ja także mam dość sieciowek-jednorazowek, pozdrawiam
Podpisuje się pod komentarzem Krzysztofa w 100%.
W uproszczeniu wynika to z prostej zasady zachowania energii. Aby rozpędzić samochód do prędkości przelotowej musimy wykonać prace. Prace wykonuje silnik, gdzie energia chemiczna paliwa, zamieniana jest na energię kinetyczną pojazdu. Mając energię kinetyczną musimy ją tylko podtrzymywać by pokonać opory powietrza i opory toczenia i tutaj dwie kluczowe kwestie:
1. Czym wiecej energi wytrącamy przez hamowanie, tym droższy przejazd. Energia kinetyczna zamienia się w ciepło na skutek tarcia klocków hamulcowych o tarcze hsmulcowe. W efekcie płacimy podwójnie: za podgrzanie powietrza otoczenia + klocki i tarcze, które szybciej trzeba wymienić.
2. Czym szybciej jedziemy na trasie tym większe opory powietrza musimy pokonać. Opory powietrza rosną z kwadratem prędkości.
Zdjecie nogi z gazu przy widocznym z daleka czerwonym świetle + dohamowanie silnikiem zamiast klockami, powoduje iż energia kinetyczna pojazdu zamiast w ciepło, zamieni się w energię mechaniczną silnika, więc w pewnym sensie odzyskujemy energię.
Oszczędności w moim przypadku, to ok 300km/bak 60l. Tzw ekodriving w moim przypadku pozwala mi przejechać ok 1000km na jednym baku (60 litrów ON). Zanim zacząłem tak jeździć, 650-700km max.
Pozdrawiam, Konrad
Ja również przez ponad pół roku intensywnie analizowałam wydatki na paliwo. I efekt jest taki, że sprzedałam poprzedni samochód (palił 5 l diesla na 100 km), a kupiłam inny, z instalacją gazową, który pali tylko 6 l gazu na 100 km. Z samej zamiany samochodu zostało mi 1 600 zł w gotówce, ale wydatki na paliwo miesięcznie spadły o 300 zł!
W sezonie chorobowym, ale nie tylko zanim wykupie kolejna torbę leków od lekarza (szczególnie dla dzieci) sprawdzam w domu co już mam i czego mogę nie kupować.
Albo jeszcze praktyczniej jest mieć listę leków, które w domu mam i sugerować lekarzowi i co możemy wybrać z juz posiadanych.
Każda wizyta w aptece to naprawdę spory wydatek, myślę że w skali roku można zaoszczędzić naprawdę sporo, i zapobiec wyrzucania leków, które otwarte (szczególnie syropy, maści, krople) szybko stają się niezdatne do spożycia.
Najlepszy sposób na oszczędności? Zakup szczoteczki elektrycznej. Po pierwsze myje dokładniej niż zwykła, więc u dentysty nie wydaję horendalnych kwot na plomby etc., właściwie płacę tylko za sam przegląd. Po drugie, na główce szczoteczki mieści się mniej pasty niż na zwykłej, wiec oszczędzam na paście do zębów.
Nie pij kawy na mieście. Zainwestuj w porządny, stylowy kubek termiczny i zamiast kupywać kawę w sieciówkach czy stacjach benzynowych, przygotuj ją sam w domu. To ogromne oszczędności finansowe (jedna kawa może kosztować tyle co opakowanie, które wystarczy na miesiąc) i ekologiczne (nie korzystasz z opakowań jednorazowych).
Ceny kaw potrafia posxybowac do nawet 19 plnow za kubek.
Parzenie w domu i branie na wynos to sporo mniejszy wydatek.
Polecam Aeropress, jednorazowo kosztuje tyle co 8-10 kaw na mieście, za to frajda z przygotowywania kawy niesamowita, a w perspektywie kilku miesięcy cena zwróci się 🙂
Bardzo ciekawy artykuł 🙂 Chętnie podzielę się swoimi nawykami na oszczędzanie czasu i pieniędzy:
1. Nie mam w ogóle TV od 7 lat- dzieci są do tego przyzwyczajone i nie narzekają. Mamy masę dodatkowego wspólnego czasu, większą ciszę bez zakłócaczy i żadnego abonamentu TV i wymiany telewizora na “nowszy” model
2. Mamy w domu popconiarkę o wartości 90zl, która robi nam zdrowy popcorn za dosłownie grosze (duża miska popcornu=ok. 20gr). Zastępuje nam to często przekąski (nawet w pracy i szkole) a przy tym to świetna frajda 🙂
3. Mam zainstalowaną aplikację z aktualnymi promocjami w wielu sklepach. Przed zakupami przeglądam gdzie warto podjechać żeby kupić taniej to co aktualnie mam na liście zakupów
Czy Twoja aplikacja uwzględnia koszt dojechania autem do tańszego marketu?
I czy bierzesz pod uwagę, że kupowanie w supermarketach wpędza nas w spiralę ubóstwa? 🙂
A ja napiszę… Rób zakupy w sklepach osiedlowych. Ja idąc na zakupy do dużego hipermarketu wydaję znacznie więcej na rzeczy, których zupełnie nie potrzebuje. Poza tym oszczędzasz przez to mnóstwo czasu, a jak wiadomo czas to pieniądz. Szczególnie jeśli pomyśli się ile można w tym czasie zrobić.
Rozwiązaniem, z którego korzystam od dawna są zakupy spożywcze/kosmetyki/chemia przez internet z dostawą raz w tygodniu. Czasu i własnych nerwów oszczędność maksymalna, nie kupuję nic nadprogramowego, a korzystając z piotra i pawła, nie czuję się jakbym wspierała wroga. Dostawa powyżej 200 zł za darmo, od 150 zł to koszt 5 zł… I robiąc zakupy już tak ponad 3 lata nie zgadzam się z wyrobionym PR-em tej marki, że jest droga. Przynajmniej dla mnie pod względem ceny, jakości i asortymentu to akuratne optimum. Porównywałam ceny na początku i byłam dość zaskoczona zbliżonym wynikiem do ‘tańszych’ sklepów.
Ja wolę za to jechać do supermarketu z listą, po jedzeniu (nie na głodnego) i bez dzieci (choć bardzo lubią zakupy). Załatwiam wszystkie zakupy w 1 miejscu i oszczędzam czas i paliwo na dojazd do każdego sklepiku z osobna, gdzie kupiłabym po 2-3 rzeczy z listy 😉
Trochę będzie polemicznie odnośnie zwycięskiego wpisu, zresztą słusznie zwycięskiego bo jest tam kupa dobrych rad i te kwoty:-). Na tym zakręcaniu ogrzewania to trochę taka oszczędność jak na podciągnięciu kabla z prądem z piwnicy…ktoś za to i tak zapłaci. Nie grzejesz ty, to inni cię ogrzeją, im zużycie wzrośnie bo przecież ściany budynku odpowiadają za największą utratę ciepła.
No i mimo wszystko warto oszczędzać na lekarzach i badaniach, wiem co mówię po pracuję w branży. Prywatna opieka zdrowotna często staje się koniecznością wiadomo, ale tu jest też zróżnicowanie cenowe. Warto poszukać tańszego, a z dobrymi opiniami lekarza. W tych aspektach też jest wiele marketingu – piękne gabinety i lokale z przytupem, plazma na ścianie, darmowa kawka i nasze przyzwyczajenia – często chodzimy gdzieś do lekarza bo ktoś nam polecił. Osobiście podczas ciąży mojej żony zaoszczędziliśmy kilka tysięcy złotych. Zrezygnowaliśmy z prywatnych wizyt u ginekologa z polecenia. Po pierwsze 200 zl za wizytę, wymóg wizyt co 2-3 tygodnie, pani nawet sprzętu nie miała dobrego, gabinecik gdzieś w domu, każde usg kończyło się informacja, że trzeba by to pójść skontrolować do szpitala bo tam mają lepsze usg, do tego nie zatrudniała żadnego personelu pomocniczego więc kolejka do niej była wielogodzinna (oszczędność czasu), do tego gabinet miała za miastem (dojazd), do tego opłaty dodatkowe za wystawienie zwolnienia lekarskiego czy za zaświadczenie potrzebne później do becikowego (sic!). Poszliśmy więc do publicznego gabinetu w szpitalu, gdzie cudowna pani doktor na przyzwoitym sprzęcie przyjmowała nas co 3-4 tygodnie, zlecała potrzebne badania itp. Trzeba wiedzieć że opieka okołoporodowa i nad ciężarna jest usystematyzowana prawnie i na ogół nie ma innego wyjścia i muszą w publicznej czy prywatnej placówce kobiecie zrobić badania odpowiednie w odpowiednim czasie. U nas się to sprawdziło, pewnie nie u każdego, ale warto rozważyć i pamiętać że w medycynie marketing też hula.
Podobnie jest z badaniami – wiele podstawowych badań się nam należy w POZ za składki. A jeśli już prywatne to tutaj też są różnice w cenach albo pakiety promocyjne za wielokrotne korzystanie, no i uwaga na wypychanie badań przy okazji. To co wam potrzeba, co zalecił lekarz a nie tam czary mary, wiele parametrów wyjętych z kontekstu jest diagnostycznie nieprzydatne. A lubią teraz wpychać np. badanie na pasożyty, bo jak złe samopoczucie to pewno pasożyty… Albo badanie 5 razy do roku stężenia wit. D3 bez wskazań.
To co w ostatnich miesiącach pozwoliło nam uniknąć wielu niepotrzebnych wydatków przy dziecku to pytanie rodziny i znajomych o ubranka, łóżeczko, wanienkę. Noworodek naprawdę nie potrzebuje wiele, ubranka nosi 3-4 tygodnie, bo tak szybko zmienia rozmiar. Mleko ma od mamy, miłość od całej rodziny. Tylko fotelik kupiliśmy nowy, bo poprzedni, po starszych siostrach miał już 6 lat i balismy się mikrouszkodzeń i zużycia materiału. W prezencie od odwiedzajacych Syn dostawał pieluszki, zabawek póki co nie potrzebuje. Na chrzciny dostanie od każdego książkę z dedykacją. A gdy przyjdzie czas poznawania nowych smaków, na pewno zamiast drogich słoiczków i kaszek pełnych cukru, będzie próbował zupki ugotowane i zmiksowane przeze mnie.
Syn ma już 3 miesiące i obyliśmy się bez wielu gadżetów za grube tysiące, które są na koncie oszczędnościowym i będą mogły być wydane np. na kształcenie.
Ale do tych mądrości doszłam dopiero przy trzecim dziecku 🙂
Chemia domowa. Producenci mamią nas specyfikiem na każdy rodzaj powierzchni i porę roku. Większość jest całkowicie zbędna. Wystarczy płyn do mycia naczyń, jeden uniwersalny płyn do powierzchni oraz płyn do czyszczenia toalet, ew do mycia szyb i luster. I oczywiście woda i szmatka 😉 Od dawna nie używam też płynu do płukania tkanin a ilość proszku daję mniejszą niż zaleca producent na opakowaniu. Przy zwykłym codziennym praniu całkowicie wystarcza.
Podobnie jest z kosmetykami, szczególnie dla kobiet. Półki uginają się od produktów oddzielnych na każdy kawałek ciała, zupełnie bezsensu.
Ja polecam wode z octem (sprzątam ta mieszanka calutki dom – lacznie z myciem okien, wc i podlogi) zamiast płynów oraz sode. 😉 lustra szmatka dedykowana do okien. Zero chemii i zapach octu staje sie uzalezniajacy 🙂
Jedyne, co kupuje z chemii domowej to plyn do mycia naczyn, ale zaczyna podrazaniac mi rece wiec moze poszukam przepisów na wlasne mieszanki 😀
Zamiast płynu do naczyń polecam gorczycę! 🙂
Kupuję ziarno (np. tutaj https://www.badapak.pl/szukaj?szukaj=tak&fraza=gorczyca), potem mielę po trochu i gąbkę do naczyń zamiast w płynie maczam w pudełku z gorczycowym proszkiem. Jak się w pudełku skończy – mielę nową porcję. Działa rewelacyjnie!
A przy okazji, w razie nagłego spotkania z weną kulinarną – jest z czego zrobić domową musztardę 😉
Nie znałam sposobu z gorczycą – spróbuję! Dzięki 🙂
Domowa chemia jest super! Do blatów w kuchni używam teraz zrobionego przez siebie płynu z octu wody i cytryny, mam 2 rodzaje robionych proszków do prania- jeden do pieluszek wielorazowych bo musi być bez mydła ( swoją drogą te pieluszki to też sposób na oszczędzanie). Sodę, kwasek czy boraks można kupić w kilkukilogramowych workach w wielu sklepach internetowych. Wychodzi jeszcze taniej! A przepisów na domowe środki czystości jest w necie naprawdę mnóstwo- i to za darmo! Nawet nie ma potrzeby kupować past do zębów jeśli ktoś jest się w stanie przyzwyczaić do takiej pasty domowej. To samo z kosmetykami: olej kokosowy może śmiało zastąpić płyn do demakijażu, balsam czy pomadkę. Już nie wspomnę o walorach zdrowotnych takich rozwiązań ?
Gosia – w punkt. Zarówno pod kątem kosmetyków, jak i chemii do sprzątania w przeciętnym gospodarstwie wystarczyłoby 25% asortymentu. Wchodząc do łazienek znajomych dosłownie nie mogę się nadziwić “na co im tyle”. I co gorsza “jak sam kiedyś mogłem tyle tego używać”.
No dokładnie! Ja mam w domu płyn do mycia naczyń, domestos, środek do szyb i zbędny aczkolwiek obłędnie pachnący limonką płyn do mycia podłóg.
Także gdyby nie ten płyn do mycia podłóg według mnie byłoby idealnie. Ale cóż nikt nie jest idealny a ten zapach limonki jest “grzechu wart” ?
Korzystaj z grup “oddam za darmo/wymienię”. Mam wielką satysfakcję, kiedy oddana przeze mnie ( niech i szczególnie bliska) krąży w takiej grupie i daje wiedzę wielu innym odbiorcom. A książki, wiadomo, szczególnie te dopracowane i wartosciowe merytorycznie, do tanich nie należą. Nie mniejszą mam satysfakcję, kiedy widzę, że sukieneczka mojej córki, którą wczesniej “puściłam w świat” znajduje kolejnego nabywcę drogą wymiany. Niech Matka Ziemia ma jeszcze coś z życia….
Torebki w supermarketach kosztują. I nawet nie patrzymy przy kasie ile kosztują. Mam zawsze przy sobie szmacianą fajną torbę na zakupy. A na wieksze zakupy chodzę z plecakiem.
Może to niedużo, ale myślę, że to całkiem niepotrzebny wydatek, a i Ziemia będzie zdrowsza 🙂
10. Podwyzka = nowy sprzet na raty
Znam osoby, ktore zaraz po pierwszej wyplacie nabywaja sprzet na raty. Nie waxne jaki. Wazne ze nowy. Pomijajac potrzebe posiadania czegos nowego, jakiegos przydasia, to przeciez mozna ominac oprocentowany zakup odkladajac kwote, o ktora zwiekszylo sie wynagrodzenie.
Zmień konto bankowe na tańsze. Zamiast trzymać swoje pieniądze w banku, który zdziera z nas krocie za opłaty konta przenieś się do banku w którym prowadzenie rachunku jest za darmo lub wystarczy spełnić proste warunki, żeby darmowe było 🙂 Sama przeniosłam się niedawno i jeszcze 200zł dostałam 😀
Wbrew pozorą możemy mega oszczędzić wycinając z naszego budżetu pozycje przeznaczone na słodycze czy szybkie jedzenie na mieście. Wystarczy przez miesiąc, dwa wyodrębnić osobną pozycję i zobaczyć jak duża jest to kwota 😉 A w efekcie mamy więcej w portfelu i jeszcze jesteśmy zdrowsi 😀
Cześć,
1. Nie kupuj książek. Dokładniej – nie kupuj książek, które później będą zalegać na półce. Dużo czytam 3-4 książki w miesiącu. Kiedyś wydawałam na nie od 60 do 140 zl w zależności od miesiąca i miejsca zakupu. Dziś korzystam z Legimi i czytam na telefonie. Abonament przy abonamencie w Play to 20 zl miesięcznie za nieograniczony dostęp do ebooków. Różnica? Kilkadziesiąt złotych miesięcznie. A jeśli coś naprawdę chcę mieć na półce? Kupuję po przeczytaniu w Legimi i do tego wracam.
2. Zwiedzanie i praca w podróżach. Bardzo dużo pracuję poza miastem zamieszkania. Firma zapewnia hotel, śniadanie i dietę. Ale w podróżach, po pracy, kusi sprawdzić kawiarnie w mieście, knajpy, pójść do ciekawego miejsca. Stąd też moje wydatki kiedyś przekraczały o bardzo dużo wpływy z diet. Teraz częściej odwiedzam miejsca bezpłatne, jeziora, ryneczki miast, szukam dni w których muzea są darmowe. Nie muszę wydawać, żeby poznać miasto. A od samotnej kawy w kawiarni wolę książkę w parku.
3. Nawiązując do punktu 2. Bywa, że czegoś zapomnę. Najczęściej kosmetyku. Balsamu, który lubię, odżywki, lakieru do paznokci. Łapałam się na tym, że kiedy zapomniałam na wyjazd rzeczy potrzebnych, ale nie niezbędnych – to je kupowałam. Po powrocie robiła mi się kolekcjach np. wspomnianych balsamów. Jestem na etapie zmiany tego przyzwyczajenia. Nie mam czegoś, co nie jest mi niezbędne – nie kupuję. To tylko 3-4 dni.
4. Kupowanie na głodnego? Zauważyłam, że tak ja, jak i znajomi kupujemy pod wpływem emocji. Ciężki dzień w pracy? Klient, który mnie zdenerwował, szefowa nie w sosie- mnóstwo przykładów. W nagrodę zakupy. Bo mi się należy. Zrobiłam listę rzeczy, czynności, które mnie relaksują. Prysznic, spacer, książka, piosenka, ćwiczenia, herbatka, którą mam w domu. I nagle zakupy nie są konieczne.
To to mi przyszło do głowy 🙂 Dzisiaj np. dla relaksu dzielę się swoimi myślami pod Twoim tekstem. Wskazówki warte ciągłego przypominania.
Pozdrawiam
W sprawie książek: nie wszystkie warto kupować, choć warto przejrzeć. Wiele książek popularnonaukowych czy poradników zawiera treści, która już znam, a poza tym autor rozpisuje się, z kim i o czym rozmawiał by dojść do jakiegoś wniosku. Treść, która faktycznie mnie interesuje i stanowi nowość często zajmuje tylko kilka czy kilkanaście stron. Ponieważ dość szybko czytam, idę do EMPIK-u i czytam na miejscu. A 40-50zł pozostaje na swoim właściwym miejscu, tj koncie oszczędnościowym.
Pozdrawiam.
Punkt 10. Odkupuj od innych
Pomocne jest poszukiwanie rzeczy do odkupienia od kogoś zwłaszcza takich które się nie niszczą i są używane sporadycznie. Można znaleźć mnóstwo rzeczy prawie nowych, które ktoś sprzedaje bo kupił/dostał i nie używa często nawet nierozpakowanych. Wiadomo są rzeczy które koniecznie trzeba mieć nowe jak fotelik do samochodu czy buty. Ale tam gdzie możemy uznać używane rzeczy warto poszukać na grupach sprzedażowych bo można trafić na perełki taniej nawet o kilkaset złotych.
Pod tym artykułem nie wypada mi odpowiadać na poszczególne komentarze, bo to w końcu konkurs 🙂 Ale chcę tylko, żebyście wiedzieli, że bardzo lubię czytać Wasze komentarze.
Dostaję często maile z podziękowaniami od osób, które piszą, że dużo się nauczyły dzięki lekturze bloga. Prawda jest jednak taka, że ja bardzo dużo uczę się również od Was i jestem Wam za to ogromnie wdzięczny 🙂
Cześć Marcin,
Może ja należę do grupy szczęśliwców, ale większość z tych punków spełniam 🙂 poruszam się komunikacją miejską – dodatkowo jak wszystko dobrze pójdzie, to za 2 lata będę już jeździł nią za darmo, taki ładny dodatek za dobry uczynek 🙂 – a w tym roku planuje dołożyć właśnie rower, ze znajomymi prawie zawsze spotykamy się w domach, wodę z kranu piję od dawna, podobnie jak przygotowuję jedzenie do pracy.
Ja jestem zwolennikiem obcinania kosztów na zakupach. Nie chodzi mi o oszczędzanie na jedzeniu, bo jedzenie pasztetu i parówek zamiast mięsa, kaszy i warzyw odbije się na zdrowiu (i pośrednio też na portfelu), natomiast bardzo łatwo można oszczędzić trochę pieniędzy na chemii, kosmetykach itp. Mianowicie jak widzę że zaczynam przykładowo ostatnią tubkę pasty, będąc w sklepie zwracam uwagę czy jest na promocji. Nie przeglądam nałogowo gazetek szukając na siłę czegoś, po prostu przechodząc alejką rzucę okiem. Podobnie można robić z płynami do mycia, mydłem, proszkami i płynami do prania i wieloma innymi rzeczami. Oczywiście pozostaje kwestia magazynowania ewentualnego nadmiaru zakupów – wiadomo, że osoba mieszkająca w małej kawalerce z żoną, dzieckiem i psem nie może sobie na to pozwolić. Do zakupu niektórych rzeczy warto używać też allegro, ceny potrafią być dużo niższe niż w sklepach (niedawno znajomemu kupowałem jedzenie dla kota, przy zakupie większej ilości, rzędu kilkudziesięciu opakowań była to różnica ok 40% względem ceny w sklepie), a dostawa dużo tańsza (i tu polecę pakiet allegro smart).
Pewnie coś jeszcze by przyszło do głowy, ale już nie dzisiaj 🙂
Spokojnego wieczoru,
Seba
Staraj się kupować rzeczy “z drugiej ręki”. Czasami rzeczy używane są w bardzo dobrym stanie, ale często też nowe, bo ludzie kupili lub dostali w prezencie, ale nie używali.
Oszczedność wody: nie wiem jak u was ale u mnie woda jest bardzo droga aby zaoszczędzić najpierw nalewam wodę i kąpie córkę a późnej ja sie w niej kąpie, mąż już nie rozmyśla stojąc pod prysznicem tylko bierze szybki prysznic od razu zauważyliśmy różnicę w rachunku,
Zakupy: robimy je tylko 1 raz w tygodniu zazwyczaj w piątek i to było dobre posunięcie kiedyś bywałam w supermarkecie co 2-3 dni a to się jajka skończyły a to nie ma już mleka do kawy i za każdym razem we wózku lądowały przy okazji inne produkty które wpadły w oko tak przy okazji to kupię jeszcze….. i tak w tygodniu wyjeżdżałam z 3 wózkami zakupów
z czego później 1/3 lądowała w koszu a teraz plan posiłków, lista zakupów, jedne konkretne zakupy i dużo zaoszczedzonych pieniędzy
Prezenty na święta: to jest zwariowany czas kiedyś kupowaliśmy prezenty wszystkim z najbliższej rodziny to było szaleństwo i kupa wydanych pieniędzy powiedzieliśmy dość i teraz na spotkaniu przedświątecznym gdzie ustalamy co kto gotuj każdy losuje 1 osobę której robi prezent i tak każdy dostaje prezent i jest zadowolony to wielka oszczędność czasu i pieniędzy
Pozdrawiam
Proste i skuteczne. Pasta do zębów w poprzek, a nie wzdłuź.
Staram się kupować przez internet. Zauważyłam, że sporo rzeczy jest tańszych nawet z wysyłką. Mam dużą rodzinę 4+2 więc i wydatki spore. Odkąd mam własną małą bo małą firmę, pieniądze jakby stały się wartościowsze ? Tam gdzie to możliwe – apteka, artykuły szkolne, chemia, staram się robić zakupy przez aplikacje z odbiorem w sklepie. Można na spokojnie porównać ceny, kupuję wtedy tylko to co potrzebne, okazuje się zwłaszcza w Rossmanie, że wiele produktów w regularnych cenach jest tańszych niż te promocyjne ?. Najwięcej wydajemy na jedzenie , więc ważne jest żeby pod koniec tygodnia robić plan spożywczy na kolejny tydzień. Często nie chce mi się po prostu , zmęczenie robi swoje, ale wiem czym to się kończy , kasa znika jak szalona. Przypominam sobie wtedy jeden tekst Marcina. Każdemu się nie chce robić pewnych rzeczy biednemu i bogatemu. Tylko bogaty mimo, że mu się nie chce , robi je. Dla tego jest bogaty. JAK MNIE KO KURCZE MOTYWUJE ???. Jak coś muszę wyrzucić, wyobrażam sobie banknot , który wyrzucam . Daje do myślenia zwłaszcza przy przydasiach.
Hej Marcin,
U nas w rodzinie rozwiązaliśmy problem “drogich” prezentów nieco inaczej. Mianowicie w większym gronie 4-6 osób dogadujemy się w sprawie jednego dużego prezentu dla solenizanta. W ten sposób zarówno prezentem może być coś ekstra, zdecydowanie poza budżetem jednej osoby, a równocześnie płacimy za to tylko cześć całej kwoty.
Odstawiliśmy z mężem słodycze. Córka dostaje tylko w weekendy. Jeśli przychodzi nieodparta pokusa, piekę sama, a że z całego serca nie cierpię gotować, to w zasadzie nie jemy 🙂 I jacy szczupli jesteśmy!
Ja przerzuciłem się na transport podmiejski (Koleje Mazowieckie) i generalnie jestem zadowolony, nie dość że taniej, to jeszcze jest trochę czasu żeby poczytać, lub zrobić prasówkę na telefonie. Na rower mam trochę za daleko 🙂
Z dodatkowych oszczędności bardzo polecam zmianę taryfy elektrycznej z G11 na G12w. Oczywiście nie każdemu i nie bezmyślnie, ale warto się temu przyjrzeć. Jeśli macie tryb życia taki, że większość dnia jesteście poza domem, a najwięcej prądu zużywacie wieczorami i w weekendy, może okazać się, że zmiana taryfy da Wam realne oszczędności i to nawet bez zmiany przyzwyczajeń i zbytniego pilnowania się, żeby korzystać z energii tylko w “tanich godzinach”. My dodatkowo ogrzewamy dom pompą ciepła, która też trochę prądu zużywa, więc oszczędność jest wyraźnie odczuwalna. Polecam każdemu eksperymentalnie sprawdzić w jakich godzinach i dniach zużywacie najwięcej energii (chociażby przez proste spisywanie stanu licznika każdego dnia) i policzyć czy zmiana taryfy będzie opłacalna. Możecie być mile zaskoczeni 🙂 Jeśli nie chce Wam się testować i liczyć (chociaż zdecydowanie polecam), można zmienić “na próbę”. Zmiana raz w roku jest bezpłatna.
Dodatkowo polecam wypożyczyć lub nawet kupić watomierz i sprawdzić ile energii zużywają Wasze urządzenia w trybie standby. U nas po weryfikacji okazało się że: mamy już dwie dosyć “leciwe” wieże stereo. Każda z nich będąc tylko włączona do gniazdka zużywała około 12W. Dodatkowo telewizor miał domyślnie włączony tryb serwera plików, co powodowało zużycie około 8W. Konsola do gier (xbox) w standardowym trybie “uśpienia” zużywa ponad 20W itd…
W całym domu zlokalizowałem urządzenia, które będąc w trybie uśpienia razem pobierały przez cały czas około 70-80W, a to prawie 500 zł w skali roku.
Jeśli boicie się pić wody z kranu tak jak poleca Marcin, lub woda w waszym kranie do picia się nie nadaje, możecie zainwestować w filtr odwróconej osmozy, który montuje się np pod zlewem w kuchni. Na “znanym portalu aukcyjnym” można kupić zestaw za około 400 zł. Korzystamy z takiego z powodzeniem już od ponad 5 lat (wcześniej przez 6 lat w poprzednim mieszkaniu) i jest to bardzo wygodne i tanie w utrzymaniu rozwiązanie (przy założeniu że umiemy sami wymienić filtry). Myślę, że wydatek bardzo szybko się zwróci.
Ekonomiczna jazda samochodem była wymieniona powyżej, więc tylko dodam, że u mnie jest to oszczędność 15% paliwa (zmierzone!) . Realnie kilkaset złotych rocznie na pewno można w ten sposób zaoszczędzić bez większych wyrzeczeń.
Kolejny punkt – jeśli masz auto – negocjuj ubezpieczenie OC i AC, szukaj wcześniej ofert, bądź przygotowany do rozmów z konsultantami którzy próbują Ci sprzedać polisę. Oni zawsze mają możliwość dodania dodatkowego rabatu, tylko rzadko się tym chwalą. Często wystarczy przedstawić ofertę konkurencji i pojawiają się nowe możliwości ;-). Za płatność kartą też zwykle dodają jakieś 2-3% rabatu, a zapłacić można nawet zwykłą kartą debetową, ostatnio również BLIK’iem co jest dużo bezpieczniejsze.
To chyba tyle tak “na szybko” 😉
I jeszcze jedno 🙂
Przed chwilą wymieniliśmy opony w aucie i okazało się, że to był ich ostatni sezon, więc szybki sposób na zmniejszenie tego niezbyt przyjemnego wydatku:
opony zimowe kupuj na wiosnę, a letnie jesienią 😉
Mam fajna techniki które stosuję od paru miesięcy:
1. Nie wydaje pieniędzy na słodycze i słabe składowo produkty. Jak zaczęłam mieć problem ze zdrowiem szukałam ratunku w diecie i zdrowym odżywianiu i to działa. Teoretycznie wydaje więcej na jedzenie które jest wartościowe, ale zrezygnowałam z fast foodów słodyczy, kawy, ciastek,batonów,musli, płatków śniadaniowych,wyrobów gotowych w paczkach, produktów z długą lista chemicznych skaldnikow itp i jedzenia na siłę, więc jest to duża oszczędność. kwota wydatku sumarycznie jest niższa niż przy poprzednim podejsciu.Do tego czuje się lepiej więc w pracy działam lepiej. Monitoruje wydatki i to widać z perspektywy miesiecznej : produkty na sałatke kosztuja mniej niż parę batonów, garść orzechów (kupionych na kilogramy) kosztuje mniej niż paczka chipsów, No i nie choruje wiec kolejną oszczędność. Jeść trzeba codziennie więc można to robić rozważniej 🙂
2. Oprócz tego zwracam uwagę czy witaminy które przyjmuje mają postać leku czy suplementu. Lek gwarantuje mi skuteczność działania więc kupuje go, aby zapobiegać ewentualnym niedoborom. A przestałam wierzyć w magię suplementów więc o stan włosów i paznokci dbam urozmaicona dieta 🙂
Pozdrawiam
Weronika
10. Kupuj z głową
Przysłowie mówi: ‘chytry dwa razy traci’. Chcesz wymienić sprzęt w swoim domu? Nie kupuj impulsywnie, bo reklama w TV, bo kolega niedawno kupił i zachwala ten model (po pierwszym użyciu ciężko doszukać się wad, zresztą trzeba samego siebie przekonać, że warto było). Jeśli masz w coś wpakować parę setek, to jak już uznasz, że naprawdę jest to potrzebny zakup, a nie zachcianka – poświęć chwilę na sprawdzenie opinii w Internecie. Skorzystaj też z porównywarek cen. Oczywiście, przesada w żadną stronę nie jest dobra – nie musisz spędzać wielu godzin na swoim researchu, nie piszesz doktoratu np. z blenderów. Pamiętaj, że twój czas również ma swoją cenę.
Daj ubraniom nowe życie/recykling/oszczędność, czyli zakup w sklepach z tanimi ciuchami lub wymiana ubrań na specjalnie do tego stworzonych grupach na portalach społecznościowych? PS. wszystko poza bielizna, butami, torebkami, biżuteria.
Dla mnie, dla kobiety lubiącej modę (a musze podkreślić, że nie przyszło mi to tak łatwo) to podwójna satysfakcja – nie tylko duża (!) oszczędność, ale i radość, ze nadal moge siebie i rodzine dobrze ubrać, mieć satysfakcję z czegoś „nowego”, nowego dla mnie oczywiście, a wszystko niewielkim kosztem finansowym i niewielkim kosztem czasu. Czas to pieniadz! Ubrania, które bezczynnie leżą w mojej garderobie, mogą sprawić uśmiech innej kobiecie, dziecku.
W zamian za zaoszczędzone pieniądze, moge sobie pozwolić na ciekawą podróż, bo podróże to moja prawdziwa pasja, a jak wiadomo podróże kształcą ????
Pozdrawiam Wszystkich!
Super są te Wasze komentarze 🙂 Z tych wymienionych przez Ciebie, Marcinie, spełniam wszystkie oprócz komunikacji. Mając do wyboru jazdę do pracy autem przez 15 min vs przesiadki i autobusy przez 1.5h wybieram auto. Poza tym oszczędzam na chemii domowej (ocet i soda i mam czyściutko), kosmetykach (gł. na osobnych kremach pod oczy, na szyję, na biust, na pupę, balsam na prawą stopę i osobny na lewą… no nie), negocjuję umowy i zmieniam konta bankowe jak już przesadzą z opłatami i warunkami do spełnienia. Zauważyłam też spore oszczędności od kiedy przestałam kupować kotom żarcie a zaczęłam im gotować. Mam za to OGROMNĄ słabość do biżuterii… Więc zaczęłam robić dużo rzeczy sama. Ostatnio pochorowałam się na bransoletkę. W sklepie 600zł. Zrobiłam sobie za 25 i pękłam z dumy 😀 Do punktu o oszczędzaniu na prezentach dołożyłabym nasz rodzinny pomysł. Działa to w dwie strony. Jak zbliża się okazja, to po prostu pytamy co kto chce dostać. Tym samym my jako kupujący nie wydajemy krocia, bo robimy zrzutkę, a solenizant nie wydaje sam na coś, co sobie wymarzył. No i prezent zawsze trafiony! Poza tym jako prezenty zaliczają się np. wspólne wyjścia do parku czy inne darmowe rozrywki. Dla mnie ważnym punktem jak oszczędzać jest też nie słuchanie się znajomych czy rodziny, którzy mówią, że coś muszę sobie kupić (“musisz kupić sobie nowy płaszcz, żeby wyglądać modnie/elegancko/cokolwiek”, “musisz mieć nową sukienkę na wesele”, “musisz mieć nowy samochód, bo klienci patrzą czym jeździsz”, “powinnaś mieć większe mieszkanie, z dodatkowym pokojem, bo co będzie jak ktoś będzie chciał u Ciebie zanocować” – nie, nie muszę. Jest potem foch, trudno). Pewnie jeszcze jakieś pomysły by się znalazły, ale jak się długo żyje wg jakichś zasad, to są one dla nas czymś oczywistym i nie traktujemy tego z kategoriach oszczędności, po prostu tak żyjemy
Uśmiałam się na samą myśl, że miałabym gotować dla kotów. My na jedzenie dla kociaków wydajemy bardzo dużo, ale nie bardzo widzę wyjście z tej sytuacji. Ja poprostu czekam na promocje. Trudno byłoby przestawić dwa dorosłe, wybredne kociska na domową kuchnie. Ale gdyby trafiły do nas jeszcze kiedyś młode koty, na pewno bym spróbowała. Mnie bardziej bolą wydatki u weterynarzy. W zeszłym roku wydaliśmy fortunę na wyciągnięcie kocura z poważnej anemii. Dobrze, że się chociaż udało.
Tak tylko przy okazji – kot nie może jeść “domowej kuchni” – w sensie – ludzkiej. Jeśli nie gotowa karma to tylko barf i to ponoć faktycznie wychodzi taniej, ale na to się nigdy nie zdecydowałam, bo przy jednym kocim niejadku szkoda czasu na to.
Co do kotów 🙂 Ja swojemu domowemu nie kupuję puszek – tylko podroby. Surowe serduszka, żołądki drobiowe zawsze świeże i zawsze tańsze niż saszetka czy puszka. Za kilka zł mam jedzenia na tydzień. Nadmiar mrożę i dostaje porcję dzień w dzień 😉 Żadnych rewolucji żołądkowych nie ma i uwielbia te jedzenie. Więc na tak prozaicznej sprawie można sporo zaoszczędzić i nie wydawać kroci na pupila
Podroby nie dostarczają wszystkich niezbędnych suplementów, między innymi tauryny. Warto się tym zainteresować, bo niewiele więcej potrzeba, by kot dostawał w pełni zdrowe jedzenie 🙂
kot jest mięsożercą i tylko takie jedzenie jest dla niego dobre i zdrowe. Gotowane niszczy mu układ pokarmowy. mój pies jest na BaRFIE – nie wiem czy taniej, ale zdrowiej. ostatnio robiłam mu badania i wyszły wzorowe, poza tym trzyma pięknie masę 🙂
– oprócz sody i octu stosuję jeszcze lanolinę do sprzątania – tłuszcz rozpuszczaj tłuszczem – działa świetnie i jest antystatyczna
– wodę można też filtrować zwykłymi filtrami typu Brita czy Daffi jeśli kogoś nie stać na wypasy
– na zakupy wydaje się też mniej pieniędzy, jak się wcześniej ułoży menu na cały tydzień
– płyn do prania robię sama, a płuczę w occie – to od razu czyści pralkę, tak samo płuczę naczynia w zmywarce
– gwoli zasady – nie nakładaj na skórę niczego, czego byś nie zjadł – kremy robię sama, tak jak i maseczki czy płyn do demakijażu, żel mam jeden do ciała i włosów hypoalergiczny, dla nas dobry 🙂
– tak, jak Marcin z ubraniami zrobił, ja zrobiłam z pościelą, ręcznikami, kocami. wszystko, co było nie takie oddałam do schroniska dla psów, do tej pory tak robię, jak coś mi się kończy z tych rzeczy
-jest mnóstwo wyjść darmowych nawet z dziećmi. są noce muzeów, noce naukowców dla dzieci, które trwają cały dzień, urodziny miast z koncertami i zabawami, wystarczy tylko poszukać we własnym mieście.
Mogę prosić jakiś przepis na płyn do prania?
Robiłam kiedyś proszek z mieszanki boraksu, sody, kwasku i czegoś jeszcze, ale nie sprawdził się.
Podzielisz się przepisami na te kremy? Ja żony nie namówię inaczej, niż tylko jeśli jej zrobię i jej się spodoba…
Co do barfa to potwierdzam. Jest bez porównania taniej niż na dobrych puszkach. Ja moje stadko 5 kotów na barfie wykarmię za 150-200 PLN miesięcznie, gdzie gdy były jeszcze 3 koty i dobre puszki, to koszt dobijał nawet do 300 PLN na miesiąc. Różnica kolosalna. Z przestawieniem też nie miałam problemu, tylko trzeba poczytać jak się do tego zabrać no i mieć serce z kamienia ;). Oprócz tego, że koszt żywienia jest znacznie niższy, to dochodzi kwestia oszczędności na weterynarzu. Koty nagle zdrowsze, mniej chorują etc. Wydajemy zazwyczaj na okresowy przegląd stanu zdrowia i szczepienia (co 3-4 lata, bo koty niewychodzące) i tyle nasz weterynarz widzi nasze koty :). Z resztą mamy też takiego weterynarza, który leczy, a nie przeciąga i naciąga na niepotrzebne wydatki. To też jest duża oszczędność, ale jakość weterynarzy to już temat na osobną rozmowę. PS. wiem, że największą oszczędnością byłoby oddać te zwierzaki, ale ta opcja nie wchodzi nawet w grę 😉
Natalia, mój kocur nie “generował kosztów” przez prawie 10 lat. Wystarczały okresowe szczepienia, ale półtora roku temu, jak zaczął chorować, to autentycznie myślalałam, że pójdziemy z torbami. Samóchód, którym jeździmy jest dwukrotnie mniej warty, niż koszt jego leczenia. Przez dziesięć lat życia pod jednym dachem z dwoma kotami, nie miałam pojęcia, że leczenie zwierzaka potrafi kosztować tyle, co leczenie człowieka. Nie wiem, czy drugi raz dalibyśmy radę udźwignąć taki koszt. Stan był tak ciężki, że właściwie płacilismy z poczucia przyzwoitości nie wierząc, że się uda. A tu niespodzianka, pomogła zmiana lekarzy i leku.
Hej , jestem właścicielką 3 kotek i psa . Faktycznie nie jest łatwo zmienić przyzwyczajnia zwierząt. Ja korzystam z internetowych zakupów zooplus i udałow mi się wpaść w rytm promocji. A dodatkowo nie dzwigam .
Zastanawiałam się , czy w przypadku opłat weterynaryjnych nie powinno się stworzyć jednak jakiegoś funduszu – odzielnego konta i ta wysyłać jakąś niewielką kwotę ale co mieisąc . Nawet jeśli w danym roku nie wydamy to nieruszać tych środków bo zwierzęta się starzeją i wzrasta prawdopodobieństwo wydatków.
Po komentarzach widzę, że źle się wyraziłam z tym gotowaniem 😀 U mnie to barf. Mięsko +suplementy, muszę dodawać im też niestety to, czego koty normalnie nie jedzą, tj marchewkę i ryż (gotowane), bo to właśnie staruszki i już im kiszki tak nie śmigają. Ale to już chyba opowieści nie na to forum 😉 Założyłam też koci fundusz na weta, przyjaciele też czasem wymagają dużych inwestycji, chociaż byśmy dla nich chcieli tylko zdrowia… Ściskam kociarzy!
No wlasnie wydatki na weterynarza:) zazwyczaj sa powiazane z dieta. Ja generalnie korzystam z promocji i wiekszych zakupow w moim ulunionym sklepie internetowym. Dzieki temu mam znizki i punkty bonusowe. Czasami tez uzupelniam diete o wlasne wytwory. Co mi jednak wychodzi taniej
“Można dużo zaoszczędzić”. Jeśli ktoś ma ogródek,to nie siać w nim tylko trawy,lecz część przeznaczyć na hodowlę warzyw,owoców,ziół,itd.Bardzo duża oszczędność pieniędzy, czasu,polepszenie zdrowia fizycznego i psychicznego,a jakie zadowolenie!!!Jeśli ktoś tego nie robi,to nie dba o SIEBIE!!! Nawet balkon lub taras można w ten sposób wykorzystać.Nie potrzeba dużo nakładów,sił ani czasu,żeby to robić,a korzyści są ogromne.Np.nie potrzeba wydawać pieniędzy na różne siłownie,diety,leki wszystko mamy u siebie,do tego wystarczy codzienny spacer,na który trzeba znaleźć czas.Uprawiam ogród wszystko w nim robiąc sama mając 61 lat i nie muszę brać dzięki temu żadnych leków,jak się ogromnie cieszę ile wydatków mnie omija.A jakie zadowolenie,że nie muszę np.iść kupić natki pietruszki tylko idę na ogród i mam świeżą i pachnącą,a nie niewiadomo co i się tym truć,nie mówiąc już o tym ile zapłacę.
Same superlatywy!!!Polecam każdemu!!!Bardzo duże oszczędności!!!Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego
Nie wiem czy słyszałaś o czymś takim jak smog, no więc wyobraź sobie, że w sezonie zimowym oddychasz nim przez płuca, ponadto trujące związki przenikają do gleby a na wiosnę zjadasz je w swoich własnych plonach…co z tego, że mamy własne warzywa bez nawozów w przydomowym ogródku jak obok sąsiad pali oponami.
Racja. Trzeba jednak pamiętać też o tym że większość sadów i upraw znajdyje się wśród dróg i autostrad, a do tego oprysk, więc i tak to wszystko zjadamy i jeszcze za to płacimy.
Był kiedyś program jednego z Profesorów z SGGW jak się pozbyć pestycydów itp z owoców i warzyw. Jak znajdę to wrzucę
Pozdrawiam
Cześć, Marcin! Jako jeszcze do niedawna pilna studentka, a od pewnego czasu miłośniczka zdrowego stylu życia oszczędzam, kupując… drogie jedzenie 🙂 Tak, tak, nie pomyliłam się. Jeszcze kilka lat temu z lubością sięgałam po rożnego rodzaju słodkości – drożdżówka na śniadanie, batonik na popołudniowe doładowanie, duże lody na spacerze z przyjaciółką. Z czasem zaczęły na tym cierpieć nie tylko moje zdrowie, ale też i portfel. Po spisaniu swoich miesięcznych wydatków z kalkulatorem, ołówkiem (i wtedy jeszcze wafelkiem ;)) w ręku zrozumiałam, jak wiele pieniędzy marnuję, kupując, wydawałoby się, tak tanie przekąski, jak słodkości. Wprowadziłam w życie prosty plan: zaczęłam kupować zdrowe i pyszne zamienniki pustego jedzenia – jeśli ciastka, to sycące, z pestek, suszonych owoców i kakao, jak jogurt, to zwykły kefir i garść malin, jak kanapka, to z masą warzyw, prawdziwą ekologiczną szynką i pełnoziarnistym chlebem. Tego rodzaju świadome odżywianie sprawiło, że zaczęłam jeść zwyczajnie mniej, zachowując sytość i pozostając znacznie dłużej pełna energii, co… przyczyniło się do znacznie lepszej koncentracji na zajęciach i w domu, w wyniku czego moje oceny na studiach poszybowały w górę, a wraz z nimi – jako piękne ukoronowanie poczynionych oszczędności – pojawiło się stypendium rektora 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂
To ja nieco przekornie.
10. Nie bój się wydać więcej, żeby zaoszczędzić. Po prostu “konsumuj inwestycyjne”.
A. Pampersy w pobliskim markecie kupowałbym po 90gr sztuka lub więcej. Pieluchy z Lidla w dniach promocji były po 35-42gr zależnie od rozmiaru. Kupowałem hurtem na dwa miesiące. Podobnie z chemią. W miarę możliwości wyłącznie w promocji, które są co chwila.
B. Tanio w zakupie nie oznacza tanio w użytkowaniu. Dobrym przykładem są żarówki. Najtańsze pobierają duże ilości prądu. LEDy są kilkakrotnie droższe, ale nie są to już astronomiczne kwoty jak miały w zwyczaju kilka lat tenu.. Miałem do wyboru 10 sztuk tradycyjnych żarówek za 25 złotych lub LEDy średniej klasy, niemarkowe, za 90 złotych. Różnica w poborze prądu to 450W vs 50W. Inwestycja zwróci się w 4-5 miesięcy. Na marginesie, najtańsze LEDy to strata czasu i pieniędzy. Nie trzymają parametrów i padają zdecydowanie za szybko.
C. Serwisowanie auta z użyciem tanich części to częstszy serwis i większe ryzyko nieoczekiwanej awarii. Mechanikowi wszystko jedno czy montuje cześć za 100 czy 200 złotych, a jej trwałość może być o wiele dłuższa. Chwilowe koszty są relatywnie niewiele większe, za to z czasem jest taniej i mniej czasu tracę na wizyty w serwisach.
Jakiej dokładnie firmy żarówki kupujesz? Tyle tego na rynku,że mi jako kobiecie ciężko się połapać, pozdrawiam
Wtedy były to żarówki z Kauflandu – marka własna, ale o dobrych parametrach. W promocji wyszły po 9 złotych sztuka. Używam rok i żadna nie padła.
Przed pójściem na zakupy spożywcze dobrze jest zrobić listę zakupów, a wcześniej mniej więcej rozpisać, co będziemy jeść w ciągu najbliższych kilku dni. W ten sposób nie kupujemy niepotrzebnych produktów i nie marnujemy żywności. Trzeba też uważać na promocje typu “kup 2 i zapłać mniej”, zwłaszcza produktów z krótkim terminem ważności, bo czy my faktycznie to zjemy, czy nie wyrzucimy, bo nie przejemy i się zepsuje? Aby nie marnować jedzenia możemy np. z czerstwego pieczywa zrobić grzanki, tosty lub bułkę tartą, ziemniaki z obiadu dodać do sałatki lub zrobić kopytka.
Miałam już problem z miejscem w szafkach w łazience. Gdy zabrałam się za porządki to okazało się, że mogę otworzyć małą drogerię. Zapas 3 płynów miceralnych, 5 mydeł no i jeszcze szampony, żele. Wszystko kupione w promocji.
Długo nie mogłam zarzucić zwyczaju kupowania kosmetyków, które są w promocji bo skoro je i tak używam to grzechem było by nie kupić takiej. Prawda?
Tylko, że przy następnej wizycie w tej drogerii znowu jakiś żel w promocji. I tak wkoło. Czyli miałam zamrożonych sporo pieniędzy w takich kosmetykach.
Dodatkowo kupowałam “bo w promocji” kosmetyki, na które normalnie z powodu ceny nie mogłam sobie pozwolić. Tylko, że taki produkt po promocji nadal kosztowal wiecej od tego , który standardowo kupowałam. No i jaka to oszczędność? Czasem można zrobić jakieś odstępstwo, ale u mnie zdarzało się to za często.
Kiedy wreszcie z tym skończyłam jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę ile pieniędzy na to przeznaczałam. Teraz w promocji kupuję tylko takie kosmetyki, które używam na zasadzie “tylko ta marka ” lub jak mi się coś skończy.
Witaj Marcinie,
W naszym rodzinnym zaciszu już od dawna pijemy przede wszystkim wodę z kranu. Ile to można zaoszczędzić na słodkich i kolorowych napojach – począwszy od zdrowia (dentysta się kłania), a skończywszy po prostu na portfelu.
Jak jeszcze oszczędzamy? Moje drugie imię to lumpeksiara:) Nie kupujemy nowej odzieży sobie i dzieciom, nie chodzimy do centrum handlowego. Zarówno niedziele handlowe jak i niehandlowe spędzamy w lesie. Zaprzyjaźniłam się bardzo z popularnym serwisem sprzedażowym i dzięki niemu urządziłam mieszkanie, oczywiście meblami z drugiej ręki. Co najważniejsze, nie warto przywiązywać się do konkretnych, globalnych marek – mam wrażenie, że to one napędzają konsumpcjonizm. Stawiam na jakość, a ją zawszę uda mi się wyszukać w rzeczach czy też meblach z drugiej ręki.
Mniej popularna forma oszczędzania? Przysługi czy też nieformalne umowy barterowe najczęściej jednak z dalszymi znajomymi. Bo Ci bliźsi nie są tak interesowni:) Ja nie posiadam wiertarki/wkrętarki/innej -arki więc prośba pomóż w zamian służę pomocą przy zakupach, pstryknięciu foty do dowodu, awaryjną opieką nad dziećmi. Nie kupuję i nie płacę za -arkę, nie płacę za usługę – odbiorca barteru chociażby nie płaci za nianię:) To naprawdę działa!
1. My wprowadziliśmy zasadę robienia zakupów tylko raz w tygodniu. To wymusza planowanie menu na każdy dzień. Jeżeli zapomnimy czegos kupić – trudno, nie ma latania co chwilę do sklepu. Wyjątkiem jest pieczywo. Nie chcę, żeby moje dziecko jadło czerstwy chleb. Kiedyś moje szuflady kuchenne wyglądały, jak sklep Alma w najlepszych swoich latach, a teraz wyglądają, jak Alma przed upadkiem. To znaczy, że przestaliśmy zamrażać pieniądze w jedzeniu. Nie mam już 11 rodzajów makaronu ( to nie żart), ale 2 – 3 w tym jeden bezglutenowy, bo takie mamy potrzeby.
2. CAŁKOWICIE wyeliminowaliśmy zakupy w żabce, w careffour express itp. czyli wszędzie tam gdzie się przepłaca.
3. Zaczęłam szukać tańszych zamienników, ale pod warunkiem, że nie oznacza to utraty jakości. Np. zamieniłam najdroższe chyba na rynku tabletki do zmywarki, na tabletki o połowę tańsze, które jak się okazało, są tak samo skuteczne.
4. Poza płynem do mycia naczyń i płynem do prania, nie kupuję ŻADNYCH innych środków czystości. Od 7 lat używamy do sprzątania wyłącznie octu, cytryny i sody. Proszę mi wierzyć to wystarczy, jeśli się sprząta w miarę na bieżąco i nie ma się zapuszczonego mieszkania, które wymaga ciężkiej chemii.
5. Nowe kosmetyki kupuję tylko wtedy, jak skończą się stare.
6. Zmieniłam fryzjera na tańszego, ale równie dobrego. Kiedyś płaciłam za cięcie krótkich włosów 160 PLN w samym centrum Warszawy, a teraz płacę 40 PLN 🙂 na Ursynowie. Wygląd nie jest mi obojętny i nie zdecydowałabym się na to, gdyby miało się to skończyć frustracją.
7. Wszystkie prezenty pieniężne od dziadków lądują w skarbonce syna. Za każdym razem, jak moje dziecko zgłasza jakąś zachciankę, odsyłam go do jego skarbonki i najczęściej okazuje się, że jednak tego nie potrzebuje 🙂
8. Zaczęłam kupować używane książki (do e-bookow nie mogę sie przekonać), a chce , żeby moje dziecko wyrastało wśród książek
9. Wyeliminowalismy kupowanie jedzenia w pracy i na mieście – chyba, że zostało to wcześniej zaplanowane
10. Nie mamy żadnych długów poza kredytem hipotecznym. Powinnismy go spłacić w 2040 roku, ale spłącimy w przyszłym. Wszystkie nadwyżki oddajemy do banku, oszczędzając na odsetkach.
11. Wiem, że może to zabrzmieć obrazoburczo na blogu o oszczędzaniu, ale zapłaciłam za usługę stylistki, która pomogła wymienić mi garderobę. Owszem to trochę kosztowało, ale obecnie mam w szafie tylko to co lubię i co do mnie pasuje. To miało miejsce ponad rok temu. Od tamtej pory przybyła mi jedna para butów. W ogólę przestałam chodzić po sklepach.
Wyzwaniem będzie dla nas lato. Podejrzewam, że w zeszłym roku wydalismy fortunę na lody ( wtedy nie prowadziłam jeszcze budżetu domowego, więc nie wiem dokładnie ile). Oczywiście nie zrezygnujemy z nich, ale na pewno skończy się kupowanie lodów na stacjach benzynowych i w żabkach.
Napisałabym jeszcze coś, ale mąż domaga sie laptopa 🙂
Pozdrawiam
Joanna
Mąż domaga się laptopa ;-))) idealne podsumowanie oszczędzania. Zainspirowała mnie Pani tymi konkretami, dziękuję! Gdzie znaleźć dobrego stylistę?
Aleksandro, trzeba szukać w necie, czytać opinie.
Joanno, to imponujące 🙂 Zazdroszczę bardzo tego kredytu hipotecznego spłaconego w kilka (?) lat.
Agnieszko, kredyt spłacamy od 2010 roku. Przez ostatnie kilka lat intensywnie nadpłacaliśmy. Przeszłam na działalność gospodarczą, co pozwoliło mi wyraźnie zwiększyć wynagrodzenie. Od razu mówię, że łatwo nie było. Są chwile kiedy pracuję po kilkanaście godzin na dobę . Płacę za to wysoką cenę. Chwilami czuję, że mózg mi paruje, ale… kredytu w przyszłym roku już nie będzie.
Wiesz ja nie jestem typem osoby, która jest w stanie oszczędzać na wszystkim. Wiem na przykład, że wodę mogę pić z kranu, ale cóż z tego skoro ona mi nie smakuje. Z drugiej strony, jak zaczęłam analizować nasze wydatki w 2017 roku – to mi wyszło, że robiąc na co dzień niewielkie zakupy w żabce oraz kupując co dziennie zupę w pracy, wspólnie z mężem puszczamy w eter nawet do trzech tysięcy złotych. To mnie obudziło 🙂
Joanna, gratuluję kredytu!!! Pomysł ze stylistką też dobry. Ja w zeszłym roku zainstalowałam sobie apkę, w której planuję sobie, w co się ubiorę robiąc zakupy we własnej szafie. Od 8 miesięcy poza bielizną nie kupiłam nic. To są u mnie spore oszczędności.
a.d. 11 – to nie obrazoburcze, a niezwykle sprytne i minimalistyczne podejscie, ktore sie w dluzszej perspektywie ma prawo zwrocic – swietne!
Hmm ja wycinam wydatki na płaszczyźne singla bo nie mam dzieci.
Ale polecam zrezygnować z wersji premium takich aplikacji muzycznych jak Spotify, Tidal czy Deezer – można sluchać radia internetowego lub przełknąć reklamy. (ewentualnie ktoś ma to w abonamencie)
Nie płacę już za pakiet office, ponieważ za rzadko korzystałam z Worda czy Excela, jak potrzebuję coś z tych rzeczy to mam Google docki lub naskrobię coś na firmowym komputerze.
Telefon mam już na kartę a jak mam ochotę z kimś pogadać , to koleżanka dzwoni do mnie bo ma darmowe lub ja dzwonię z komunikatorów internetowych (jak jestem pod Wi-Fi).
Chemię gospodarczą kupuję praktycznie tylko na promocji, zazwyczaj mam zapas 1 opakowania, po prostu znam ceny i wiemy kiedy faktycznie jest promocja, polecam jeszcze rodem z blogów o sprzątaniu używanie octu, kwasku cytrynowego czy sody oczyszczonej jako dopalacze – na giełdzie rolnej cena takich surówców to jakieś 5 zł za kg a roczny zapas to zaledwie 200 g (: a przy okazji jest bardziej eko.
Nikt mi nie wicisnie też nowego kosmetyku do makijazu dopoki mam jeszcze w domu – dziewczyny na prawdę wyzstarczy niezbędnik: podstawowa paleta cieni, maskara, podkład – takie rzeczy zużywają się bardzo wolno a kto potrzebuje 3 tuszy do rzęs gdy schną w między czasie?
Rękojmia – przetarły ci się jeansy w przeciągu roku? masz paragon? idź do sklepu i spróbuj zareklamować a nóz nowa para wpadnie jeszcze w zakup tej poprzedniej – stracisz najwyzej godzinę a możesz zyskać nowy zakup
to samo z żarówkami, moje przepalają sie średnio co 4 mc-e podczas gdy producent gwarantuje ze poświecą 3 lata – idź i wymień starą na nową.
Wyłączaj listwę zasilającą jak wychodzisz z domu
Wyściełaj kosz na śmieci reklamówkami – zaoszczędzisz na workach i pomożesz środowisku.
Zioła – ja hoduję w kuchni w doniczkach od sadzonek (koszt sadzonki 1,50 i ziemi 3 zł) a zioła rosną kilka ładnych miesięcy.
Na szczęście nie mam nałogu picia kawy i palenia (;
U nas, Szewczyk du na dwojke malych dzieci, duza oszczednoscia jest otrzymywanie od rodziny i znajomych ubranek. Nie pamietam kiedy, ostatnio cos kupilismy…chyba kurtka zimowa.
Dzieki temu znajomi/rodzina pozbywa sie tego, czego nie potrzebuje, my mamy mozliwoac wykorzystania. Gdy cos nam nie przypadnie do gustu – to rowniez mamy znajomych, ktorzy takze z duza ulga i checia korzystaja.
Inny sposob to takze spakowanie czesci ubranek w duzy worek, wystawienie na allegro czy olx i sprzedaz (dzielac na rozmiary i plec). Kupujacy zadowolony bo za niewielkie pieniadze ma ubranka a my bo szafa sie robi pusta ?
Pomysłów na mniejsze i większe oszczędności mam sporo i – o dziwo – większość z nich wdrażam w codziennym życiu 🙂 Wiele z nich łączy się z trendem „zero waste” lub „less waste”. I tak:
1. Zabierając ze sobą na zakupy własne torby, unikamy płacenia na reklamówki sklepowe. Niby niewiele – a korzyść dla portfela i środowiska
2. Warto maksymalnie wykorzystywać jedzenie: w natki marchewki można zrobić pyszne pesto, a łodygę brokuła ukisić – korzyść dla portfela, środowiska i żołądka 🙂
3. Nie wyrzucajmy: naprawiajmy! Dziura w skarpetce lub urwany guzik to naprawdę nie koniec świata 🙂
4. Jeśli nie czujemy presji – warto jak najdłużej mieszkać z rodzicami 🙂 nigdzie nie będzie nam lepiej, niż na garnuszku mamy i taty. Oczywiście nie w charakterze pasożyta: ze swój strony okażmy wdzięczność, udzielając się w gospodarstwie domowym i pomagając w miarę swoich możliwości. Ten czas z finansowego punktu widzenia to największa szansa na spore oszczędności.
5. Dawajmy rzeczom drugie życie. Z własnego podwórka podam przykład wykorzystania czegoś, co miało trafić do kosza na śmieci: starą piżamę pocięłam na paski, robiąc z nich włóczkę (tzw. t-shirt yarn). Z niej zaś powstała ozdobna poduszka (więcej szczegółów na moim blogu – tu się nie będę rozpisywać)
6. Równie pozytywne jest robienie innych ozdób do domu: genialnym rozwiązaniem jest papierowa wiklina: pozwala wykorzystać papier, który z dużą dozą prawdopodobieństwa zostałby wyrzucony, a jednocześnie umożliwia wykonanie użytecznych i funkcjonalnych przedmiotów – np. koszyków do przechowywania.
7. Robiąc zakupy, w chwilach słabości zadajmy sobie pytanie „czy na pewno tego potrzebuję?”. Jeśli odpowiedź jest twierdząca, zadajmy drugie: „jak długo muszę pracować, by na to zarobić?”. W tym momencie ochota na zakup najczęściej mija 🙂
8. Nie kupujmy książek – korzystajmy z dobrze zaopatrzonych bibliotek
9. Może to zabrzmi dziwnie, ale jeśli mamy możliwość – zbierajmy surowce wtórne, a co jakiś czas zawoźmy je do skupu. Zawsze to grosik do domowego budżetu i korzyść dla środowiska.
10. Postawmy na zakupy grupowe: robiąc zamówienie w sklepach lub aptekach internetowych, warto je robić dla kilku osób – to pozwoli na podzielenie kosztów dostawy.
11. Jeśli wiemy, że kupujemy czegoś dużo, a to coś jest akurat w sporej promocji – to warto jednoczasowo kupić tego więcej. Przykładowo: kupujemy soki tłoczone (bez promocji 18,99zł, w promocji 12,99zł). Podczas jednych zakupów bierzemy więcej – tzn. tyle, ile się zmieści do kosza na zakupy. Przy 12 kartonach to już oszczędność 72zł. Trzeba mieć je tylko gdzie przechowywać. Dodatkową korzyścią jest to, że przez dłuższy czas nie musimy zaprzątać sobie tym produktem głowy i nie musimy wybierać się na zakupy do supermarketów, które ten produkt mają w swojej ofercie. Osobiście wolę robić zakupy na bieżąco w sklepie w pobliżu (mamy to szczęście, że w naszej wiosce jest i osiedlowy sklepik, i mały market)
12. Bierzmy udział w konkursach – to doskonała okazja, by przygarnąć do serca coś, o czym w głębi duszy marzymy. W końcu kto nie próbuje, ten nie wygrywa! 🙂
Hej Wszystkim!
Ja przez ostatnie 3 miesiące sprawdziłam taka zależność – im rzadziej mój mąż chodzi na zakupy tym więcej oszczędzamy.
Zostawiłam mu jedynie do dyspozycji tankowanie aut,opłaty stałe oraz rozrywka ( kontrolowana przeze mnie )
I tak jak mój ślubny jedzie do sklepu to zawsze kupi przekąski, gazowane napoje,. Ja zdecydowanie wole raz na jakiś czas kupić sernik w promocji.
Ale dziś mój małżonek przeszedł samego siebie -będąc w lidlu natrafił na zabawkę – ciężarówkę ( tylko 30zl) i chciał ja kupić dla kogoś na prezent- tylko nie wiedział dla kogo. Na szczęście byłam w pobliżu i kazałam ja zostawić..
Zakupy robię codziennie -ale bardzo małe, dzięki czemu mniej marnuje i częściej planuje.
A tak poza tym to pozbyłam się abonamentu za tel. – mam tylko służbowy. Laptop tez służbowy.
Ten miesiąc odpuszczam budżetowanie – niestety. Nie dam rady upilnować męża. A ja niestety muszę odpoczywać ( już za tydzień będzie nowy członek rodziny)
Pozdrawiam
Jak na dloni widac wspolny mianownik finansowych bolaczek – pewnie tez za duzo je 😉
Świetny pomysł z dzieleniem się inspiracją!
Od jakiegoś czasu zmieniam swój stosunek do pieniędzy i nagle mam więcej oszczędności i o dziwo jednocześnie więcej na przyjemności. Moje sposoby na takie cuda:
– codziennie spisuję swoje wydatki i odpisuję, co dobrego zrobiłam danego dnia dla swoich finansów – taki pozytywny feedback, który dodaje element obfitości do tych wszystkich przeliczeń
– zaczęłam korzystać z aplikacji, które oferują promocyjne ceny na masaże, fryzjerów itd. Rozmawiając o tym że znajomymi odkryłam jeszcze więcej możliwości tańszych ofert tego typu
– pamiętam o przyjemności przy robieniu zakupów – jeśli idę do sklepu, skupiam się na tych produktach, które dodają mi energii, a nie ją zabierają. Czyli dużo rzadziej kupuję z automatu i z obowiązku. Częściej też kupuję na targu – tanio, świeżo i zdrowo
– kupuję ubrania dobrej jakości, ale tylko na wyprzedażach – taniej i na dłużej. No i przyjemniej!
– znalazłam dodatkowe źródło dochodu – wtedy, kiedy poznałam więcej ludzi, odważyłam się na nawiązanie nowych kontaktów, nawet jeśli nie było to naturalne i wymagało wysiłku
Wciąż uczę się naprawiać swoje relacje z pieniędzmi i wciąż potykam się tu i tam. Są lepsze i gorsze momenty, ale ten proces jest jak kula śnieżna, wystarczy mały pierwszy krok…
Pomysł prosty: naziemna telewizja cyfrowa. Większość podstawowych kanałów, które oglądamy za darmo, a nie kablówkowy pakiet 500 kanałów za 50 zł gdzie oglądamy głównie te kanały z naziemnej. Jeżeli ktoś chce oglądać treści premium proponuje podokupować pakiety typu netflix czy hbo go (z reguły kilka seriali wyczekiwanych oglądniemy np. w 1-2 msc więc nie ma co ciągnąc subskrypcji cały rok).
Inna opcja telefonia komórkowa, często kupując pakiety dla kilku osób są tańsza niż pojedyncze, często też oferty prepaid u mniejszych operatorów typu plush, virgin są dużo tańsze od tych wielkich.
Można na tym w skali msc trochę zaoszczędzić, w skali rok i kolejnych lat robią się większe liczy.
Świetny artykuł i ciekawe komentarze 🙂
W kwestii zakupów oczywiście przede wszystkim warto wyłączyć emocje i zastanowić się czy dana rzecz jest nam rzeczywiście niezbędna, jednak jeśli już absolutnie musimy to:
1. Warto sprawdzać ceny książek, kosmetyków i elektroniki w porównywarkach internetowych, które umożliwiają wybór najkorzystniejszej oferty i jednocześnie dzięki opiniom o sklepach mamy pewność, że sklep jest rzetelny a produkt oryginalny.
2. Dobrym sposobem jest też zainstalowanie w telefonie aplikacji informujących o promocjach, nowych gazetkach w sklepach i oferujących kupony zniżkowe.
3. Pomimo, że można zgubić się nieco w gąszczu ofert przesyłanych na maila, warto jednak instalować sklepowe newslettery, zapisywać się do programów lojalnościowych i zbierać punkty w sklepach, w których najczęściej robimy zakupy.
4. Dla osób, które często przemieszczają się pomiędzy miastami – bilety na pociąg lub autobus warto kupować z wyprzedzeniem, wykupić bilet miesięczny albo weekendowy, lub skorzystać z alternatywnych platform carsharingowych – przy okazji można poznać fajnych ludzi:)
Pozdrawiam wszystkich oszczędzających:)
Magda
Cześć wszystkim. Dobrym sposobem na ograniczenie wydatków jest racjonalne korzystanie z ogrzewania w domu. Trzymając się kilku podstawowych zasad można zaoszczędzić bardzo dużo pieniędzy. Przede wszystkim uważam, że utrzymywanie temperatury rzędu 23-25 stopni nie jest konieczne. Spokojnie komfort cieplny i dobre samopoczucie zapewnia temperatura 20-21 stopni. W nocy warto utrzymywać temperaturę ok 18 stopni (bardzo dobrze się śpi przy takiej temperaturze) Jeśli chodzi o jesień i zimę wystarczy trochę cieplej ubierać się, pić ciepłe napoje, przygotowywać posiłki lub piec ciasta w piekarniku, który też przy okazji trochę dogrzeje mieszkanie:). Oczywiście zakręcamy grzejniki kiedy wietrzymy pomieszczenie. Zdaję sobie sprawę, że ten sposób nie będzie dla każdego ale w naszym mieszkaniu 78 m2 stosując powyższe zasady płacimy za ogrzewanie gazowe+podgrzewanie wody za cały rok ok. 900 zł.
Innym sposobem też nie dla każdego jest skrócenie korzystanie z prysznica do kilku minut + zakręcanie wody podczas namydlania się. Jeśli ktoś korzysta codziennie z prysznica ok 10 minut, skracając czas do tych kilku, minut można zaoszczędzić ok 40 zł/mc (rocznie ok 500 zł na jedna osobę) Kilka minut pod prysznicem wystarczy żeby się dobrze umyć:)
Jeśli ktoś ma jakieś zadłużenie to zdecydowanie mając nadwyżki warto zainwestować we własny dług. Postępując w ten sposób wycinamy od razu część odsetek i przez to zostaje więcej pieniędzy w naszym portfelu. Mogą to być naprawdę pokaźne kwoty.
Pozdrawiam
Ja jeszcze bym dodał wyeliminowanie kart kredytowych i nie korzystanie z kart płatniczych tylko z gotówki. Z góry planowanie budżetu finansowe i tego, ile i na co wydamy w danym miesiącu. A oszczędzać poleciłbym na wyszukaniu dobrej oferty konta bankowego, by nic nie płacić za jego prowadzenie i karty, dobry wybór dostawcy energii + operatora komórkowego. Czasami może to miesięcznie przynieść dość sporę oszczędności 🙂
Hej, ja polecam zrezygnować z abonamentu na telefon, na rzecz oferty na kartę. Jako stały klient przy przedłużaniu oferty abonamentowej mogłem liczyć na jego „promocyjną” wysokość 39 zł. Przejście do innego operatora i wybór oferty na kartę pozwoliło zredukować koszt korzystania z telefonu do 25 zł, przy braku limitu na połączenia telefoniczne i smsy, oraz dużej paczce danych do wykorzystania. Natomiast telefon lepiej i taniej kupić we własnym zakresie.
Zamiast kupować książki, można skorzystać z oferty Legimi, albo zasobów bibliotek. W Krakowie osoby posiadające kartę biblioteczną mogą dostać kody darmowego dostępu do Legimi i przez miesiąc cieszyć się nowościami wydawniczymi na swoich urządzeniach. Po miesiącu znów mogą skorzystać z tej możliwości.
Pieluchy z dyskontów są tak samo dobre jak ich znane odpowiedniki. Różnica cenowa jest jednak znaczna i przy dużym zapotrzebowaniu warto rozważyć ich zakup.
Co do telefonu na kartę za 25zł (znana duża sieć, ale inne też to mają) dodam tylko, że oprócz rozmów i sms-ów w cenie jest także internet. Ja przez ok 2 lata uzbierałem ponad 1 TB (!), mimo, że udostępniam go sobie do laptopa codziennie ok 8 godzin.
Dla mnie ogromną oszczędnością ale też i takim fajnym zachowaniem konsumenckim, w obliczu panującego w wielu miejscach na świecie głodu (zresztą nie musimy wcale daleko szukać, w Polsce też mamy osoby, których nie stać na ciepły posiłek dla siebie i swojej rodziny) jest NIE MARNOWANIE JEDZENIA.
U mnie ten problem rozwiązał się na takim czteroetapowym procesie:
1. Cotygodniowym skrupulatnym przeglądaniu zawartości lodówki i szafek przed wyjściem na zakupy. Dzięki temu nie kupuję rzeczy, które już mam ale też nie narażam się na sytuację, w której zabraknie mi np. Płatków owsianych, bo “myślałam, że jeszcze są w szafce”. Przegląd lodówki i szafek to oszczędzanie na kupowaniu podwójnie rzeczy nam niepotrzebnych. Potem kolejny etap:
2. Wynotowanie rzeczy, które trzeba skonsumować w kolejnym tygodniu, i przygotowanie na ich bazie planu posiłków. Otwarty jogurt czy śmietana, przywiędła papryka, serek, którego data ważności dobiega końca. Dla mnie to podstawa planowania menu na kolejny tydzień. Dzięki temu nie wyrzucam jedzenia. Warto też w lodówce mieć taki trochę system FiFo – stawiać z przodu rzeczy o krótszych terminach przydatności, albo mieć jedną półkę na której stawiamy wszystko to, co trzeba skonsumować w danym tygodniu. Kolejny krok to
3. Planowanie jadłospisu na kolejny tydzień/kilka dni – dzięki temu wiemy co będziemy jeść i wiemy co kupić. I jeszcze:
4. Przygotowanie dokładnej listy zakupów. Wpisujemy na nią nasze odkrycia z punktów 1,2 i 3. Lista jest naszym przewodnikiem i pozwala w sklepie działać szybko i skutecznie. Trzymamy się listy kurczowo. Jeżeli coś nie jest na liście- nie trafia do koszyka. Dzięki temu też nie zachodzimy do Biedronkowych koszy z przydasiami 🙂
Wydaje się to zajmować sporo czasu, ale po około półrocznym stosowaniu tego procesu nie tylko udało mi się ograniczyć wydatki na jedzenie i ilość jedzenia marnowanego ale co też dla mnie ważne – ilość czasu marnowanego w sklepie. Ja osobiście nienawidzę krążenia po alejkach supermarketu.
Teraz sobotnie zakupy przypominają dobrze zorganizowaną kampanię wojenną 🙂 Był etap zbrojeń i rekonesansu (przegląd lodówy i stworzenie listy), a w sklepie prowadzimy już faktyczne działania wojenne – dzielimy siły, bierzemy to, co nam potrzebne i robimy taktyczny odwrót 🙂
Musze wdrożyć to u siebie.
Na innych frontach opanowałam, ale jedzenie to jakiś koszmar. Wyrzucam mnóstwo 🙁
A zakupów tez niecierpię. I wymyslania, co dzis zjemy. Tak. Planowanie jedzenia!
W oszczędzaniu może głupio zaczynać od wydawania, dlatego najlepiej wyczekać okazję na sugerowany prezent od rodziny 😉 – to moja propozycja konkursowa 😛 w ten sposób dostaliśmy Thermomix i to w ogromnym stopniu uporządkowało całą kwestię żywieniową. Na stronie jest masa przepisów cały czas powiększana, nie trzeba wymyślać co się zje – trzeba natomiast wybrać :). Ja wybieram na cały tydzień, składniki mam podane oraz na ile porcji przewidziana jest potrawa, listę kopiuję z thermomixa do excela, porządkuję i zamawiam zakupy przez internet z dowozem na sobotę. Gotujemy w niedzielę obiady na cały tydzień. I wiatr z głowy do następnego weekendu. Dodatkowo jest też argument zdrowotności – przepisy na “kostkę bulionową”, ketchup, hummusy i wiele innych. Szczerze polecam.
Hej Ania! Dzięki za ten wpis. Też nie znoszę marnowania jedzenia. Niedawno w TV obejrzałam materiał, który po prostu przeraził mnie. Dotyczył wyrzucania art. spożywczych po przekroczeniu terminu ważności. Były tego całe tony! Listę zakupów stosuję od dawna. W Lewiatanie wybieram te regały, na których są potrzebne mi artykuły. Nie wędruję niepotrzebnie po sklepie. A cenię ten market za zawsze świeże owoce i warzywa oraz stoisko mięsne. Ponieważ jest nas dwoje plus pies, nie kupuję na zapas, bo nie mam na to miejsca. Więc zgrzewki czy podwójne opakowania w super cenie są omijane. Pozostaje mi częściej przeglądać lodówkę i szafki z zapasami, żeby nie kupować niepotrzebnie! Pozdrawiam Cię.
Hej, Ania,
Podobne podejście stosujemy z żoną. Ale punkt 2 nie był taki oczywisty, dopóki go u Ciebie nie przeczytałem. Niby zawsze sprawdzam, co jest “na wylocie”, ustawiam rzeczy a la FIFO, ale nie przekładaliśmy tego na planowane posiłki. Dzięki za uświadomienie tego!:)
A myślałem, że jestem już mistrzem planowania zakupów i więcej nie zoptymalizuję… 😀
Ja korzystam z banalnego sposobu na oszczędzanie. Zamiast w hipermarketach kupuję przez internet. Nie chcę reklamować, ale na znanym portalu aukcyjnym jest opcja, która za zapłaceniu stosunkowo niewielkiej kwoty pozwala cieszyć się darmowymi przesyłkami przez rok czasu. Dzięki temu zamiast np. polować na kawę w promocji w hipermarkecie, kupuję ją taniej w cenie regularnej 🙂 Identycznie jest z np. chemią gospodarczą. Używam razem z żoną dużo mydła w płynie, i zamiast kupować opakowania pół litrowe to kupujemy baniak 5 litrowy dzięki czemu płacimy około 50 % taniej – a w dodatku naturalne mydło polskiego producenta 🙂
Jakie to mydełko?zaciekawiło mnie?
Cześć. Pewnie nie będę oryginalna. Punkt 10 u mnie to oszczędzanie na tzw chemii. Sama robię proszek do prania, płyn do płukania tkanin, detergenty, używam tylko mydła i szamponu w kostce. Moja pół litrowa butelka płynu do płukania to 22 grosze plus zdrowie dla nas i pralki. 🙂
Nie używam balsamów i kremów; to bardziej szkodzi niż pomaga- wystarczy przeczytać skład. W ten sposób dbam również o środowisko, nie produkuję śmieci, co jest dla mnie bardzo ważne. Staram się też robić zakupy w duchu fair trade, czyli kupować u rolników. Ale to już nie na temat. Pozdrawiam.
Kupowanie rzeczy przez internet to jeden z najlepszych sposobów na oszczędzenie naprawdę dużej gotówki.
Przykłady można mnożyć, ale podam dwa ostatnie z życia:
1) tzw “katarek” dla dziecka (podłączany do odkurzacza by odessać katar u małych dzieci). W lokalnej aptece prawie 90 zł. W internecie – ok 40. Odejmując koszty wysyłki jestem ok. 40 zł do przodu.
2) budowa/remont domu. Nie tak dawno mój przyjaciel kupował płytki do domu. Pojechał do lokalnego sklepu zobaczyć jak wyglądają płytki na żywo. Poprosił o wycenę i koszty. Wrócił do domu, znalazł te same płytki w internecie aż o 3 tys. Zł taniej i jeszcze za darmo mu je przywieźli do domu (sklep lokalny liczył dodatkowo za transport ;))
Internet jest jednym z naszych największych przyjaciół jeśli chodzi o oszczędzanie (moim zdaniem) 😉
10. Ograniczenie kosztow zwiazanych z rachunkami za media: prad, woda, gaz. Kwoty potrafia mocno odchudzic nasz potrfel. Korzystajac z glowa, swiadomie z mediow mozemy znacznie ograniczyc swoje koszty plus do tego przyczyniamy sie dbania o nasze srodowisko i nie tylko.
Odpowiednie zuzycie wody – nawet gdy jest wliczona w cene czynszu pamietajmy o ludziach w Afryce dla ktorych woda nieraz to luksus
Wylaczmay swiatlo, wypinamy ladowarki, sprzety ,itp. z gniazdek gdy ich nie uzywamy -> zmniejszmy oddzialywanie na globalne ocieplenie klimatu
Zuzycie gazu – planujmy wspolne obiady, zamiast kilkukrotnego podgrzewania jedzenia, dodatkowa korzysc -> czas spedzony wspolnie
Efekt uboczny oszczedzania pieniedzy to same korzysci nie tylko te materialne 🙂
Powyższe pomysły są naprawdę super i pod większością podpisuję się rekami i nogami. Dorzucę jeszcze swój, nieco hardcore’owy. Lata temu zacząłem zaczynać dzień od lodowatych pryszniców (aby zwiększyć…. testosteron, opowiadam o tym na początku podcastów z moim udziałem o Mariusza Chrapko i Dominika Juszczyka).
Ostatnio zorientowałem się, że owe prysznice mają przyjemny efekt uboczny – mega małe zużycie wody i gazu 🙂 Stoję pod wodą najwyżej minutę-półtorej zamiast kilkunastominutowego pławienia się w ciepełku.
Przyjemne (dobra może nie przyjemne tylko oszczędne) z pożytecznym.
10. “Don’t keep up with the Jonsen”. To sformułowanie w j.angielskim mówi o sytuacji, gdy coś chcemy mieć, bo mają to sąsiedzi. Postaw sobie za punkt honoru tego nie robić:) sąsiadka ma lampę do hybrydy? Umów się do niej na paznokcie (i coś zapłać), ale nie kupuj swojej. Blender do owoców? Umówcie się na “kawę” typu soki…skomplementuj…i pamiętaj, że soki wyciskane nie są dobre, gdy dbasz o wagę ( nie zjesz 3 jablek i 2 marchewek na raz jak jesteś syta, w soku to moźliwe).
11. Nie wydawaj na gadżety do sprzątania i drogą chemię. Polecam dobre szmatki: np.do mycia szyb i luster z użyciem wody. Polecam też “jazdę na szmacie po chacie” czyli tradycyjny sposób mycia podłóg zwłaszcza, gdy masz mały metraż-super ćwiczenie na barki i bardzo dokładny sposób sprzątania.
12. Miej dzieci….serio…przestaniesz kupować słodycze na zapas (wszystko znajdą), nauczysz się mówić “nie” pięćset razy na dzień, a to bardzo pomaga w oszczędzaniu. Będziesz mieć większą motywację, żeby zbierać na wakacje..
Super
Tak czytam Twój artykuł i myślę sobie – “ale co zrobić jeszcze, jeśli to wszystko już robię?”
1. A przecież ja się zapisałam do biblioteki. Do pięciu bibliotek. Żeby nie kupować książek, choć to dla mnie jak nałóg.
2. Kupuję tylko książki branżowe, z których korzystam w pracy, czy dla rozwoju osobistego. Postawiłam sobie jednak zasadę: żadnej nowej książki, dopóki nie przeczytam poprzedniej.
3. I jeszcze- żadnego nowego kursu, dopóki nie ukończę poprzedniego.
4. Planuję obiady na kilka dni do przodu, żeby mieć odpowiednie składniki, i również po to, żeby wiedzieć, jak wykorzystam – np. mięso z zupy; pozostałe ziemniaki; nadwyżkę pieczywa.
5. Słodycze i desery – najlepsze są domowe. Pieczemy ciasta, ciasteczka, robimy budynie. Pokazuję dzieciom, o ile lepsze i zdrowsze są te nasze, i ile porcji w domu, możemy mieć za jedną porcję w kawiarni.
A moj patent na oszczedzanie jest taki – za kazdym razem kiedy masz ochote cos kupic, a po wstepnej analizie nie jest Ci to niezbedne do zycia – odloz kwote ktora wydalbys na takiego ‘przydasia’. W ciagu miesiaca nie tylko zauwazysz, ze rzeczywiscie dana rzecz byla zbedna, ale i poczujesz satysfakcje z takiego zastrzyku gotowki, ktory mozesz przeznaczyc rzeczywiscie na wartosciowy cel, a najlepiej na cos niematerialnego 🙂 To daje naprawde mnostwo frajdy.
Podczas odwyku codzienną kwotę na papierosy wrzucałam do pudełeczka, które zrobiła mi córcia. Stało na wysokiej lodówce, więc nie widziałam, ile się tam zebrało. Po miesiącu kupiłam skórzane czółenka u Bata. Byłam w szoku. Przez wiele lat przeliczałam wszystko na papierosy, ilekroć wydawało mi się, że mnie na coś nie stać, zwłaszcza dla siebie :).
1. Moja główna zasada przy kupowaniu książek, ubrań i rzeczy do domu to dać sobie czas na zastanowienie. Gdy już sobie upatrzę jakąś rzecz którą chcę, to daję sobie czas 2 do 3 tygodni, jeżeli po tym czasie nadal uważam że tego potrzebuję to kupuję. Wbrew pozorom dużo kupujemy pod wpływem chwili, a taki czas na zastanowienie pozwala nabrać dystansu i okazuje się że z wielu zakupów rezygnuję 😀 stosuję to dopiero od niedawna, bo od 2 lat, ale efekty już widać 😀
2. kupowanie przez internet – ostatnio kupując lampy do salonu w sklepie koszt 1 szt wynosił 219 zł przez internet ta sama lampa 89 zł
Przy zakupach na Aliexpress wrzucam produkty do folderu z zakładkami i po 2-3 tygodniach wywalam 80% bo w sumie po co mi te pierdoły 😀 Kupowanie pod wpływem chwili to koszmarny pożeracz pieniędzy. A “ceneo” w telefonie podczas zakupów w sklepie to podstawa 😉
Buty dla dziecka trafiłam powystawowe na allegro za 40zł. Takie same nowe na allegro za 90zł, na naklejce z ceną która była na butach (czyli cena stacjonarnie w sklepie) 135zł !
Przy remoncie mieszkania domu – zaproś przyjaciół – malowanie ścian i sprzątanie – mamy gratisowe – w zamian za świetną zabawę i rewelacyjne pomysły – oszczędzam na projektowaniu i robociźnie – każdy na inny talent – a wieczorem na podłoże wspólnie wcinamy upieczoną pizzę z colą 🙂 W zamian za pomoc przy remoncie – my oddajemy się tym samym jak przyjaciel ma remont.
Przychodzą wakacje – nie zawsze możemy zabrać nasze psy ze sobą – hotel dla pieska jest drogi a u znajomych nie znajdą one dom – po zatym to stres dla zwierzaka. Po prostu na okres naszego urlopu zapraszam do naszego domu starszą panią z miasta. W zamian za nocleg i czyste powietrze na wsi plus owoce i warzywa z domowego ogródka mam darmową opiekę na psiurkami oraz o dziwo i gratisowo wysprzątany dom – choć nigdy o to nie proszę :). Pani z miasta zawsze mówi ze za 2 tygodnie pobytu na agroturystyce zapłaciłaby wiecej – tak ma gratis i świeże warzywa i owoce
Najwięcej można zaoszczędzić na wspólnym wymienianiu się usług i przyjacielskiej pomocy – nie zawsze sie da ale jeśli wymiana jest uczciwa to jest korzystna dla obu stron
Nie boisz się obcej osoby zapraszać do domu? Czy to jakaś znajoma/rodzina?
Totolotek (lub inny drobny hazard) 10 zł dziennie=300 miesięcznie=3600 rocznie. Ja zwykle wydaję 20 lub 30 dziennie…
Tylko, że to w pewnym sensie inwestycja, jesli trafisz wygraną I stopnia, zwraca się po wielokroć (w Eurojackpot wystarczy nawet trafić mniejszą wygraną, aby była to konretna kasa).
10. Znajdź lokalną bibliotekę, a najlepiej kilka i załóż konta. Zamiast kupować kilkanaście nowych książek rocznie i kilkanaście używanych wypożyczam. Oszczędność min. 500zł rocznie 🙂
Że szybciej kupić i odebrać z paczkomatu niż jeździć po bibliotekach i szukać interesującej nas książki? Nie te czasy 😉 Teraz już prawie każda biblioteka ma możliwość wyszukiwania i rezerwowania książek przez internet (a zawsze zostaje takie archaiczne narzędzie jak telefon). Przychodzisz, oddajesz, zabierasz uszykowane książki i wychodzisz. 3 minuty, zakładając, że bibliotekę mijasz gdzieś na codziennej trasie (a najczęściej wiele nie trzeba nadkładać drogi)